"Um Amor Infinito"

Słuchając płyty Um Amor Infinito - poruszającej nawet tego, komu słoń nadepnął na ucho - z dziką satysfakcją myślałem o tym, że muzyka portugalskiej grupy Madredeus nie poddaje się próbom klasyfikacji i że łatwiej powiedzieć, czym ona nie jest, niż czym jest. Zapewne nie jest to fado, wbrew temu jak kilka lat temu anonsowano koncerty Madredeus w Polsce.

13.03.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Zapytany przez mnie o związki z fado, Pedro Ayres Magalhaes - poeta, kompozytor, gitarzysta i lider zespołu - stwierdził, że fado to jedna z wielu tradycji (od siebie dodam: obok twórczości trubadurów i truwerów z jednej strony, i z drugiej - klasycznej muzyki gitarowej), z których czerpie inspirację, ale nie jedyną i nie najważniejszą. Może właśnie dlatego, że nie daje się ometkować, muzyka Madredeus fascynuje i intryguje nie tylko w Europie, ale również w Ameryce (ściślej: w Brazylii, co jest zrozumiałe z uwagi na język) i w Azji (dokładniej: w Japonii, co jest całkowicie niezrozumiałe, ale tym bardziej zachwycające).

Nowy album grupy to zestaw dwunastu - nie waham się użyć tego określenia - arcydzielnych pieśni, z mistrzowską lekkością zinterpretowanych przez Teresę Salgueiro, oraz jedno instrumentalne, bez mała taneczne interludium (“O Olival"). To zresztą nie są tylko i wyłącznie piosenki, lecz raczej sielanki, ody, elegie. Jak zwykle Teresa Salgueiro głosem słowika śpiewa o życiu, miłości i śmierci (“Ao Crepusculo" i “As Vezes"), ale również o tym, że tylko w Lizbonie życie ma sens (“Moro em Lisboa"), o czym wie każdy, kto chociaż raz przeżył zmierzch i świt w mieście, u którego stóp Tag wpada do Atlantyku. Jak zwykle, Teresie Salgueiro akompaniują trzy gitary akustyczne oraz tworzący tło, szemrzący niczym górski strumyk, syntezator. I czuję ulgę, myśląc, mówiąc, pisząc “jak zwykle", bo to oznacza, że Madredeus nie ulega sezonowym modom, ale pozostaje wierny estetyce czystej sztuki.

Słuchając pieśni “Suave Tristeza", w której smutek i radość to jedno, czuję, wiem, jestem pewien, że staję się lepszy, bogatszy i mądrzejszy niż byłem, cokolwiek by to miało znaczyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2005