Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W powietrze wysadzono jego główny element, 3,5-metrowy kamienny krzyż. Monument upamiętnia 850 Polaków, mieszkańców nieistniejącej już wsi, zamordowanych 28 lutego 1944 r. przez żołnierzy ukraińskich z 14 Dywizji SS „Galizien” przy współudziale oddziału UPA. W 2009 r. w Hucie Pieniackiej odbyły się uroczystości rocznicowe z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki, będące częścią – jakże trudnego – procesu polsko-ukraińskiego pojednania. Jako cel ataku wybrany został zatem obiekt bardzo symboliczny.
Co znamienne, o dużym prawdopodobieństwie zniszczenia któregoś z polskich miejsc pamięci na Ukrainie już wcześniej ostrzegali niektórzy analitycy z obu krajów. Wpisuje się to bowiem w obserwowaną od ponad dwóch lat akcję dewastowania ukraińskich upamiętnień i grobów w Polsce (łącznie kilkanaście przypadków). Za każdym razem sprawcy pozostali nieznani, ale ich „odciski palców” znaleźć można w internecie. Najczęściej bowiem zdjęcia i filmy pokazujące niszczenie danego miejsca pamięci zamieszczane były na stronach organizacji rosyjskich z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Poczucie obecności „trzeciej strony” jest więc od początku uderzające. Powstaje wrażenie, że ktoś jest żywotnie zainteresowany, aby rozbudzić nastroje antypolskie na Ukrainie i antyukraińskie w Polsce.
Wszystko wskazuje na to, że dewastacja w Hucie Pieniackiej jest kontynuacją tego procesu, a mocodawców należy szukać poza Ukrainą. Dlaczego? Do tego wniosku prowadzi kilka znamiennych faktów. Dziwnym trafem pierwsza informacja o zdarzeniu pojawiła się na antyukraińskim i prorosyjskim blogu, a następnie kolportowały ją media rosyjskie. Dziwnym trafem tytuł nagrania wideo, zamieszczonego przez sprawców w internecie, napisany został po ukraińsku z błędem językowym (jedno ze słów jest rusycyzmem). Z kolei namalowany na pomniku symbol niemieckiej SS nie jest używany przez ukraińskie formacje radykalnej prawicy. Wreszcie, nawet najbardziej radykalni nacjonaliści na Ukrainie z reguły nie niszczą krzyży.
Władze Ukrainy (i ukraińskie organizacje radykalne) zareagowały bardzo szybko, stanowczo potępiając zniszczenie pomnika. Wydaje się, że w połączeniu z ewidentnymi śladami pozostawionymi przez sprawców wpłynęło to na wstrzemięźliwe reakcje społeczne w Polsce. Można więc mieć nadzieję, że oczywista prowokacja tym razem poniosła fiasko. Przygotujmy się jednak na kolejne, bo ta z Huty Pieniackiej z pewnością nie była ostatnia. ©