Rewolucja idzie

Boom edukacyjny uznaje się za wielki sukces polskiej transformacji. Przyjmuje się, że wzrost poziomu wykształcenia jest gwarantem rozwoju gospodarczego i obietnicą lepszej jakości życia publicznego. Tymczasem może mieć on też inne oblicze: dewaluacja dyplomów, praca poniżej oczekiwań i bezrobocie absolwentów mogą w efekcie prowadzić do buntu wykształconych i ambitnych młodych ludzi - pisze w KRYTYCE POLITYCZNEJ (6) Maciej Gdula z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak kolosalne mogą być skutki społeczne perturbacji w systemie edukacyjnym dowodzi historia Maja ’68 we Francji. W latach 60. w wiek produkcyjny weszło tam pokolenie powojenne. W ciągu zaledwie ośmiu lat liczba studentów nauk ścisłych zwiększyła się o blisko 100 proc., a humanistycznych o 150 proc. Wielka liczba absolwentów doprowadziła do spadku wartości dyplomów, które pod koniec dekady nie gwarantowały już takiej pozycji społeczno-zawodowej jak na jej początku. Inflacja dyplomów zbiegła się z niekorzystną sytuacją gospodarczą i wysokim bezrobociem. Napięcia między uzasadnionymi, bo wynikającymi z posiadania dyplomu, aspiracjami a niemożnością ich realizacji doprowadziły do kryzysu. Protesty studentów domagających się unowocześnienia i demokratyzacji systemu nauczania stały się zaś akceleratorem strajku generalnego, w którym uczestniczyło ok. 10 mln. ludzi i który objął strategiczne obszary funkcjonowania państwa i gospodarki.

Obecna sytuacja Polski przypomina w sporej mierze Francję sprzed 35 lat. Polski system edukacyjny w drugiej połowie lat 90. opuszczać zaczęło pokolenie wyżu demograficznego. W ciągu siedmiu lat (od roku akademickiego 1995/96 do 2002/2003) liczba studiujących wzrosła o 126 proc. Liczba absolwentów w roku 1996 wynosiła 89 tys., a w roku 2002 już 342,1 tys. Oznacza to wzrost o 284 proc.! Ich wchodzenie na rynek pracy zbiegło się ze słabą koniunkturą. Dziś 1/3 bezrobotnych to ludzie, którzy dopiero co zakończyli edukację bądź nigdy po szkole nie znaleźli pracy. Wzmogło się także zjawisko dotąd śladowe - bezrobocie osób z wyższym wykształceniem.

Wzrost liczby absolwentów i zła sytuacja na rynku pracy doprowadziły do dewaluacji dyplomów: dotyczy to zwłaszcza studiów ekonomicznych, prawa i nauk społecznych. Absolwenci podejmują prace, które nie odpowiadają ich kompetencjom i aspiracjom, więc traktują ją często jako upokorzenie. Młodzi coraz surowiej oceniają reformy w kraju (znamienne, że coraz gorzej transformację postrzegają ci z wykształceniem wyższym). A kulminacja wyżu demograficznego wciąż przed nami: najliczniejsze roczniki polskich nastolatków opuszczają dopiero licea i technika.

Naturalnie między Polską’04 a Francją’68 są też różnice. Przykładowo, jak pokazała “Diagnoza Społeczna 2003", polska młodzież mimo wszystko przejawia spory optymizm. M.in. studenci i uczniowie oczekują, że po wejściu do Unii Europejskiej ich dochody wzrosną aż o 235 proc, podczas gdy pracownicy najemni sektora prywatnego spodziewają się wzrostu o 66 proc. Rozprzestrzenianie się kryzysu zależy też od “możliwości jego generalizacji, tzn. względnego podobieństwa sytuacji w różnych sferach życia społecznego, co umożliwiałoby wytworzenie poczucia wspólnoty losu i interesu pomiędzy różnymi grupami społecznymi". Tymczasem “spadek znaczenia wielkiego przemysłu, słabość związków zawodowych i brak języka, w którym mogłyby się artykułować interesy zróżnicowanych grup społecznych" ją utrudniają. Młodzi nie są też, póki co, gotowi na publiczną aktywność i nie poszukują rozwiązań swoich problemów w sferze polityki. Ich strategią jest odkładanie na później tak wyższych zarobków i ciekawszej pracy, jak zakładania rodziny.

Czy jest jednak na co czekać? W Polsce ok. 70 proc. miejsc pracy oferują małe i średnie przedsiębiorstwa, które nie potrzebują wysoko wykształconych pracowników. Więcej: fakt, że przedsiębiorstwa nie inwestują w rozwój i badania naukowe, a państwo wycofuje się z tej roli, sprzyja reprodukcji struktury gospodarki, która nie jest w stanie wchłonąć rzeszy absolwentów. Dopiero w 2010 r. nastąpi wymiana na miejscach pracy związana z odchodzeniem na emeryturę pokolenia powojennego. Przynajmniej przez kilka lat nie znikną zatem strukturalne napięcia związane z niedostosowaniem aspiracji do możliwości ich realizacji.

Studenci są grupą, w której kumulują się sprzeczności polskiej transformacji: “są jej najlepszym wytworem, wybrali »porządne« kierunki studiów i uczyli się pilnie języków, spełniają kryteria do zrobienia kariery, okazali się jednak ekskrementem modernizacji". Utrata nadziei na lepszy los może zaowocować zwróceniem się w stronę polityki. “Liczne uniwersytety, skupiające osoby o wysokich kompetencjach kulturowych i z potencjałem w zakresie formowania struktur organizacyjnych, mogą stać się ogniskami buntu. Młodzi ludzie mogą w polityce poszukiwać narzędzi do zmiany swojej sytuacji, odsyłając do lamusa tych, którzy nie będą w stanie upublicznić ich skargi". Nadzieją pozostaje jednak wciąż boom edukacyjny: i to dla wszystkich - dla jednych na kontynuację, dla innych na radykalną zmianę.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2004