Przymierzanie niedopasowanego

Dzieło Georgesa Pereka można porównać do puzzli. Jeśli jednak zwykła, nawet najbardziej zagmatwana układanka jest czymś skończonym, to zbiorom francuskiego pisarza ta cecha nie przysługuje.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Puzzle, a dokładniej metodyczne przygotowanie i rozwiązanie zbioru pięciuset układanek, były wielkim egzystencjalnym przedsięwzięciem Bartlebootha, jednej z postaci z “Życia instrukcji obsługi" Georgesa Pereka. Projektem samozwrotnym, wyczerpującym się w sobie i nie pozostawiającym żadnych śladów. Zamiar się nie powiódł. Finałowy rozdział powieści zamyka scena przedstawiająca zmarłego (przed momentem) bohatera, w którego palcach pozostał brakujący element układanego obrazka. Tyle że nie były to ostatnie puzzle; co więcej zaś, ostatni fragment wcale nie pasował do czekającego na dopełnienie miejsca.

Czy zatem Bartlebootha zabiło niedopasowanie? Czy też przeciwnie: tuż przed śmiercią zrozumiał, że ten ostatni kawałek nie pasuje także dlatego, że z zasady nie może pasować? Innymi słowy: odkrył zemstę Wincklera, autora puzzli, czy też odkrył Ogólną Zasadę Niedopasowania?

Dzieło Pereka można porównać do puzzli. Jeśli jednak zwykła, nawet najbardziej zagmatwana układanka jest czymś skończonym, to zbiorom francuskiego pisarza ta cecha nie przysługuje. Także na poziomie tekstów: o ile wiem, edycja pism Pereka nie została jeszcze ukończona, mimo że od jego śmierci minęło już ponad dwadzieścia lat. A pracy komentatorskiej przybywa; zwłaszcza że wciąż rośnie przekonanie o randze pisarza.

Jego polska recepcja, dotąd przebiegająca w naprzemiennym rytmie mocnych akordów i pauz, chyba wreszcie układa się w miarę systematycznie. Wprawdzie już w 1967 roku (dwa lata po wydaniu oryginalnym) Anna Tatarkiewicz ogłosiła przekład debiutanckiej powieści “Rzeczy", ale w ciągu wielu następnych lat właściwie niewiele się z Perekiem w Polsce działo. W 1995 roku ukazuje się perekowski, podwójny numer “Literatury na Świecie", i zaczyna się czekanie na opus magnum, czyli “Życie instrukcję obsługi", wydane w roku 2001 w przekładzie Wawrzyńca Brzozowskiego. W tym też roku “LnŚ" zamieszcza na swych łamach krótszą powieść Pereka “Człowiek, który śpi" (w tłumaczeniu i z komentarzem Anny Wasilewskiej); wyszła ona teraz w postaci osobnej książki. A nieco wcześniej ukazał się inny klocek perekowskich puzzli, czyli jego proza “Gabinet kolekcjonera", opublikowana wraz z obszerniejszym od niej esejem translatora, Michała Pawła Markowskiego, “Perekreacja".

***

“Gabinet kolekcjonera" jest sensacyjną opowieścią o pewnym majętnym amerykańskim piwowarze, amatorze malarstwa, gromadzącym płótna pochodzące z obu stron Atlantyku. Najbardziej niezwykły jest w tej kolekcji tytułowy obraz Heinricha Kürza. Dzieło przedstawia Hermanna Raffke, właściciela zbiorów. Ale nie jest to tylko malowany katalog: “malarz umieścił swój obraz w obrazie i kolekcjoner, który siedząc w swym gabinecie spogląda na ścianę w głębi, widzi tam obraz przedstawiający jego samego oglądającego własną kolekcję obrazów i wszystkie te obrazy jeszcze raz przedstawione, i jeszcze raz, i następny (...) aż do miejsca, gdzie na płótnie widać już tylko cieniutkie pociągnięcia pędzlem".

Kolejne pomniejszenia nie okazują się wiernymi kopiami, lecz innowacyjnymi, nieraz zabawnymi wariantami. “Gabinet kolekcjonera" cieszy się zainteresowaniem publiczności w Pittsburghu, Pensylwania, gdzie w roku 1913 został wystawiony. Widzowie za pomocą lup tudzież nieledwie akrobatycznych wyczynów porównują malejące ciągi poszczególnych obrazów. Wkrótce jednak pewien narwaniec zalewa część malowidła atramentem. Wystawa się kończy, a za czas jakiś umiera właściciel dzieła, każąc się wraz z obrazem zamknąć w grobowcu, który staje się czymś w rodzaju instalacji kontynuującej przedstawioną kolekcję. To nie koniec, niemniej urywam streszczanie tej doprawdy sensacyjnej historii.

