Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To że projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji powstawał w atmosferze może nawet i kryminalnych machlojek, określanych jako afera Rywina, jest oczywiście ważne - zwłaszcza jako element wiedzy o kulisach styku biznesu i polityki w Polsce. Nie to jednak - wbrew opinii niektórych polityków i komentatorów - dyskwalifikuje posłów, którzy w ub. tygodniu zdecydowali się kontynuować pracę nad skalanym od poczęcia projektem.
Ważniejsze, że wciąż przewiduje on zabójcze dla rynku mediów (nie tylko elektronicznych, ale i prasowych) rozwiązania. Chodzi zwłaszcza o zwiększenie kompetencji skompromitowanej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - które stałyby się w pełni już uznaniowe i arbitralne, a dotyczyć by mogły nawet i sfery wolności przekazywanych treści. Chodzi też o wzmocnienie strukturalnie dziś upolitycznionych mediów państwowych kosztem nadawców prywatnych - tak finansowe (brak reformy w sferze abonamentu i reklamy, kwestia własności archiwów), jak prawne (daleko idące zakazy antykoncentracyjne).