Rezerwuar dobrej woli

Sławomir Dębski, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia: Trzeba wykorzystać okazję i podjąć próbę wyrwania stosunków polsko-rosyjskich z zaklętego kręgu niewiedzy, uprzedzeń, a niekiedy też nienawiści.

22.11.2011

Czyta się kilka minut

Tomasz Kułakowski: Po raz pierwszy od upadku komunizmu zaczynamy z Rosją zinstytucjonalizowaną współpracę, której celem jest budowanie porozumienia. Nie obawia się Pan, że ten dialog ograniczy biurokracja, nadzór rządu, presja działania za wszelką cenę, nawet gdy wola polityczna osłabnie?

Sławomir Dębski: Właśnie po to, aby zminimalizować wpływ wahań politycznych koniunktur na działalność obu centrów dialogu i porozumienia, zarówno w Polsce, jak i w Rosji zostały one utworzone pod auspicjami ministrów kultury. Oczywiście, pewnej biurokracji nie unikniemy. Udzielanie w sposób przejrzysty dotacji instytucjom czy organizacjom, działającym na rzecz rozwoju stosunków obu narodów, wymusza przyjęcie określonych procedur, np. organizację konkursów itd. Chcemy przecież, żeby kryteria były równe i sprawiedliwe.

Bez względu na różnice polityczne i rozbieżne interesy gospodarcze obu państw, centra powinny służyć propagowaniu dialogu. To on jest skuteczną metodą przezwyciężania problemów wynikłych z różnic poglądów. Jak pisał Juliusz Mieroszewski, słynny publicysta paryskiej "Kultury", najpotężniejszym instrumentem oddziaływania politycznego jest "słowo". Zwyciężyć nie oznacza więc podbić, lecz... przekonać.

Warszawa-Moskwa: czas zmian

Trwało to półtora roku, ale decyzje w końcu zapadły: w Moskwie i Warszawie powstają Centra Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. W Warszawie nominację na dyrektora otrzymał Sławomir Dębski, były szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W Moskwie prezydent Miedwiediew podpisał dekret o utworzeniu rosyjskiego centrum - zacznie działalność 1 stycznia 2012 r., a jego dyrektorem będzie Andriej Artizow, szef Federalnej Służby Archiwalnej.

Centra powstały z rekomendacji Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych i są instytucjami państwowymi. Otrzymają po milionie euro na każdy rok działalności. Mają m.in. prowadzić badania naukowe i działalność wydawniczą, upowszechniać wiedzę o stosunkach polsko-rosyjskich, historii i kulturze. Polska ustawa o powołaniu Centrum przewiduje również wymianę młodzieży i studentów; takie pilotażowe projekty, na wzór polsko-niemieckiej wymiany młodzieżowej, zaczną się wkrótce.

Centra mają dysponować też zespołami badawczymi, których zadaniem będzie m.in. ustalenie losów ludzi z tzw. białoruskiej listy katyńskiej i sporządzenie imiennej listy obywateli ZSRR, zmarłych w obozach jenieckich podczas wojny 1920 r. oraz poległych na terenie Polski podczas II wojny światowej. TK

Istnieje jednak ryzyko uzależnienia instytucji od bieżącej polityki. Władze rosyjskie mają zwyczaj nas karać i nagradzać. "Ukarały" Polskę raportem MAK dotyczącym katastrofy smoleńskiej, "nagrodziły" dekretem prezydenta Miedwiediewa o powołaniu rosyjskiego Centrum - po wygranych przez PO wyborach parlamentarnych.

Nie uważam, aby dekret Miedwiediewa był "nagrodą". Decyzja była przygotowywana przez wiele miesięcy, tyle że nasi partnerzy napotykali w rosyjskiej administracji na opory. Ponadto były tam zawirowania polityczne związane z zapowiadanym powrotem na Kreml Władimira Putina. Nie można wykluczyć, że one także wpłynęły na termin ogłoszenia dekretu.

Zwracam uwagę, że utworzenie centrów dialogu i porozumienia w Polsce ustawą sejmową, a w Rosji dekretem prezydenta podnosi rangę dialogu obu państw na bardzo wysoki poziom instytucjonalny. W stosunkach z żadnym innym krajem Rosja na coś podobnego się nie zdecydowała. Trzeba więc wykorzystać nadarzającą się okazję i podjąć próbę wyrwania stosunków polsko-rosyjskich z zaklętego kręgu niewiedzy, uprzedzeń, a niekiedy również wzajemnej głuchej nienawiści. Gwarancji powodzenia nie mamy, ale inne doświadczenia europejskie wskazują, że to jest możliwe.

