Przerwany występ

Trzy samobójstwa w tutejszym show-biznesie w niecałe dwa miesiące – to dużo nawet jak na Koreę Południową.
z Seulu

27.01.2020

Czyta się kilka minut

Goo Hara na scenie podczas promocji albumu „Pandora”, Seul, 2012 r. / HAN MYUNG-GU / GETTY IMAGES
Goo Hara na scenie podczas promocji albumu „Pandora”, Seul, 2012 r. / HAN MYUNG-GU / GETTY IMAGES

Kraj Spokojnego Poranka – jak nazywana jest Korea Południowa – od lat sytuuje się na pierwszym miejscu w rankingu samobójstw (czasem nieznacznie ustępując Litwie), prowadzonym przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Wedle badań za rok 2018 statystycznie samobójstwo popełniało tu codziennie 37 osób.

Eksperci podkreślają, że statystyka nie oddaje całej skali zjawiska i dane mogą być zaniżone. Samobójstwo jest silnie zakorzenione w tutejszej kulturze, czego dowodem znaczna liczba osób publicznych odbierających sobie życie. Od polityków, z byłym prezydentem Roh Moo-hyunem na czele, aż po gwiazdy popkultury.

Efekt Wertera

Everybody, watch out” (Uważajcie, wszyscy) – to ostatni wpis Cha In-ha z Instagrama. 27-latek związany z grupą aktorską Surprise U został znaleziony martwy w swoim domu w grudniu 2019 r. Także 28-letnia Goo Hara tuż przed śmiercią zostawiła wpis na Instagramie, który jest teraz interpretowany jako pożegnalny. Piosenkarka napisała po prostu: „Dobranoc”. Zabiła się w listopadzie, miesiąc po samobójstwie swojej koleżanki Sulli (25 lat) z zespołu f(x).

W dwóch ostatnich przypadkach policja potwierdziła, że przyczyną zgonu było samobójstwo. W przypadku Cha wstrzymano się z oficjalnym stanowiskiem. Rodzice poprosili, aby nie przeprowadzać autopsji. Jego śmierć jest o tyle tajemnicza, że kariera aktora wydawała się nabierać rozpędu.

Południowokoreańskie media rozpisywały się o „efekcie Wertera”. Po tym, jak w 1774 r. Goethe opublikował „Cierpienia młodego Wertera”, wielu młodych Niemców zabiło się, naśladując tragiczny koniec bohatera powieści. Także dziś samobójstwo kogoś znanego może pociągnąć za sobą śmierć innych. Szczególnie jeśli mówimy o osobach, które są wzorem dla młodych ludzi.

Nie można wykluczyć, że takie zjawisko występuje, ale w debacie publicznej wskazywano także na bezwzględny charakter pracy w przemyśle rozrywkowym w Korei. Z relacji osób w nim zatrudnionych wyłania się obraz totalnej kontroli, ignorującej emocje. Firmy kuszą młodych sławą, pieniędzmi i koncertami na całym świecie, ale w zamian biorą całe ich życie.

Ciemna strona k-popu

Harmonogram rozpisany jest co do godziny. „Twoje prywatne życie się kończy” – opowiadała Afroamerykanka Kiya kanałowi Asian Boss. Podpisała kontrakt z agencją w nadziei na karierę w świecie k-popu (jak określana jest jego koreańska odmiana), nie jest zresztą jedyną artystką z Ameryki, która chciała zaistnieć w Korei. Jednak nie wytrzymała. „Wszystko jest monitorowane. Z kim rozmawiasz, z kim się spotykasz (...). Nie możesz wyjść do pubu czy klubu. Nie mogłam się nawet z nikim spotkać na randkę” – wspomina.

Dojmująca samotność jest częstą przyczyną depresji koreańskich gwiazd. Kolejnym elementem jest nacisk na spełnianie wyidealizowanych wzorców piękności. Kiya usłyszała nie tylko, że ma zmienić kształt płaskiego nosa, ale również że jej czaszka ma dziwny kształt. Sugerowano jej operację plastyczną (branża ta jest w Korei jedną z najlepszych na świecie).

Jakby tego było mało, do krytyki wyglądu ze strony menadżerów dochodzi nieustający hejt w mediach społecznościowych. Już po śmierci Sulli okazało się, że dziewczyna wielokrotnie prosiła swoją agencję o pomoc w bronieniu się przed okrutnymi komentarzami na jej profilach. Próbowała sobie radzić, cytując je w telewizyjnym show.