“Każde dzieło jest zwierciadłem innego", stwierdził, pisząc o obrazie Kürza, Lester K. Nowak. Otwierają się zatem ciągi odniesień i zapośredniczeń. Konstatacja ta dotyczy nie tylko omawianego w książce płótna, ale i samej prozy Pereka. Kwestia podstawowej bariery oddzielającej literaturę od sztuk plastycznych jest jasna (i nieźle u Pereka pokomplikowana). Poza tym “Gabinet kolekcjonera" nie stanowi linearnie rozwijającej się opowieści, lecz relację składającą się z narracji głównej, włączającej, na prawach cytatu, recenzje z gazet, fragmenty z periodyków poświęconych estetyce, listy z katalogów aukcyjnych (są to mistyfikacje). Jak bowiem powiada Markowski, “literatura zaczyna się tam, gdzie kończy się bezpośredniość, a prawda literatury jest jednocześnie prawdą świata". Jest to paradoks. Owszem, poznawanie świata jest wielokrotnie mediatyzowane przez całe nasze kulturalne wyposażenie, w jakimś przecież - i to dość istotnym - stopniu istniejemy w świecie i doznajemy go bezpośrednio. Bezpośrednia jest herbata, którą właśnie wypiłem, bezpośrednie jest twoje zaciekawienie lub znużenie. Bezpośrednie są nasze ciała i to, co się w nich dzieje. Bezpośrednie jest piękno świata i jego jakże groźna dotkliwość.

Tak więc, przy niesamowitym literackim wyrafinowaniu, przy niezwykłej kombinatoryce, przy intertekstualności do entej potęgi - dzieło Pereka jak najbardziej odnosi się do egzystencji, w której powstało i z której się wzięło. Ma rację Markowski, zbliżający w “Perekreacji" obie sfery, psychoanalityczną i biografizującą z jednej, strukturalną i intertekstualną z drugiej strony. Źródłem pisarstwa Pereka jest według eseisty doświadczenie pustki, oznaczającej tragiczną śmierć obojga rodziców. “Gabinet kolekcjonera" okazuje się więc szyfrem tekstowym, przemyślnie połączonym z “Życiem instrukcją obsługi", oraz kolejnym szyfrem autobiograficznym.

***

Analogicznie podwójna, choć to zupełnie inne dzieło, jest powieść “Człowiek, który śpi". Poziom autobiograficzny jest tu, pod pewnymi względami, mniej skryty. Dwudziestopięcioletni bohater przechodzi kryzys psychiczny; depresja była również udziałem samego autora. Powstała proza przejmująca. Opowieść o odklejaniu się od świata, o redukowaniu życia do paru powtarzanych czynności, o próbach uporządkowań - opowieść ta przekonująco przedstawia doświadczenie doznawane niekiedy przez “ja" (a zwłaszcza “ja-wśród-innych"), wtedy gdy życie, pojedyncze i społeczne, objawia swą złożoną bezcelowość. Tyle że “Człowiek, który śpi" nie jest psychologicznym dokumentem. Jak głosi wspominana przez Wasilewską legenda, nie ma w tej książce zdania, które by nie było skądś wzięte. Lista wierzycieli jest długa. Cytaty kryją się w pojedynczości stylu Pereka (której zachowanie było podstawowym zadaniem przekładowym, odwrotnie niż w przypadku Markowskiego, który musiał oddać gatunkowe zróżnicowanie).

Pisze Markowski: “Układanka zwana światem tylko dlatego jest ciekawa, że nie wszystkie elementy do niej pasują". W świecie można także odcyfrowywać międzytekstową układankę, jaką jest “Człowiek, który śpi". Byłaby to jeszcze jedna próba nadawania sensu, nie gorsza od innych. Tyle że nawet po ustaleniu wszystkich źródeł, po ułożeniu całej międzytekstowej sieci, zawsze pozostanie jeden niepasujący element: “ja". Ale od tego właśnie (nie)dopasowania jest dzieło Pereka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (4/2004)