Mistrzostwo. Felieton Stanisława Mancewicza

Niepokoi nas powszechne oczekiwanie, by krajową sytuację polityczną bądź kulturalną oceniać z powagą. Jest to wymaganie niepoważne, rozdzierające i egzaltowane. Świadczy o księżycowych oczekiwaniach, a może uogólnionym lęku, splątaniu i wplątaniu.

10.10.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

My – dla przykładu – nie mieszkamy na Księżycu, nie jesteśmy ani egzaltowani, ani zagubieni, takoż nie jesteśmy splątani ani w nic wplątani i się generalnie – zgodnie z dawnym poleceniem – nie lękamy.

Nic, choćby to był sam orzeł biały na piersi A. Macierewicza bądź kolejny tom dzieł zebranych B. Wildsteina, ani następna pinokiada polityczno-historyczno-gospodarcza w wykonaniu M. Morawieckiego, nic nie jest w stanie wytrącić nas z poczucia komfortu i radości. Przeciwnie. Nie skrywamy tego ani w stosunkach prywatnych, ani służbowych. W stosunkach przypadkowych czy takoż zaplanowanych, podczas, dajmy na to, rutynowego spotkania z niemieckim konduktorem. Zwłaszcza gdy nie jedziemy na gapę i nie leżymy pijani w przedsionku wagonu klasy pierwszej podczas podróży zagranicznej. Oto jesteśmy codziennie, od lat, pełni radości i wdzięczności dla J. Kaczyńskiego za przeniesienie szarej rzeczywistości do jej nieokiełznanej kolorami i rozumem karykatury.

Powiada się tu i ówdzie, że Gospodarz jest geniuszem, otaczającym się znakomitymi menedżerami jego pomysłowości. Przyklaskujemy tej opinii, zupełnie jakbyśmy uczestniczyli w jego licznych spotkaniach czy to z pisowskimi artystami i intelektualistami, czy po prostu z ludem miast i wsi. Rytmika oklasków i skandowanie stają się powoli – popatrzmy – podstawowym środkiem wyrazu naszego społeczeństwa. Słowem, to nas i cieszy, i fascynuje, ale też – przyznajemy to z dumą – schlebia naszym najniższym gustom, których zresztą nie wolno teraz krytykować, można bowiem dostać za to naganę od ludzi karykaturalnie moralnych.

A więc Gospodarz i jego pięknie dobrany zespół karykaturzystów pracujących na każdej niwie dnia codziennego III RP, od wschodu do zachodu i od zachodu do wschodu, nadają caluśkiej Krainie Uśmiechu kolorów zaiste jarmarcznych. Można nie mieć wieży Eiffla bądź to piramid egipskich, gdy żyje się pod piramidami zbudowanymi przez Gospodarza. Życie w piramidalnie skarykaturowanym świecie nie może być i nie jest nudne, a nuda jest naszym podstawowym problemem egzystencjalnym i jeżeli się czegokolwiek boimy, to zgnuśnienia w nudzie. Rzec tu wypada, że mamy lekarsko zbadaną skłonność do błyskawicznego nudzenia się, do zdolności zasypiania z otwartymi oczyma w trakcie zebrań, rozmów i debat, potrafimy się nudzić wszędzie i z każdym, o każdej porze i w każdej temperaturze.

Oczywiście i Gospodarz nas czasem nudzi, ale są to sytuacje wyjątkowe, jak choćby otwarcie Przekopu. Po otwarciu Przekopu obiecywaliśmy sobie dużo, a skończyło się na wypiciu napoju energetycznego. Szkoda. Przekop miał potencjał, w naszym mniemaniu zmarnowany. Nie narzekajmy jednak i płyńmy dalej. A więc mamy karykaturę – popatrzmy – totalną, ale co kapitalniejsze, J. Kaczyński nakłonił miliony ludzi do karykaturalnego oglądu i oceny świata i wszechświata. Wymieńmy tu dla jasności wszystkie na razie skarykaturyzowane dziedziny, w kolejności całkowicie przypadkowej: język, dyplomacja, finanse, rozmnażanie się ludzi, zoologia, historia krajowa i historia powszechna, zbawstwo narodu, a więc i naród, ZOMO, spożycie ziemniaków, kontrola biletów w Niemczech, a więc cała tematyka transportu szynowego – to dziś groteska. Podobnie: stosunki morskie, międzynarodowe i krajowe, stosunki seksualne, oponiarstwo, a więc najszerzej pojęta technika grzewcza, finanse, moralność i niemoralność, maniery, a w zasadzie brak manier, patriotyzm, i co kluczowe: zmiany, a w zasadzie dobre zmiany. Idzie nam tu o wykuty w tutejszej rzeczywistości sławny termin „Dobra Zmiana”, popatrzmy, jak jego sens skleił się z bezsensem. W sposób tak mistrzowski, że jest dziś karykaturą wszystkiego, co zmienne, i wszystkiego, co dobre. Jest to prawdopodobnie największy kreacyjny sukces Gospodarza i jego pomocników.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Mistrzostwo