Ron Carter: "The Golden Striker"

Powiem szczerze, nie przepadam za płytami jazzowymi, które zostały nagrane bez perkusji. Dlatego też po nagrany w trio: kontrabas - gitara - fortepian, album “The Golden Striker" sięgnąłem tylko dlatego, że jest sygnowany nazwiskiem Rona Cartera, członka kwintetu Milesa Davisa z lat 1963--68, a więc wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, najlepszego comba w historii muzyki jazzowej. I, jak to się mówi, mile się rozczarowałem.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Liczący dzisiaj 66 wiosen czarodziej kontrabasu do współpracy zaprosił muzyków o pokolenie młodszych, nie mających co prawda tak wyrobionych nazwisk, jak dajmy na to Joshua Redman, Kenny Garrett, o braciach Marsalisach nie wspominając, ale doskonale wiedzących, co w trawie piszczy. Gitarzysta Russell Malone oraz pianista Mulgrew Miller wspierają starego mistrza zresztą nie tylko jako grający z wielkim wyczuciem i inwencją instrumentaliści, ale również jako utalentowani kompozytorzy. Chciałoby się powiedzieć, że dziełko tego pierwszego “Cedar Tree" oraz tego drugiego “On and On" - są ozdobami płyty, gdyby nie fakt, że równie dobrze można to powiedzieć o tematach samego Cartera, takich jak: “A Quick Sketch", “Parade" czy “N.Y. Slick", którym to maestro składa hołd stolicy jazzu, gdzie zresztą album został zrealizowany w lipcu 2002 roku.

Na poprzednich płytach, takich jak “When Skies Are Grey..." i “Orfeu" Ron Carter sięgał swobodnie po podrywające do tańca standardy Antonio Carlosa Jobima oraz Luiza Bonfy: “Corcovado", “Samba de Orfeu" i “Manha de Carnaval", tymczasem “The Golden Striker" otwiera temat Johna Lewisa z Modern Jazz Quartet, który zresztą posłużył za tytuł albumu, natomiast zamyka jedna z najpiękniejszych melodii, przy których nie sposób nie śmiać się i płakać - “Autumn Leaves" Kosmy-Preverta-Mercera. Kulminacja płyty to interpretacja słynnego adagia z “Concierto de Aranjuez" Joaquina Rodrigo. Sam Ron Carter zaś gra tak, jakby nie tyle grał, ile śpiewał.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004