Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rozwój gospodarczy na przyzwoitym poziomie, stabilność polityczna w kraju, do tego wiarygodny bank centralny – prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej, jednym tchem wylicza czynniki, które decydują dzisiaj o sile złotego wobec innych walut. A globalne rynki? – To sprawa drugorzędna. Najważniejsze są fundamenty gospodarki – przekonuje.
Kurs złotego to kluczowa sprawa dla wielu osób i firm. Posiadacze kredytów, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, martwią się o wysokie notowania franka. Eksporterzy chcieliby, by złoty był jak najsłabszy, przede wszystkim wobec euro. A dla giełdowych inwestorów mocny dolar często oznacza straty.
Tymczasem polska waluta w ostatnich latach już niejednokrotnie pokazała, że może zszargać nerwy najbardziej cierpliwym obserwatorom rynku. Tak było np., gdy latem 2008 r. euro kosztowało 3,19 zł, a wiosną 2009 r. już prawie 4,80 zł. Najtańsze wakacje w USA można było spędzić latem 2008 r., gdy dolar kosztował 2 zł. Dziś trzeba już za niego zapłacić 3,70 zł. A i frank szwajcarski kosztował w 2008 r. mniej niż 2 zł, by niedawno na chwilę przekroczyć nawet 5 zł.
Eksperci przekonują jednak, że roller coaster z polską walutą nie jest efektem jej słabości, a tego, że na rynkach walutowych ostatnie lata przynoszą bardzo duże zamieszanie. Gospodarka USA po kryzysie wróciła na prostą, co automatycznie przełożyło się na rekordowe umocnienie dolara wobec wszystkich głównych walut świata. Okazało się tym samym, że w błędzie byli ci, którzy wieścili koniec ery dolara. Euro z kolei gwałtownie słabnie, bo Europejski Bank Centralny drukuje walutę, by ratować gospodarkę. A frank już dawno temu doczekał się miana bezpiecznej przystani, ponieważ inwestorzy rzucają się do jego kupna, gdy tylko nadarza się ku temu pretekst w postaci niepokojów na świecie.
– W przypadku złotego wyraźnie ścierają się fundamenty naszej gospodarki z czynnikami globalnymi, które zachęcają inwestorów do kupna bądź sprzedaży złotego. Efekt przekłada się na jego kurs – tłumaczy analityk walutowy Marcin Kiepas.
Co ciekawe, decyzje Rady Polityki Pieniężnej o poziomie stóp procentowych pośrednio również powinny mieć wpływ na kurs polskiej waluty. Od niedawna jednak ten czynnik jest słabo zauważalny i nawet ostatnia obniżka stóp w Polsce nie wpłynęła wyraźnie na osłabienie złotego wobec euro. Można to uznać za oznakę stabilizacji. Według Marcina Kiepasa kluczowy z punktu widzenia polskiej gospodarki jest poziom 4 zł za euro. Kurs powyżej tej kwoty pomaga eksporterom i świadczy o tym, że złoty nie jest zbyt mocny, co szkodzi polskiej gospodarce.
Warto pamiętać, że problem z utrzymaniem kursu złotego w ryzach stanie się wyraźniejszy, gdy Polska wreszcie zdecyduje się przystąpić do strefy euro. Jednym z warunków przyjęcia wspólnej waluty jest to, by przez dwa lata wcześniej pilnować, aby złoty nie umocnił się bądź nie osłabił wobec euro o więcej niż 15 proc. od ustalonego wcześniej kursu. A więc jeżeli tym poziomem byłoby 4 zł za euro, oznaczałoby to, że euro może kosztować minimalnie 3,40 zł, a maksymalnie 4,60 zł. Istnieje ryzyko, że wtedy złoty może padać ofiarą rynkowych spekulacji. Dopiero wówczas polskie władze będą mogły w pełni wykazać się, czy potrafią bronić polskiej waluty. ©