Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wokół mojej ojczyzny ustawił się „Różaniec do Granic”. Modlitwa jest dla mnie intymnym zwróceniem się do Boga, zbiorowość jest jej potrzebna jako świadectwo, ale wiary, a nie wierzenia. Chrześcijanie zaczęli być chrześcijanami, gdy wyszli z zamkniętego Wieczernika i przemawiali tak, że inni ich zrozumieli. Gdy mówimy językiem wrogim, nie ma w nas ducha. Ks. Adam Boniecki pisze w edytorialu o przekazie ewangelicznym modlitwy, w której ani wybór miejsca, ani „towarzystwa” nie ma znaczenia. Jednak u jej podstaw nie może być motywacji zamknięcia się na innych. Konferencja Episkopatu zapewniała, że jeśli takie będą intencje części uczestników „Różańca do Granic”, nie zmieni to stanowiska Kościoła w sprawie uchodźców. Wierzę, byłam na modlitwie za uchodźców w warszawskiej katedrze i właśnie w takim duchu mówił ks. kard. Nycz. Ale co Episkopat zrobi z uczestnikami modlitwy, którzy myślą inaczej: czy zmieni ich nastawienie, czy też ich w nim utwierdzi? I co zrobi dla tych, którzy dobijają się do naszych drzwi?
Żyjemy w społeczeństwie słuchającym tylko wtedy, gdy słyszy to, co chce usłyszeć, dlatego przekaz „Różańca do Granic” może być odbierany przez wielu niekoniecznie w duchu ewangelicznego „kąkolu i pszenicy”. Może jestem „małej wiary”, ale dla mnie tworzenie muru obronnego z modlitwy, który nie zmieniając stanowiska Kościoła w sprawie uchodźców, nie zmieni również wrogości czy rezerwy w ludziach, będzie miało bilans ujemny. Modlitwa, jak napisał ks. Boniecki, zawsze łączy, ale ludzie potrafią nawet przy niej tworzyć podziały. Pan Marcin Bodasiński, jeden z organizatorów „Różańca…”, boi się, że słaba duchowość Europy jest zagrożeniem dla integralności naszej cywilizacji i dlatego potrzebne są „manewry duchowe”, by wzmocnić nas i naszą wiarę. To nie odizolowany przypadek, gdy własne słabości tłumaczymy zagrożeniem z zewnątrz…
Modlitwa jest potrzebna jako wsparcie naszych działań nie przeciw, ale dla drugiego człowieka, jako wyraz z nim wspólnoty w przeciwstawianiu się złu, które jest w nas, w naszym egoizmie, strachu, niedowiarstwie, bo czym innym jest obawa przed obcym i nieznanym? Nie otaczajmy się kordonem różańcowym ze strachu i zwątpienia. Otaczajmy się nim, by pomógł nam pokonać granice i przeszkody.