Sekrety pani Thatcher

W ciągu 12 lat rządów Margaret Thatcher rok 1984 był najgorszy: ujawnione właśnie dokumenty pokazują, że brytyjska premier była o krok od ogłoszenia stanu wyjątkowego.

03.02.2014

Czyta się kilka minut

Dla Margaret Thatcher był to faktycznie najtrudniejszy rok: strajk górników i próba sił ze związkami zawodowymi, trwająca de facto wojna w Irlandii Północnej, podpisanie porozumienia z Chinami o przyszłości Hongkongu, konflikt z Libią... Thatcher stawiała temu czoło z determinacją, zawsze w pełnym rynsztunku: eleganckie kostiumy, nieodzowna torebka, nieskazitelna fryzura... Bo w nawale zajęć „Maggie” (jak ją zwano) miała czas na obowiązkową wizytę u fryzjera: wśród odtajnionych dziś przez brytyjskie władze dokumentów sprzed 30 lat jest terminarz, prowadzony przez jej współpracownika. Widać, jak życie oficjalne pani premier przeplata się z prywatnym: obok spotkań z politykami, członkami rodziny królewskiej i prasą wpisano tu regularne wizyty u fryzjera (120 w roku, a więc co 3 dni), a także przypilnowanie porządków w domu i spokojne wieczory z mężem Denisem.

Tymczasem czas był dramatyczny: latem 1984 strajki przybrały takie rozmiary (do górników, strajkujących od czterech miesięcy, dołączyli dokerzy), że rząd rozważał wprowadzenie stanu wyjątkowego i wykorzystanie wojska do rozładowywania statków oraz rozwożenia po kraju podstawowych artykułów żywnościowych i węgla. Obawiano się, że jeśli dojdzie do paniki na rynku i masowego wykupywania żywności, sytuacja wymknie się spod kontroli. Norman Tebbit, minister handlu i przemysłu, alarmował, że zapasów węgla starczy tylko na 10 dni.

Publicznie Thatcher i jej ministrowie zajmowali twarde stanowisko. Prywatnie nie kryli obaw, że jeśli do górników dołączą inne branże, może to sparaliżować kraj. Ale rząd obawiał się też, że stan wyjątkowy może zostać odebrany jako przejaw słabości. „Tylko jako środek ostateczny” i „w nadzwyczajnej sytuacji” – podkreśliła Thatcher w tekście przygotowanego dla niej opracowania o możliwościach wykorzystania wojska.

Strajk dokerów trwał na tyle krótko, że groźbę zażegnano. Ale dał o sobie znać problem Irlandii Północnej: 12 października 1984 r. w Grand Hotelu w Brighton, podczas konferencji konserwatystów, wybuchła bomba podłożona przez IRA. Zginęło pięć osób, Thatcher cudem uszła z życiem – i przestała wierzyć w szansę porozumienia z Irlandią, do którego wcześniej dążyła. „Ta bomba może zabić nową inicjatywę, bo, jak podejrzewam, jest pierwsza z całej serii” – pisała do swego doradcy (porozumienie jednak podpisano, rok później).

„Chcę, żeby pani wiedziała, że wbrew temu, co mówi się i pisze o moim stosunku do strajku głodowego, bardzo boleję nad tym, że młodzi ludzie są gotowi oddać swe życie dla sprawy, której nie może poprzeć żaden odpowiedzialny rząd” – tak pisała Thatcher w 1984 r. do Sharon, siostry Liama McCloskeya, uczestnika strajku głodowego członków IRA w 1981 r. W wyniku tego strajku zmarło 10 jego uczestników. Siostra i matka Liama napisały wcześniej do Thatcher, prosząc o spotkanie. Thatcher nie widziała sensu spotkania, radziła za to, by rodzina skłoniła Liama do przerwania głodówki – tak się stało, a Liam głodówkę przerwał.

Rok 1984 – to także konflikt z Libią, rządzoną przez Kaddafiego, wtedy sponsora międzynarodowych terrorystów (w tym – IRA). W kwietniu 1984 r. – podczas protestów przeciwników Kaddafiego przed ambasadą Libii w Londynie – z okien ambasady padły strzały. Zginęła młoda policjantka Yvonne Fletcher – wiadomo było, że zabił ją libijski dyplomata. Ale rząd Thatcher zrezygnował ze ścigania winnych – aby chronić Brytyjczyków przebywających w Libii (dyplomatów i pracowników firm, w sumie 8 tys. ludzi).

Dzięki odtajnionym dziś dokumentom wiadomo, że rząd Thatcher – po tym, jak zerwał stosunki z Libią – zgodził się na wyjazd pracowników ambasady Libii z Wielkiej Brytanii, choć miał pełną świadomość, że jest wśród nich zabójca. A także, że w bagażu dyplomatycznym wywożona jest zgromadzona w ambasadzie broń.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2014