Operacja Soczi

Stary dowcip głosił, że w ZSRR wszystko jest „naj”: krasnoludki największe, a zegarki najszybsze. Dziś należałoby dodać: olimpiada w Soczi – najdroższa na świecie, olimpijski ogień – najczęściej gasnący, olimpijskie podsłuchy – wszechogarniające.

11.11.2013

Czyta się kilka minut

Z pomocą ciężarowca Dmitrija Lapikowa olimpijski ogień przemierza okolice Kaliningradu, październik br. / Fot. Valeriy Melnikov / RIA NOVOSTI / EAST NEWS
Z pomocą ciężarowca Dmitrija Lapikowa olimpijski ogień przemierza okolice Kaliningradu, październik br. / Fot. Valeriy Melnikov / RIA NOVOSTI / EAST NEWS

Chronometry odmierzające dni i godziny do rozpoczęcia zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi 29 października o godzinie 20.14 pokazały: 100 dni, 0 godzin, 0 minut. Jeszcze tego samego dnia dowcipny bloger przemalował dumny zegar stojący w centrum Soczi na trywialny licznik pieniędzy wydawanych na wymarzoną imprezę Władimira Putina. Wydano już 51 mld dolarów (dla porównania: poprzednie igrzyska w Vancouver kosztowały organizatorów 9 mld). A to chyba nie koniec wydatków, bo licznik bije, a wszystkich potrzeb nie zaspokojono.

MOJA PIĘKNA PRALNIA

„Rospiliada w Soczi – megaprojekt Miedwiedputa”. To definicja olimpijskiego święta zimowych sportów w prześmiewczej internetowej encyklopedii Lukmorje. Rospiliada – od słowa rospil, czyli zagospodarowywania na lewo pieniędzy przeznaczonych na rządowe projekty. Miedwiedput – to prezydent/premier Miedwiediew i premier/prezydent Putin w jednym flakonie. Maskotki igrzysk zostały przez encyklopedię przedstawione z ogromnymi piłami. Do rangi symbolu urosło zbudowanie pralni, która będzie obsługiwać gości Soczi. Ma kosztować 587 mln rubli (ok. 5,8 mln złotych). Dużo można przy tej okazji przeprać.

Obiekty olimpijskie, drogi, hotele i inne niezbędne elementy infrastruktury budowane były nie tylko za budżetowe pieniądze – do interesu dokładali też prywatni inwestorzy. Teraz skarżą się, że nie dostali obiecanych tanich kredytów od państwowych banków, stają się niewypłacalni i w ogóle nie wiadomo, czy wywiążą się z umów.

Na sto dni przed otwarciem igrzysk większość obiektów olimpijskich jest już jednak gotowa. Wspaniałe hale do gry w hokeja, tory łyżwiarskie i saneczkowe, skocznie narciarskie olśniewają przepychem i rozmachem. Teraz trwają intensywne prace nad dokończeniem infrastruktury wokół tych cudów. Tymczasem Soczi w ostatnich miesiącach przeżyło trzy kataklizmy: ulewy spowodowały podtopienia i osunięcia ziemi. Niektóre nowo wybudowane obiekty już wymagają napraw. A ekolodzy biją na alarm: zmiany wywołane wielką olimpijską budową to bomba z opóźnionym zapłonem, naruszono bowiem koryto rzeki Mzymty. Ponadto zdemolowano rezerwaty przyrody, zaśmiecono obrzeża parku narodowego.

Tymczasem w mieście trwa operacja wyłapywania gastarbeiterów, którzy po zakończeniu pracy przy budowie aren stracili prawo pobytu w Soczi. O ile kiedykolwiek je mieli – robotnicy byli sprowadzani często nielegalnie, pracowali bez umów, gnieździli się w ciasnych barakach, czasem nie dostawali wynagrodzenia. W obawie przed deportacją nie skarżyli się na nieuczciwych pracodawców. „Tadżyk zrobił swoje, Tadżyk może odejść” – piszą z goryczą w raportach obrońcy praw człowieka.

PRZYGODY OLIMPIJSKIEGO OGNIA

Sztafeta niosąca ogień olimpijski będzie oczywiście najdłuższa w historii: potrwa 123 dni i pokona 40 tys. kilometrów. Odwiedzi wszystkie regiony Federacji Rosyjskiej, będzie na Elbrusie, na dnie Bajkału i na biegunie północnym. 7 listopada pochodnia zawitała na stacji kosmicznej. To nie wszystko: planowane jest wyprowadzenie jej – po raz pierwszy w historii – w otwartą przestrzeń kosmiczną. Z tym że zgaszoną, bo w próżni, bez tlenu, zapalić jej nie można. Praw fizyki pan nie zmienisz, wiadomo. Ale dlaczego ogień w rosyjskiej pochodni co rusz gaśnie w warunkach ziemskich, gdzie tlenu jest pod dostatkiem?

