Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kulisy prezydenckiego kampanijnego lotu z lipca wychodzą na jaw teraz, kiedy już o niczym nie zadecydują, kiedy po prostu można siąść na rozstajach powietrznych dróg, jak zadumany świątek, i zapłakać nad przeszłością, przyszłością i teraźniejszością, co to się nam, Polakom, katastroficznie zlewa. Na szczęście komisja Pana Antoniego nie dostała nowego impulsu do działania, nie musi się zajmować kolejnym feralnym lotem z prezydentem z PiS na pokładzie, ale była, jest i będzie taka możliwość, o ile się nasze państwowe struktury solidnie nie uszczypną.
Jak to jest, że ratujące życie i sens zbiorowości słowo „procedura” nie wchodzi nam, Polakom, do słownika codzienności? Dlaczego jest marzeniem ściętej głowy? Dlaczego współ- pracownicy Głowy Państwa nie wytatuowali sobie w widocznym miejscu napisu: „Wieża kontroli lotów w Babimoście pracuje tylko do 22.00”? Za długi? Zbyt przyziemny? Oddajmy głos samemu najwyższemu czynnikowi, który wspomina: „Siedzieliśmy, czekaliśmy, aż samolot poleci, i odleciał”. No właśnie, a nie miał prawa. W prezydenckiej głowie same zmyślają się historie, sam się rozgryza orzech. Eksperci mówią o „branżowym samobójstwie”. Brzmi naprawdę adekwatnie, zwłaszcza że teraz się okazuje, że hmm, jednak były udokumentowane naciski najważniejszych pasażerów, żeby się wzbić, mimo wszystko. Przede wszystkim: nie było zgody kontrolera. Ale przecież nie będzie kontroler pluł nam w twarz, jak się spieszymy w pielesze, nieprawdaż? Sprawę usiłowano zatuszować, ale wypłynęła, mocno poniewczasie.
Przeszłość się ponoć nie powtarza, jeno się rymuje. Tyle lądowań, ile startów życzę Polsce, we własnym interesie, ale pozwalam sobie powątpiewać, czy się da. Kołujemy w zaklętym kręgu niemożności, kontroler lotów zakończył pracę, kimkolwiek był, podchodzimy na zmianę to do startu, to do lądowania, a prawdziwe burze dopiero przed nami, i czarno widzieć jest wielce realistycznym podejściem.
Co dalej będzie? Niczego nie będzie. ©