Rozkosze kolekcjonerów

Kolekcjoner jest anarchistą, interesuje go wierność pojedynczym rzeczom, wierność tak bezgraniczna, że będąca rodzajem protestu przeciwko temu, co typowe i dające się zaklasyfikować.

01.11.2015

Czyta się kilka minut

Co łączy mitycznego jednorożca z nosorożcem, gatunkiem zagrożonym dziś wyginięciem? Oba są obiektami pragnień kolekcjonerów i jednocześnie motywami tegorocznej, XXIV edycji Festiwalu Ars Cameralis, zbudowanej wokół pojęcia kolekcji. Kim jednak jest ten kolekcjoner i czego właściwie pragnie?


„Kolekcjoner walczy z rozproszeniem” – pisał w „Pasażach” Walter Benjamin. Świat rozproszony przekształca on w szczególną przestrzeń, którą rządzi zasada jego miłości. Przedmioty, które gromadzi, nie są cenne przez swoją użyteczność, lecz stają się obiektami jego fascynacji; nie towarami, ale właśnie pojedynczymi przedmiotami do kochania. Nie pełnia i doskonałość, a resztka, dekompozycja i destrukcja są żywiołami kolekcjonera. Taką kolekcjonerką jest Ewa Zawadzka, autorka multidyscyplinarnego projektu „Sufficit unum in tenebris”, zafascynowana resztkami form materialnych: stertami betonowych płyt i odpadami budowlanymi. Wyrywa je z chaosu, czyni widzialnymi i buduje kolekcję odrzuconych form, które zmieniają się w realny obraz. Zbiera to, co porzucone, i zasiedla swoje konstrukcje widmami z przeszłości, przez co jej kolekcja staje się szczególnym nośnikiem pamięci, mrocznej i niespokojnej, lecz taka przecież jest pamięć kolekcjonera, zabierającego rzeczy z ich pierwotnego kontekstu i napełniającego je nowym, innym życiem. Pośmiertnym, bo to forma życia po życiu.

Gest niszczyciela


„Charakter destrukcyjny zna tylko jedno hasło: stworzyć przestrzeń; tylko jedną aktywność: uprzątnięcie” – to znów Benjamin, niezrównany komentator życia kolekcjonera. Kolekcjoner sprząta, ale wcześniej niszczy z dziecięcą beztroską i pogodnym uśmiechem. Szuka nowych zestawień, jest gotowy na eksperyment, nie przewiduje i nie planuje, bo zamiast tego woli ryzyko improwizacji. To kolekcjoner-ryzykant, prowokujący i otwarty na nieoczekiwane zderzenia wrażeń, języków i dźwięków. To projekt Rimbaud, stworzony przez trzech muzyczno-słownych kolekcjonerów: Tomasza Budzyńskiego, Mikołaja Trzaskę i Michała Jacaszka. To także Bajzel, czyli Robert Piasecki, wybitny muzyczny iluzjonista, który tworzy muzykę samodzielnie, choć ma się wrażenie, że stoi za nią wieloosobowy zespół.


Kolekcjoner jest anarchistą, interesuje go wierność pojedynczym rzeczom, wierność tak bezgraniczna, że będąca rodzajem protestu przeciwko temu, co typowe i dające się zaklasyfikować. Takim protestującym jest Keaton Henson, muzyk, poeta i artysta wizualny, zainteresowany tym, co osobliwe, odmienne i budzące zdziwienie. Bohaterowie jego prac to postaci zranione, pełne rezygnacji i lęku. Melancholicy po doświadczeniu utraty, które dokumentuje artysta. Henson jest bowiem kolekcjonerem-melancholikiem, obsesyjnie zapełniającym pustkę iluzjami całości, które włącza w to, co utracone. Stawką jest tu przetrwanie w pamięci tego niezidentyfikowanego czegoś. „Melancholik to najwierniejszy kronikarz nieobecnych” – pisał Marek Bieńczyk. Keaton Henson spisuje w swoich obrazach osobliwą historię nieobecnych. Historia jednostek nie jest tu historią życia wiecznego, niepoddanego czasowi trwania, lecz jest kolekcją stadiów niepowstrzymanego rozpadu. Jednostek, których trwanie zostało uchwycone w momencie zagrożenia, na chwilę przed upadkiem i zniknięciem.


Kolekcjonerzy zderzeń


Kolekcjonerstwo to forma praktycznej pamięci. Poszczególne rzeczy stają się swoistymi encyklopediami wiedzy, ale wiedzy intymnej, jednostkowej, która zmienia się z chwilą, gdy dany przedmiot zostaje wpisany w porządek kolekcji, gdzie zderza się z innymi rzeczami, rzeczywistościami i wrażeniami. „Zderzenie” to kolejne z istotnych pojęć Ars Cameralis 2015, szczególnie związane z językiem i literaturą. Oraz z podróżami, bo przecież postawa kolekcjonera ściśle wiąże się z przywożeniem pamiątek, okazów, niezwykłych rzeczy z różnych stron świata, które później umieszczane są w prywatnym uniwersum. Podróż to doświadczenie wiedzy w ruchu, przeciwieństwo statycznego modelu encyklopedii.


Tegoroczne „Zderzenia literackie” są rodzajem poznania i podróży otwartych na niewiedzę, poznawczą niepewność, interpretacyjne zgrzyty. Zderzający się w nich twórcy są kolekcjonerami nieufnymi, podejrzliwymi wobec wszelkich form stabilizowania sensu i znaczeń, a ich kolekcje mają charakter krytyczny, powstają jako głosy sprzeciwu wobec spetryfikowanych form egzystencji, historii czy pamięci. Antonio Muñoz Molina, Xavier Farré Vidal, Cees Nooteboom to twórcy rzeczywistości problematycznych, granicznych, jednocześnie wyobrażonych i dotkliwie realnych. Z kolei w esejach ze zbioru „Uchodźcy z ziemi Ulro” Grzegorza Jankowicza demontaż i zderzanie różnych, nieostatecznych całości służy przemyśleniu związków jednostki z rzeczywistością.


Zderzenia, prowokowane przez elementy kolekcji, podważają porządki wiedzy i władzy; kwestionują to, co pozornie oczywiste, bo z założenia mają sprzeczny charakter. Kolekcja złożona ze zderzeń nie dąży do unifikacji, nie spycha tego, co sprzeczne, na margines, tylko umieszcza je w samym centrum, jako swoją podstawę. Nie respektuje zwykłej przyjemności, łagodnej, oswojonej i wygodnej, lecz uderza rozkoszą – doświadczeniem trudnym, nieprzewidywalnym i dalekim od znanych form przyjemności.


„Jeśli chodzi o kolekcjonera, to przecież jego zbiór nigdy nie będzie kompletny; gdyby nawet brakowało mu tylko jednego okazu, i tak wszystko, co dotąd zgromadził, byłoby fragmentaryczne” – diagnozuje Benjamin. Tak samo niekompletna jest lista artystów z Festiwalu w niniejszym artykule. Jednorożca i nosorożca nie można posiąść, ale można ich pragnąć ze świadomością tej niemożliwości. XXIV edycja Festiwalu Ars Cameralis skłania do takich pragnień, czyniąc każdego z odbiorców kolekcjonerem, gotowym na rozkosz nieprzewidywalności. Melancholicy, niszczyciele i budowniczowie nowego – ten czas należy do was! ©

KATARZYNA TRZECIAK (ur. 1987) jest krytyczką i badaczką literatury oraz doktorantką na Wydziale Polonistyki UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Ars Cameralis