O tym niefortunnie gasnącym ogniu olimpijskim media trąbią we wszystkich językach świata od momentu startu sztafety. Już pierwszego dnia, 6 października – w świetle jupiterów, na Kremlu, gdzie czekał na nią sam pomysłodawca Soczi prezydent Putin – pochodnia zgasła w ręku legendarnego mistrza pływackiego Szawarsza Karapetiana. To wyjątkowy niefart, bo Karapetian to akurat niezwykła postać: nie celebryta, a prawdziwy bohater. W 1976 r. uratował z tonącego trolejbusu 20 osób, ryzykując własne życie i składając w ofierze karierę – po tym wysiłku nie był już w stanie wrócić do wyczynowego sportu. W sukurs Karapetianowi przyszedł ochroniarz, który podpalił pochodnię w kształcie pióra wyciągniętą z kieszeni zapalniczką.

Wszystkim sztafetom niosącym ogień olimpijski zdarzały się przygody, pochodnie gasły (ekipa sztafety ma „zapasowy” ognik, zapalony w Olimpii). Ale rosyjska sztafeta „idzie na rekord”: ogień zgasł już co najmniej 40 razy. Obserwatorzy zaczęli zadawać odwieczne rosyjskie pytanie: „Kto winowat?”. Dziennikarka rozgłośni Echo Moskwy Julia Łatynina wywodzi: „Olimpijską pochodnię wyprodukowały Krasnojarskie Zakłady Maszynowe Krasmasz, tajne przez poufne, produkujące rakietę balistyczną Siniewa. Nie wiemy, jak sobie radzi produkowana tam rakieta, to wielki sekret wagi państwowej, ale widzimy, jak gasną wyprodukowane przez te zakłady pochodnie. Przy czym konstrukcja pochodni jest o wiele prostsza niż konstrukcja rakiety balistycznej. Pochodnia to taka większa zapalniczka gazowa. Druga kwestia: na chińskim bazarze takie rzeczy można kupić za sześć juanów, na rosyjskim – za sto rubli. A my z budżetu zapłaciliśmy za każdą pochodnię 12 942 ruble. Nie wiemy, ile kosztują rakiety balistyczne, to wielka tajemnica państwowa, ale widzimy, jak wysoko zakłady cenią swoje pochodnie”.

Dalsze śledztwo dziennikarskie wyjaśniło, że pochodnie produkowano nie w samych zakładach zbrojeniowych, a w firmie Wariant-999 produkującej meble i lady chłodnicze na potrzeby przemysłu obronnego, dzierżawiącej halę produkcyjną od zakładów Krasmasz. Wariant-999 to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. „Przy wszystkich zakładach zbrojeniowych istnieją takie firemki – kontynuuje Łatynina. – Rozmnażają się w warunkach ścisłej tajemnicy państwowej jak karaluchy w kuble ze śmieciami. Ich właścicielami są na ogół dyrektorzy zakładów. Zysk kładą sobie do kieszeni, a wszystkie nakłady – światło, gaz itd. opłaca zakład, czyli państwo. Oni płacą tylko kopiejki za wynajem”. Rospiliada na całego.

Na stronie internetowej igrzysk Soczi-2014 można znaleźć informację, że wyprodukowano 15 tys. pochodni.

(NIE)BEZPIECZEŃSTWO

Kwestie bezpieczeństwa igrzysk to absolutny priorytet. Niedaleko niespokojny Kaukaz, ryzyko aktów terroru należy zniwelować, wszystkie ręce na pokład. Orwellowski Wielki Brat płacze cicho w kąciku – wobec potęgi rosyjskich służb specjalnych, które zamierzają prześwietlać wszystko i wszystkich, jego system podpatrywania to dziecinna zabawka.

„Żeby kupić bilet na zawody olimpijskie, należy uzyskać swego rodzaju akredytację – pisze Michaił Szewielow w miesięczniku „Sowierszenno Siekrietno”. – Paszport kibica otrzymuje się po zarejestrowaniu danych osobowych na stronie internetowej igrzysk. Wymagana jest fotografia. Przy wykonywaniu zdjęcia aktywuje się kamera i mikrofon komputera kibica. Specjaliści uprzedzają, że może się to wiązać z podwyższonym ryzykiem zawirusowania komputera”.

A to jeszcze nie wszystko. Nad bezpieczeństwem uczestników i gości igrzysk będzie czuwać armia tajniaków, bezzałogowe aparaty latające – i czujne oko Saurona: system szpiegujący SORM, który słyszy rozmowy telefoniczne i czyta korespondencję mailową.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2013