Przy łóżkach

Strajk pielęgniarek w szpitalu w Radomiu zakończył się po jedenastu dniach. Przyjęcie propozycji dyrekcji trójetapowego dodatku do pensji oznacza powrót pielęgniarek do pracy. Ale pytania pozostają.

18.08.2009

Czyta się kilka minut

To nie pierwszy raz, gdy walka o płace personelu szpitalnego przybiera formę "odejścia od łóżek chorych". Bo to właśnie oznacza strajkowanie. Pytanie więc brzmi: co to dla chorych oznacza w praktyce? I to jeszcze w strajku wielodniowym, przy ciągłym akompaniamencie zawołania: nie odpuścimy. Jak to wyglądało w Radomiu? Przez te dni pokazywano nam wiele razy dyrekcję szpitala i wiele rozgoryczonych pań w białych fartuchach. Sale szpitalne tylko migały przelotnie. Nie było wiadomo, który to oddział i jak bardzo chore są osoby na tych łóżkach. Nie było wiadomo, co się dzieje, kiedy któraś z nich zadzwoni o pomoc, co w szpitalu może być potrzebne w każdej chwili: czy pomoc przychodzi zaraz, czy po długim czekaniu, a może wcale? Dyżurka pielęgniarska jest pusta w połowie, czy pusta w ogóle? W jakim rytmie odbywają się zabiegi, jeśli w ogóle się odbywają? Co się dzieje na intensywnej terapii? Jak rodzą kobiety na położnictwie? Gdzie jest zupełnie pusto i martwo, a gdzie jednak leczenie trwa? To wszystko zdawało się dziennikarzy zupełnie nie interesować.

Spędziłam w szpitalach wiele godzin, dni i tygodni i nigdy - powtarzam: nigdy nie miałam żadnego powodu do obawy ani poczucia braku opieki. Ale to właśnie dlatego, że siostry w białych fartuchach były, tak jak lekarze, zawsze obecne z pomocą. Bezradność jest dla chorego tym lękiem, który jest tuż przy łóżku. Chciałam wierzyć, że w Radomiu nie opanował on sal, nie zasiadł obok najciężej chorych jak bezlitosna pikieta. Ale gdy słyszałam o perspektywie zamykania oddziałów, zaczęłam tę wiarę tracić. I zawzięta walka o wyższe wynagrodzenia okupiona kosztem lęku bezradnych i cierpiących wydała mi się niepokojąco bezwzględna. Dobrze, że tym razem zakończona została szczęśliwie. Ale to nadal jest sednem problemu walki o płace tam, gdzie zakładnikiem stają się niewinni i najsłabsi równocześnie. Jak to robić?

Czy w Radomiu po tym konflikcie będzie można odbudować atmosferę szpitala opartą przecież na współczuciu i współpracy wszystkich - to w polskim życiu nieporównanie ważniejsze niż kolejne kłótnie polityków, którymi tak obficie i chętnie jesteśmy raczeni co dnia. To tylko jedna mała placówka, ale samo życie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2009