Dostrzegam deficyt zainteresowania Rosjan Polską i na odwrót. Wciąż pojawiają się te same nazwiska politologów, dziennikarzy, historyków, którzy komentują wydarzenia z sąsiedniego kraju. Centrum ma ambicję przełamania tego deficytu. W jaki sposób?

Niestety, zaczyna nam brakować ekspertów nie tylko od Rosji, ale od całej postsowieckiej Europy Wschodniej. Żyjemy mitem, że rozumiemy procesy zachodzące na tym obszarze. Tak było być może jeszcze 20 lat temu, ale po 1989 r. młodzi ludzie zorientowali się na zachód. Tymczasem na wschodzie Europy zaszły historyczne zmiany. ZSRR był ostatnim europejskim imperium. Po jego rozpadzie w Rosji nastała epoka deimperializacji, zjawisko nowe w jej dziejach. Wielu Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy i posługuje się stereotypami.

Zresztą wiedza Rosjan o Polsce jest również bardzo uboga, mocno osadzona na stereotypach i uprzedzeniach. W tym 140-milionowym narodzie ekspertów od spraw polskich można policzyć na palcach jednej ręki.

Pogłębiająca się niewiedza o sąsiedzie odbija się negatywnie na relacjach polsko-rosyjskich. Dlatego strategiczne znaczenie dla obu centrów będą miały działania obliczone na kształtowanie elit, dysponujących wiedzą o sąsiedzie i zainteresowanych rozwijaniem z nim dobrych stosunków. Jeszcze w tym roku ogłosimy konkurs na projekty dotyczące wymiany młodzieży. Będą one adresowane do licealistów i studentów, a także organizacji pozarządowych. Wkrótce uruchomimy także program stypendialny dla młodych rosyjskich naukowców. Utworzone zostaną również wspólne polsko-rosyjskie projekty badawcze. Będą dotyczyły Polaków przebywających pod władzą sowiecką po 17 września 1939 r., jeńców wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., losów żołnierzy sowieckich w niemieckiej niewoli po 22 czerwca 1941 r. Chcemy stworzyć też imienną listę czerwonoarmistów poległych na ziemiach polskich w latach 1944-45.

Czy powrót Putina na Kreml zmieni retorykę stosunków polsko-rosyjskich? Mówię o retoryce, gdyż to obecny premier wykonał gesty pojednawcze: 1 września 2009 r. na Westerplatte i 7 kwietnia 2010 r. w Katyniu. Natomiast dla Miedwiediewa naturalne są wypowiedzi, np. potępiające Stalina czy totalitarny charakter ZSRR.

Powrót Putina nie oznacza nastania jakiejś nowej epoki w stosunkach polsko-rosyjskich. On przecież decyduje o obliczu Rosji od ponad dekady. W tym czasie nasze relacje układały się różnie, ale w ostatnich latach zarówno prezydent, jak i premier Rosji podejmowali działania na rzecz ich poprawy.

Zaczęło się od powołania nowego składu Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych w 2008 r. Ostatnie trzy lata to okres najbardziej efektywnej współpracy w jej ramach, owocem której stało się opracowanie pt. "Białe plamy - czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko-rosyjskich 1918-2008". Tom ukazał się również w języku rosyjskim, co daje nadzieję, że z czasem będą z niego korzystać rosyjscy historycy, wykładowcy, studenci, nauczyciele szkolni i uczniowie. W rezultacie rekomendacji współprzewodniczących Grupy, prof. Adama Daniela Rotfelda i akademika Anatolija Torkunowa, przekazanych premierom obu państw, powstały oba Centra. Po stronie rosyjskiej istnieje więc rezerwuar dobrej woli, do którego warto się odwoływać, podejmując działania na rzecz przyszłych relacji Polaków i Rosjan.

Historia uczyniła z nas sąsiadów na stałe, a nie tylko na okres jednej czy dwóch kadencji takiego czy innego polityka.

Rozmawiał Tomasz Kułakowski

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2011