Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rosjanie powściągliwie komentują rewelacje o działalności amerykańskich służb specjalnych, podsłuchujących i podglądających pocztę elektroniczną obywateli co najmniej 35 państw. „Walka z terroryzmem to jedno, a totalne szpiegowanie to drugie. Oprócz USA nikt nie zajmuje się szpiegostwem w skali globalnej. Obama nic nie wiedział o podsłuchiwaniu Merkel? Ależ to śmieszne” – stwierdził Aleksiej Puszkow, szef parlamentarnej komisji spraw międzynarodowych. W Rosji ze spokojem przyjęto też upublicznioną jeszcze w sierpniu wiadomość, że w Moskwie – prawdopodobnie w ambasadzie USA – działa Xkeyscore, amerykański program szpiegujący internet.
Teraz komentatorzy zaczynają się zastanawiać, jakie polityczne konsekwencje dla Obamy będzie miało ujawnienie kompromitujących informacji o podsłuchach. Tygodnik „Ekspert” sugeruje, że w powietrzu wisi „nowe Watergate”: może w papierach Edwarda Snowdena znajdą się dowody, że służby USA kontrolowały też korespondencję polityków rodzimej Partii Demokratycznej...
O domniemanych podsłuchach rozmów Władimira Putina nikt nie spekuluje. Być może nie ma powodu do niepokoju. A być może dlatego, że rosyjskie służby mają na głowie inne ważne rzeczy. Przede wszystkim: zapewnienie bezpieczeństwa zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Rosyjscy dziennikarze zajmujący się tematyką służb specjalnych twierdzą, że igrzyska w Soczi będą festiwalem inwigilacji i poligonem dla rosyjskich służb, które przy tej okazji będą mogły przetestować nowe środki i metody śledzenia obywateli. Własnych i obcych.
Cytowany deputowany Puszkow miał wątpliwości, czy amerykańskie systemy szpiegowskie mają związek z walką z terroryzmem. Tymczasem rosyjskie służby, rozpinając parasol inwigilacji nad Soczi, posługują się podobną argumentacją jak amerykańscy koledzy: że wzmożone środki bezpieczeństwa są niezbędne z uwagi na bliskość Kaukazu Północnego, matecznika terrorystów. Ale informacje zbiera się szeroko, m.in. przez oficjalną stronę igrzysk, na której rejestrują się nabywcy biletów z całego świata. Ponadto rosyjskie służby nie od dziś – i nie tylko w związku z igrzyskami w Soczi – rozwijają system SORM, pozwalający otrzymywać dostęp do rozmów telefonicznych i korespondencji mailowej. Czyli rosyjski odpowiednik amerykańskich i brytyjskich systemów podsłuchowych (jak np. PRISM).
W czasach ZSRR opowiadano taki dowcip. Telefoniczny chuligan dzwoni do KGB. – Halo, czy to KGB? – Tak, KGB. – Swołocze! – krzyczy i odkłada słuchawkę. Wsiada do metra i jedzie na drugi koniec Moskwy. Tam znajduje budkę i znowu dzwoni. – Halo, czy to KGB? – Tak, KGB – odzywa się głos za jego plecami.
Wygląda na to, że dowcip zyskuje na aktualności.