Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale nie jest też dobrze, gdy jedność partii jest jedynie wynikiem autorytarnego stylu przywództwa. Taka sytuacja panuje od zawsze w PiS. Od czasu do czasu podkreślają ją głośne upadki politycznych konkurentów Jarosława Kaczyńskiego (Jurek, Marcinkiewicz, Kaczmarek, Zalewski, Ujazdowski, Dorn). Teraz jej egzemplifikacją jest hałas wokół Zbigniewa Ziobry.
Były minister sprawiedliwości dopuścił się lekkiej krytyki sposobu prowadzenia kampanii do PE, za co został bezceremonialnie skarcony przez prezesa. Różnica z losem zgotowanym dawniejszym krytykom jest taka, że po przywołaniu do porządku i pokajaniu się Ziobro nie został odesłany na polityczny margines (ale też prezes tym razem nie bardzo mógł sobie pozwolić na takie potraktowanie oponenta: Ziobro zdobył w niedawnych wyborach 335 tys. głosów, co jest drugim wynikiem w kraju, nadto sondaże od dawna dają mu dużo większe zaufanie zwolenników PiS niż samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu).
Jest to sytuacja chora. Jeśli w największej partii opozycyjnej panują stosunki jak w podziemiu, to ten autorytarny styl grozi Polsce, gdy ta partia któregoś dnia przejmie władzę. Zresztą próbki tego stylu mieliśmy już w latach 2005-07.
Dodajmy jeszcze, że w rządzącej PO jest lepiej, ale nie dużo lepiej.