Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś wszystko wskazuje na to, że celem tej propagandy stał się też Berlin: od kilkunastu dni państwowe media w Rosji pełne są doniesień o rzekomym bestialskim gwałcie na nieletniej dziewczynce rosyjskiego pochodzenia, którego mieli dopuścić się „uchodźcy o wyglądzie południowców”.
13-letnia Lisa, córka tzw. Niemców rosyjskich, miała zaginąć w połowie stycznia, w drodze do szkoły w berlińskiej dzielnicy Marzahn. Rodzice zgłosili zaginięcie policji. Ale 30 godzin później Lisa zjawiła się w domu i miała powiedzieć rodzicom, że została „uprowadzona i wielokrotnie zgwałcona”. Byłaby to sytuacja dramatyczna – gdyby była prawdziwa. Policja zbadała bowiem sprawę i ogłosiła, że nie doszło „ani do uprowadzenia, ani do gwałtu”. Policja była zmuszona zająć publicznie stanowisko po tym, jak rosyjska telewizja zaczęła istną kampanię (dez)informacyjną, podając nieprawdę o rzekomym gwałcie i podgrzewając emocje. Wydaje się, że jej odbiorcą była także społeczność Niemców rosyjskich, licząca kilka milionów osób (w minionych dekadach przybyli oni do Niemiec ze Związku Radzieckiego i potem krajów posowieckich, powołując się niemieckie pochodzenie). W efekcie w kilku miastach doszło do protestów rosyjsko-niemieckiej społeczności. Kilkaset osób demonstrowało przed Urzędem Kanclerskim, żądając też powstrzymania „nielegalnej masowej imigracji”.
W samym Berlinie żyje ok. 170 tys. osób o korzeniach niemiecko-rosyjskich, większość w tzw. społecznościach równoległych, kiepsko zintegrowanych. Wiele z nich wiedzę o świecie czerpie z mediów rosyjskich i wierzy im bardziej niż niemieckiej policji. Wiele, gdy idzie o poglądy, bliskich jest niemieckiej skrajnej prawicy i – samemu będąc de facto imigrantami – z wielką niechęcią patrzy na obecną imigrację.
Zostawiając jednak na boku problemy imigracji, dawnej i obecnej, wypada skonstatować jedno: „sprawa Lisy” wyznacza kolejny etap w rosyjskiej wojnie propagandowej z Zachodem – wojnie, której celem jest dezintegracja i dzielenie Europy oraz jej społeczeństw. Niemieccy politycy ze zdumieniem słuchali słów szefa MSZ Rosji Ławrowa, który zarzucał Niemcom „tuszowanie” sprawy i sugerował, że Rosja będzie chronić „swoich” ludzi w Niemczech... Czyżby był to nowy „front” w znanej doktrynie Kremla „obrony Rosjan poza Rosją”? Tak czy inaczej – ten atak na Niemcy nie świadczy o sile, raczej o nerwowości. Spadek ceny ropy jest w Rosji coraz bardziej odczuwalny, stąd być może także odwracanie uwagi własnych obywateli. Również przez kolejne zmyślone historie. ©