"FiLM iNG"

Nic nie starzeje się w jazzie tak szybko, jak przedsięwzięcia bazujące na najnowszych wynalazkach w dziedzinie technologii. Najlepszym przykładem elektroniczne rewelacje Chicka Corei (np. Hymn of the Seventh Galaxy) i Herbie Hancocka (np. Sextant) z początku lat 70., które jeszcze wczoraj olśniewały nowoczesnością, a dzisiaj nieprawdopodobnie trącą myszką.

24.10.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Pomny tej lekcji, norweski muzyk Bugge Wesseltoft, lider głośnej już grupy New Conception Of Jazz, posługuje się zarówno zestawem instrumentów elektronicznych, jak i akustycznych. Do nagrania najnowszego albumu zaprosił także jednego z najświetniejszych saksofonistów świata - Joshuę Redmana, którego partie solowe w utworach “oH Ye" oraz “eL." nadają tej progresywnej (a więc cokolwiek niszowej) muzyce wymiar uniwersalny.

Koncepcja płyty - poczynając od pierwszego utworu zatytułowanego “SKoG", kończąc na temacie “INDiE" - oparta jest na zasadzie kontrastu. Z jednej strony szumy i szmery wydobywające się z syntezatorów, z drugiej improwizacje wykonywane przez lidera na fortepianie czy też przez Ole Jorna Myklebusta na trąbce; z jednej strony monotonny rytm automatów perkusyjnych, z drugiej pełna fantazji i południowego temperamentu gra perkusisty Paolo Vinacciego; z jednej strony bezduszny dźwięk komputerów, z drugiej urzekające głosy wokalistów Oyona Grovena Myhrena i Dhafera Youssefa. W efekcie dziewięć utworów zamieszczonych na “FiLM iNG" to wyraz równowagi między awangardą i tradycją, kreacją i produkcją, a także między rytmem i melodią. Bo trzeba dodać, że Wesseltoft posiadł imponującą umiejętność komponowania tematów łatwo wpadających w ucho, a przy tym intrygujących i niepokojących, czego dowodem utwory “HoPE" i “frik", przy których można tańczyć aż do zatraty.

Bugge Wesseltoft należy do czołowych twórców tzw. nu-jazzu, w którym upodobanie znajdą zarówno miłośnicy modnych stylów: ambient, house, drum’n’bass, a nawet world music, jak i wielbiciele Jana Garbarka i Terje Rypdala. Ci, którzy znają ich płyty “Dis" oraz “Odyssey" (tuszę, że jest nas kilku), wiedzą, o czym myślę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004