Warto dodać, że gwiazdami zostają osoby w coraz młodszym wieku. Sulli debiutowała mając zaledwie 11 lat. Psychologowie ostrzegają, że nasilenie myśli samobójczych wśród młodych ludzi w ostatnich latach może być związane z bezlitosnym charakterem internetu. Tym bardziej dotyczy to osób publicznych, wystawionych na ciągłą krytykę. Z badań prowadzonych na potrzeby pracy magisterskiej przez aktorkę Park Jin-hee (znaną z serialu „Cienie w pałacu”) wynika, że aż 40 proc. spośród 260 badanych aktorów rozważało w jakimś momencie swojego życia samobójstwo.

Ustawa Sulli

W grudniu 2019 r. grupa polityków rozpoczęła pracę nad „Ustawą Sulli”, która ma ograniczyć przemoc w sieci. To nie pierwsza taka inicjatywa. Już w 2007 r. parlament przyjął ustawę, która nakazywała rejestrować się online za pomocą swojej prawdziwej tożsamości. Okazało się jednak, że jest to też sposób na kradzież danych dla różnej maści firm reklamowych. Prawo okazało się sprzeczne z konstytucją.

Jak poradzić sobie z tym coraz większym problemem? Koreańczycy obawiają się, że nowa inicjatywa skończy się cenzurą internetu – zresztą już kolejną w kadencji prezydenta Moon Jae-ina. W sieci pojawiła się też petycja, by agencje artystyczne objęły swoich podopiecznych obowiązkową opieką psychologiczną.


Czytaj także: Roman Husarski: Plamy na słońcu


Obecna fala samobójstw nie jest pierwszą w historii koreańskiej popkultury. Jang Ja-yeon, znana z serialu „Boys Over Flowers”, która powiesiła się w 2009 r., zostawiła list, w którym oskarżyła swego menadżera Kima Sung-hoo o regularne bicie i zmuszanie do prostytuowania się z szeregiem osób ze świata rozrywki. Wymieniła 31 osób, które miały ją wykorzystać. Jak dotąd jedynym skazanym w jej sprawie był jej menadżer: otrzymał karę... roku więzienia.

Wątek seksualny pojawia się też w przypadku Goo Hary, która w 2018 r. pozwała byłego chłopaka, gdy zagroził jej ujawnieniem nagrań z ich zbliżeń. Choć to ona była ofiarą, spotkała się z serią złośliwych komentarzy w sieci i upokorzeń; mogły przyczynić się do jej depresji. Dla koreańskich gwiazd, których każdy krok jest kontrolowany, życie seksualne pozostaje często ostatnią prywatną sferą. Trudno sobie wyobrazić, co czuje osoba szantażowana w taki sposób.

W koreańskiej perspektywie

Choć badania OECD pokazują, że Korea Południowa jest krajem, w którym w ostatnich latach odnotowano najwyższy wzrost samobójstw kobiet, to wciąż dwukrotnie częściej samobójstwo dotyczy mężczyzn. Najczęściej na tak radykalny krok decydują się osoby starsze. Do głównych powodów należą ucieczka od odpowiedzialności ekonomicznej, utrata biznesu lub chęć odciążenia bliskich. Największa fala samobójstw w historii Korei Południowej wystąpiła w obliczu kryzysu finansowego w 1997 r.

Samobójstwo nie zawsze postrzegane jest tutaj jako moralnie niewłaściwe. Może wzbudzać również podziw i współczucie. Może być też bronią. W takiej perspektywie jest wyrazem ostatecznego poświęcenia się dla sprawy lub grupy i przekleństwem dla wrogów. W tradycyjnych wierzeniach duch osoby, która popełnia samobójstwo, mści się na gnębicielach. Do dziś w pogrzebie samobójcy często uczestniczy koreański szaman: odprawia rytuał mający dać spokój duszy zmarłego.

Przez lata wojskowego reżimu (trwał do 1987 r.) samobójstwo było też postrzegane jako rodzaj obrony przed policyjną opresją – i często jedyna szansa dla związkowców i pracowników czeboli (koreańskich konglomeratów), by nagłośnić swoją sprawę i cierpienie. Samospalenie Jeon Tae-ila w 1970 r., w proteście przeciw fatalnym warunkom pracy, do dziś jest powszechnie pamiętane. Stojąc w płomieniach w centrum Seulu, 22-latek krzyczał: „My, robotnicy, też jesteśmy ludźmi!” oraz „Zagwarantujcie podstawowe prawa pracy!”.

