Rewolucja kartonowych memów

Sto tysięcy ludzi na ulicy nierozsądnie ignorować, nawet jeśli protestują zupełnie pokojowo, wręcz imprezowo.

31.10.2020

Czyta się kilka minut

Centrum Warszawy, 30 października 2020 r. / Fot. Artur Zawadzki / Reporter / East News /
Centrum Warszawy, 30 października 2020 r. / Fot. Artur Zawadzki / Reporter / East News /

Demonstracje odbywały się w całej Polsce. W obronie praw kobiet, przeciwko wyrokowi Trybunału  Konstytucyjnego i władzy PiS protestowano od największych miast po siedmiotysięczny Zbąszyń, ale Warszawa - gdzie o 17.00 z trzech punktów miasta wyruszyły trzy marsze w stronę Ronda Dmowskiego - była wyjątkowa. „Wiesz, że my chyba właśnie robimy historię?” - podsłuchałem rozmowę dwóch dziewczyn. Kiedy pochody spotkały się pod Pałacem Kultury, było jasne, że tę historię, niezależnie od oceny haseł, postulatów i tego, czy kogoś rażą brzydkie słowa, robi również matematyka. To była jedna z największych demonstracji w historii III RP.

Według szacunków na ulice Warszawy wyszło wczoraj 100 tysięcy ludzi. W obiektywie drona, z widokowego tarasu PKiN, może z wysokich pięter hotelu Marriott - stamtąd można było zobaczyć to, co na poziomie ulicy ludzie jedynie czuli. Bo na poziomie ulicy widać było głównie obrazy.

Obraz pierwszy. Ulicą Marszałkowską tłum wchodzi na plac Defilad. Ktoś pokazuje na Pałac i krzyczy. Na elewacji wyświetla się olbrzymia czerwona błyskawica - symbol protestów. Warszawa wspiera protest, internet obiegają zdjęcia pojazdów ZTM. Tramwaj „Kobiety jesteśmy z wami”, autobus „Nie idziecie same”. Tłum przechodzi pod żurawiem budowlanym na placu Defilad. Nagle z ramienia maszyny rozwija się transparent „Nie jesteśmy same”. To wsparcie od Greenpeace - trzech aktywistów wisi na linach 30 metrów nad ziemią i macha do tłumu. Jeden rozkłada parasolkę.

Obraz drugi to pasek ładowania na ekranach smartfonów, które bezskutecznie próbują otworzyć jakąkolwiek stronę internetową. Internetu w Warszawie po prostu nie starczyło. Dopiero gdy odszedłem kilkaset metrów od marszu, mogłem obejrzeć zdjęcia z drona i zobaczyć, dlaczego. Ktoś zajrzał mi przez ramię: „Wiesz, że to my jesteśmy? - powiedział. - To jest Polska”.

Obraz trzeci. Z Ronda Dmowskiego pochód ruszył na Żoliborz, w okolice domu Jarosława Kaczyńskiego. Gdy czoło dotarło na plac Wilsona, koniec nadal znajdował się pod Pałacem Kultury. Dziesiątki tysięcy, głównie młodych i rozgniewanych ludzi szło w rytm muzyki, bębnów i skandowanych haseł.

Obraz czwarty: transparenty. Od tygodnia do sieci trafiają tysiące zdjęć kartonów pełnych żartobliwych, ironicznych, często wulgarnych tekstów. „PiS myśli, że crossfit to leżenie krzyżem”, „Jarek wyjada kożuch z mleka”, „Nawet E.Coli nie widziała takiego gówna”, „Nie mam dziewczyny, ale martwię się na zapas”. W połączeniu z muzyką, z imprezową atmosferą protestów przypomina to konkurs na najlepszego mema. Kartonową rewolucję.


Czytaj także: Zuzanna Radzik: Ciężary ponad miarę


Obraz piąty: twierdza Żoliborz. Protesty od tygodnia nie tyle walczą z oporem, ile go ignorują. Gdy narodowcy pod obstawą policji stanęli przed kościołami, strajk kobiet zaczął je omijać. Podobnie było w piątek. Tłum skierował się pod dom prezesa PiS. Policja zablokowała ulicę Mickiewicza. Naliczyłem ponad 60 radiowozów, kilkaset „białych kasków”. Tymczasem marsz zatrzymał się kilkaset metrów wcześniej, na placu Wilsona. Tam była scena, muzyka, atmosfera karnawału. Pod kordon policji ludzie podchodzili pojedynczo, robili sobie selfie na tle mundurowych, życzyli policjantom miłego wieczoru i wracali. Któryś z sąsiadów prezesa wystawił na parapet głośnik, poniosło się „Wolność kocham i rozumiem…”. Później cały pochód zawrócił. Omijając kościoły oraz Sejm, chroniony przez setki żołnierzy z Żandarmerii Wojskowej. Nikt nie myślał go atakować.

Obraz szósty. Gdy Marta Lempart na placu Wilsona zakończyła protest i poprosiła ludzi o rozejście się do domów, tłum ruszył do centrum. Zszedłem do stacji Ratusz-Arsenał, chwilę wcześniej żegnając dwójkę znajomych. Za chwilę Aga i Bartek też wbiegli na peron. Mówili, że kilka metrów wyżej prawicowe bojówki zaatakowały marsz gazem pieprzowym i pałkami. Takich ataków było przez cały wieczór kilkanaście. Scenariusz zawsze był ten sam: grupa mężczyzn wybiega z bocznej ulicy, atakuje pojedynczych ludzi na obrzeżu marszu, kradnie telefony, rzuca racami. Ucieka, zanim zareaguje policja. Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, podczas takiego napadu został potraktowany gazem. W większości przypadków policji udawało się reagować na czas. Za zdecydowaną postawę wobec bojówek tłum wiele razy dziękował mundurowym.


Czytaj także: Paweł Bravo: Kaczyński prowokuje do przemocy


Obraz siódmy: młodość. W rozmowach w tłumie dominowało jedno pytanie: „Co dalej? Pokrzyczymy, poprzeklinamy, potańczymy, a potem do domu? Czy oni się takiego protestu, na którym tańczymy macarenę, przestraszą?”. Być może nie, ale mówiło się też o tym, że wielu uczestników tego tłumu właśnie zyskuje lub wkrótce zyska prawa wyborcze. 100 tysięcy ludzi na ulicy nierozsądnie ignorować, nawet jeśli protestują zupełnie pokojowo, wręcz imprezowo. A jeśli nazwać te protesty rewolucją, to warto zauważyć, że choć posługuje się przekleństwami, racami i kartonami, to nie pałkami, gazem i siłą. Wczoraj policja zatrzymała kilkadziesiąt osób z prawicowych bojówek, z uczestników marszu - dwie osoby. Pochód przez całą Warszawę nie zostawił za sobą ani jednego wywróconego śmietnika, ani jednego zdemolowanego przystanku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter „Tygodnika Powszechnego”, członek zespołu Fundacji Reporterów. Pisze o kwestiach społecznych i relacjach człowieka z naturą, tworzy podkasty, występuje jako mówca. Laureat Festiwalu Wrażliwego i Nagrody Młodych Dziennikarzy. Piękno przyrody… więcej