Przyjacielu, jakże tu wszedłeś?

Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. (...) Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. Rzekł do niego: »Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?« Lecz on oniemiał.

09.10.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 378196|prawo|1---Myślisz, że to tylko dydaktyczna przypowieść? Mam wrażenie, że coraz częściej wiernie opisuje ona duchową rzeczywistość zawieranych w kościołach małżeństw. Nie mam wcale na myśli niewierzącej części rodziny przybyłej na ślub krewniaków, ale młodych stających na ślubnym kobiercu. Bywa, że pięknie ubrani i ufryzowani nie wiedzą, co celebrują.

Jakiś czas temu kobieta, z którą rozmawiałem w przeddzień jej ślubu kościelnego, wyznała, że dla niej Bóg to nieosobowy intelekt kierujący kosmosem, że Jezus to człowiek, który zachęcał do dobrego życia, a Eucharystia to opłatek, który pomaga przeżyć niedzielę. Zapytana, czym się różni jej wiara od wiary żydów czy muzułmanów, nie potrafiła odpowiedzieć i wcale się tym nie martwiła. Trafił też do mnie mężczyzna skarżący się na któregoś z moich braci, że nie udzielił mu rozgrzeszenia podczas spowiedzi przedślubnej. Twierdził, że jest dobrym i religijnym człowiekiem: zachowuje dekalog i wierzy w Boga. Okazało się jednak, że przestał praktykować po bierzmowaniu, bo kto by miał dziś czas na pobożność. Na pytanie, czy czyta Pismo Święte, odpowiedział, że religijnych gazet nie kupuje, bo irytuje go ksiądz Rydzyk. Lista grzechów, do których przyznawał się mimochodem, była długa. Gdy tłumaczyłem, że spowiedź wymaga odwrócenia się od zła i postanowienia poprawy, był zbulwersowany. W końcu wykrzyknął: "Powinniście się cieszyć, że ja w ogóle tu przyszedłem, a nie robić mi trudności".

W obu wypadkach próbowałem ratować sytuację. Pytałem, co dla tych osób znaczy sakrament małżeństwa, czy jest w nich tęsknota za bliskością Boga, pragnienie odnowienia wiary... Stali oniemiali. Milczeli również, gdy pytałem, jak udało im się załatwić formalności w biurze parafialnym, przejść kurs przedmałżeński, jak dostali rozgrzeszenie w czasie pierwszej spowiedzi przedślubnej.

Królestwo niebieskie rzeczywiście jest podobne do króla, który mówi do swoich sług: "Idźcie na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie". Zwołuje do niewiarygodnej bliskości nieprzygotowanych ludzi z opłotków. Zaprasza również Ciebie, nie przejmując się, że nie masz stroju weselnego. Mówi, że "wszystko możesz w Tym, który Cię umacnia". Nawet jeśli jesteś największym grzesznikiem, a poprosisz Króla o pomoc, zostaniesz obleczony w szatę wybieloną we krwi Baranka. Gospodarz posadzi Cię za stołem, przepasze się i będzie Ci usługiwał. Ważne, abyś zachował tyle pokory, byś zadziwił się ucztą z "najpożywniejszego mięsa i najwyborniejszych win", a zaproszenie potraktował jako nienależny Tobie zaszczyt. Powszechność Bożego zwołania bowiem sprawia, że chrześcijanom grozi postawa nowożeńców, którzy nie rozróżniają małżeństwa sakramentalnego od cywilnego kontraktu.

---ramka 378195|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2005