Samobójstwo jako polityczny protest pojawia się także dziś. Mężczyzna, który w czerwcu 2019 r. dokonał samospalenia przed ambasadą Japonii, traktowany jest jak bohater przez tych, którzy w Korei protestują przeciw polityce japońskiego premiera Abe.

Jednak policja przez lata wypracowała strategie zapobiegawcze. Pod okupowane budynki podkładane są materace, a na wyposażeniu służb zawsze są gaśnice. Gdy w 1997 r. starły się dwie szkoły buddyjskie, walczące o świątynny majątek, i gdy policja rozpoczęła szturm świątyni będącej siedzibą szkoły Jogyesa, dzięki odpowiedniemu przygotowaniu udało się zapobiec samobójstwu niejednego zdesperowanego mnicha.

Natomiast władze komunistycznej Korei Północnej, zdając sobie sprawę z politycznej siły takich gestów, rozwiązały problem w sposób totalitarny: samobójstwo jest tam traktowane jako zdrada ojczyzny, a do odpowiedzialności pociąga się całą rodzinę zmarłego. Uciekinierka z Północy Lee Hyeon-seo we wspomnieniach (wydanych w Polsce pt. „Dziewczyna o siedmiu imionach”) opowiada, jak jej matka musiała wydać oszczędności na łapówkę dla władz szpitala, by zmieniły oficjalną przyczynę zgonu jej ojca z „samobójstwa” na „atak serca”.

Śmiercią pokonaj śmierć

W ostatnich latach w Korei Południowej popularna stała się niecodzienna praktyka terapeutyczna, która ma zwalczać depresję i myśli samobójcze. Polega na... przeżyciu własnej śmierci. Na hil-daing (to połączenie parafraz angielskich słów „leczyć” i „umierać”) składa się zrobienie „pożegnalnego zdjęcia”, napisanie testamentu, wysłuchanie wykładu (nierzadko z zabarwieniem buddyjskim) i zamknięcie się w trumnie.

Miejscem oferującym takie doświadczenie jest Hyowon Healing Center, ośrodek założony w 2012 r. przez firmę pogrzebową Hyowon Sangjo. Jego szef przekonuje, że dotknięcie śmierci przywraca radość życia. Zapisać może się każdy, serwis jest darmowy. Nad swoją śmiercią medytuje się w zamknięciu ok. 10 minut. W innym centrum, o nazwie Happy Dying (Szczęśliwe Umieranie), w trumnie spędza się pół godziny.

„Zmierzenie się ze śmiercią daje szansę na poprawę jakości życia i może być szansą na rozwiązanie takich problemów jak samobójstwo” – przekonywał na łamach dziennika „JoongAng Ilbo” profesor Oh Jin-tak z Hallym Institute of Life and Death Studies. Badania instytutu wskazały na znaczący wpływ metody dla łagodzenia lęków. Niektórzy uczestnicy uważali, że rytuał pomógł im przezwyciężyć myśli samobójcze.

Japońską drogą

Zwyczaj ten dotarł do Korei z Japonii, gdzie seizenso (żywy pogrzeb) stał się popularny w latach 90. zeszłego wieku. Japonia może być wzorem dla Korei, gdy idzie o zapobieganie problemowi samobójstw: w ciągu ostatnich 15 lat udało się zmniejszyć ich liczbę o 40 proc. Od stycznia do listopada 2019 r. zabiło się tam nieco ponad 19 tys. osób – wciąż niemało, ale dla Japonii to najniższa liczba od 1978 r. Bardziej jednak niż „żywe pogrzeby” na sukces wpłynęły skoordynowane działania rządu, uczelni i grup wsparcia. W Korei też są potrzebne zmiany na poziomie instytucjonalnym.

Coraz więcej mówi się o reformie w k-popowym przemyśle: bardziej ludzkich warunkach pracy i obecności psychologów. Na fali ruchu #MeToo rząd obiecuje też większą skrupulatność w monitorowaniu przestępstw seksualnych. Nie będzie to jednak łatwy proces, biorąc pod uwagę zawrotną konkurencyjność i ogromne pieniądze, jakie można tu zarobić.

Jednak przykład Japonii pokazuje, że zmiana jest możliwa. I że gdy w grę wchodzi ludzkie życie, warto podjąć takie wysiłki. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2020