PROPAGANDA

02.03.1946

Czyta się kilka minut

Goebbels nie zasiadł na ławie podsądnych w Norymberdze. Ale w wielki procesie powszechnym, w którym oskarżycielem jest podeptane człowieczeństwo, wśród oskarżonych nie powinno zabraknąć tej złowrogiej machiny, której poświęcił ostatnie jeszcze tchnienie zażyciem trucizny: propagandy.

Wiemy, jaką rolę przeznaczył jej bardzo szczerze Hitler w „Mein Kampf”. – Do mas trafić może tylko doktryna nie uznająca obok siebie żadnej innej, nigdy tolerancyjne i bezstronne rozważanie. Masy nie są zdolne uświadomić sobie duchowego terroru, jaki stanowi propaganda. Przeciwnie siła, choćby tylko w zachwianym powtarzaniu zawsze tego samego i to coraz mocniej – imponuje im. A oto streszczenie praktycznych wniosków: „Masy niewiele mogą zrozumieć i bardzo łatwo zapominają.
Propaganda musi się ograniczyć do niewielu punktów, rzucać wyraźne hasła i rozważać je póty, póki ostatni w tłumie nie poczuje w tych hasłach własnych swoich pragnień. – Masy w działaniu swym daleko więcej kierują się uczuciem niż rozumem. Uczucia ich są nieskomplikowane, nie ma w nich stopniowań i rozróżnień: miłość lub nienawiść, zasługa lub wina, prawda lub kłamstwo. Nigdy po części tak, po części inaczej. Jeżeli przyzna się choć cień słuszności drugiej stronie, powstaje zaraz niepewność i zwątpienie. – W silnym zaatakowaniu przeciwnika masy widzą zawsze potwierdzenie słuszności. Aby zdobyć wiarę tłumów, nie można nigdy naraz wysuwać dwóch lub więcej przeciwników. Genialny przywódca nawet  różnych nieprzyjaciół potrafi objąć jedną kategorią. – Trzeba zawsze powtarzać jednolite hasła. Zmieniać formuły jest bardzo niebezpiecznie”. Tak przemawia mistrz propagandy, bezsprzecznie znawca tej sztuki. Jego uwagi dotyczą mas niemieckich, ale z pewnymi modyfikacjami stosują się do mas w ogóle.

Propaganda jako taka, niezależnie od zbrodniczego celu, do jakiego była użyta, staje tu przed nami jako narzędzie niemoralne i niebezpieczne. Przede wszystkim dlatego, że zwraca się do tłumu, a psychologia stwierdziła dawno, że tłum, choćby złożony z doktorów filozofii, wykazuje się reakcją umysłową, a najczęściej i etyczną, niższą niż najmniej inteligentny i wyrobiony z jego członków. Czas wielki przestać widzieć w ludziach tłum. Ale raczej przemawiać do nich jak do zespołu jednostek. Dalej uderza propaganda, świadomie omijając lub usypiając kontrolę umysłową, w instynkty, i to najpierwotniejsze: - My! – oklaski – Oni!- gwizdy i zaciśnięte pięści. Jest to wychowanie bestii w człowieku.

Czyż by miało to być cechą wszelkiej propagandy? Oczywiście nie zawsze jest ona tak irracjonalna, a tym mniej perfidnie brutalna.

Ale – sądzę, że straszliwe doświadczenia ostatnich lat powinny wpoić w nas ostrożność w stosunku do wszelkiej propagandy. Propaganda – jeżeli to słowo w ogóle ma specjalny sens, odmienny od informacji czy perswazji – oznacza zawsze masowe rozpowszechnianie pewnych haseł drogą narzucania ich wyobraźni, uczuciowości i pamięci. Choćby te hasła były nawet najlepsze, niemoralną i niebezpieczną jest rzeczą uczyć ludzi przyjmowania bez kontroli rozumowej gotowych formułek, których źródło, uzasadnienie i zasięg nie są im dostępne.

To, co tu mówię, nie zwraca się oczywiście przeciw afiszowi „Oddaj świadczenia rzeczowe” lub „Złóż datek na Pomoc Zimową”. Ani, powiedzmy, przeciw uczeniu dzieci rzeczy, które zrozumieją zupełnie dopiero gdy podrosną. Ani przeciw broszurze informacyjnej o Polsce dla zagranicy. Każdy człowiek rozsądny pojmuje wagę tych spraw. Jest to przypomnienie, wdrażanie, informacja, nie propaganda.

Ale już to wszystko, co w jaskrawych barwach i olbrzymich literach przemyca na użytek tłumu treść – nie powiem błędną – lecz wykraczającą daleko poza uczuciową reakcję na aktualny slogan – jest bronią z arsenału, który powinien być zamknięty na siedem spustów, a jeszcze lepiej zatopiony w 9-cio kilometrowej głębi oceanu. Może to utopia: oczekiwać od nowoczesnych machin rządzących, aby kiedykolwiek wyrzekły się propagandy. Ale w dzisiejszych czasach nie w tym jednym tylko wypadku stoi przed nami konieczność zdecydowania się na (pozorną może) utopię.

„Tygodnik Powszechny” nr 9/1946

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]