Skąd się biorą dzieci

Żeby na świat przychodziły dzieci, muszą istnieć mieszkania – powiedział w ostatnią sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński, zebrawszy od zgromadzonych zwolenników tej koncepcji rzęsiste brawa.

25.11.2013

Czyta się kilka minut

Należy się owej opinii przyjrzeć. Wydaje się, że żyjemy w czasach, w których bardzo wyraźnie, natychmiast i na wstępie, z racji kiepskiej formy edukacji w tym zakresie trzeba zaznaczyć, że mieliśmy do czynienia ze skrótem myślowym. Idźmy dalej. Otóż nie można stwierdzeniu prezesa odmówić ziarna przenikliwości, bowiem mieszkania się w istocie do dziecioróbstwa przydają. Nie są jednak warunkiem sine qua non. Przykłady przeciwne – na brak przenikliwości w tej ocenie – można za przeproszeniem mnożyć.

Dzieci jest coraz mniej, ale w czasach gdy budownictwo mieszkaniowe było w autentycznej zapaści, dajmy na to w stanie wojennym, dzieci urodziło się w Polsce więcej niż kiedykolwiek. Liczni badacze nastrojów sprzyjających prokreacji sugerują, że wzmożoną dzietność wywołały wtedy uciążliwe przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej. To ciemności i chłód rzekomo wzmagały nastroje twórcze u ludności miast i wsi. To jednak znaczne ułatwienie na krętych drogach do habilitacji polskich uczonych, bo dowodem, że się mylą, jest zanikająca bez ustanku populacja Eskimosów. Ani sroga zima, ani tamtejsze ciemności nie rozsierdzają kluczowo par grenlandzkich noszących się z zamiarem rozmnażania.

Bezwzględnie dzietność – naturalnie w skali makro – wzmaga nuda. Była ona potworem lat 80., pomijając inne niedogodności, takie jak owe przerwy w zaopatrywaniu ludności w światło, mizeria na rynku mięsnym czy pałowanie przez Jaruzela rozmodlonych tłumów. To nuda wywołała ów wyż demograficzny, bo nudzenie się jest bodaj największym z możliwych uruchomień płciowych. Ani romantyczna miłość, ani takaż młodość, ani poczucie sytości, ani światło bądź jego brak, a nuda właśnie. W świecie największy przyrost naturalny rejestruje się w państwie Niger, w Europie zaś przoduje Cypr, Grenlandia nie jest, co zrozumiałe, notowana. Nie ulega chyba żadnej kwestii, że Niger musi być najnudniejszym państwem w ogóle, Cypr podobnie. Z Nigrem doświadczeń mamy mało, ale w kwestii cypryjskiej wiemy więcej. Jest to miejsce szalenie nudne, co widać na folderach reklamujących wakacyjnie tę wyspę.

Idąc tym tropem, popatrzmy w przyszłość. Wśród maruderów panuje opinia, że Polska jest dziś krajem nudnym, ale przeczy temu podły przyrost naturalny. Takoż powszechnie się uważa, że dojście do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego przyniesie wielorakie skutki, w tym przegonienie nudy. Będzie ciekawiej, niż jest. Zresztą sam lider PiS bezustannie o tym zapewnia. Jeżeli się te obietnice spełnią, skutek będzie taki, że ludzie naprawdę i ostatecznie przestaną się rozmnażać, mimo że mieszkań – wedle godnych zaufania zapewnień pana prezesa – będzie tak wiele, że każda para będzie ich miała kilka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2013