Prawo posła do bycia posłem

Nasi południowi sąsiedzi spodziewali się gorącej politycznej jesieni. Na październik zaplanowane były przedterminowe wybory parlamentarne. 1 września Czechy zamarły - okazało się, że skarga jednego posła do Trybunału Konstytucyjnego zawiesiła całą procedurę na czas... bliżej nieokreślony.

03.09.2009

Czyta się kilka minut

9 i 10 października Czesi mieli wybierać nową niższą izbę parlamentu. Wybory były przedterminowe, a o ich rozpisaniu zadecydowano po tym, jak padł rząd Mirka Topolanka w marcu 2009 r. W międzyczasie rządził gabinet Jana Fischera, czyli tzw. bezpartyjny rząd ekspertów. Wszystkie partie się na takie rozwiązanie zgodziły, prezydent Vaclav Klaus ogłosił dekret w sprawie terminu wcześniejszych wyborów, wszyscy myśleli już tylko o kampanii wyborczej, listach i billboardach. Nieoczekiwanie jednak do gry wszedł poseł Miloš Melčák, który uznał, że przedterminowe wybory łamią jego prawo do... wykonywania funkcji posła przez całe cztery lata, które uzyskał przecież w wolnych i demokratycznych wyborach. Złożył więc do Trybunału Konstytucyjnego skargę, a razem z nią wniosek o wycofanie ustawy o przedterminowych wyborach. 1 września Trybunał orzekł, że nie znajdując podstaw do oddalenia skargi, musi ją rozważyć, a to z kolei musi potrwać, nie ma więc mowy o wyborach w planowanych terminie na początku października.

Trybunał kontra reszta kraju

Co dalej? Prezydent Klaus wyraził zaniepokojenie faktem, że termin wyborów został właściwie przełożony na czas nieokreślony. Jego zdaniem, ma to podtekst polityczny. Premier Fischer podszedł do sprawy spokojniej - jego gabinet ekspertów będzie dalej pracował, podobnie cała administracja państwa, a rozwiązanie tego kryzysu będzie trzeba po prostu znaleźć. Politycy wszystkich partii są oburzeni, określając werdykt jako absurdalny i bez precedensu (wybory odłożono w Czechach raz - w 1968 r.). Sprawę pospieszyli też komentować konstytucjonaliści i prawnicy, twierdząc, że to Trybunał przekroczył swoje kompetencje, i że jeśli wybory się nie odbędą, to właśnie wtedy zostanie naruszona Konstytucja. Podczas pośpiesznie zwołanego spotkania u prezydenta szefowie partii politycznych oraz obydwóch izb parlamentu mówili m.in. o zmianie Konstytucji, tak aby ułatwiła ona rozwiązanie parlamentu i rozpisanie nowych wyborów. Jak jednak skomentował to prawnik posła Melčáka, i to rozwiązanie można zaskarżyć do Trybunału.

Decyzja Trybunału spowodowała nie tylko skok ciśnienia u wielu polityków, ale także wielkie straty finansowe, gdyż partie polityczne już zainwestowały w kampanie wyborcze. Teraz nie wiadomo czy je przerwać, czy kontynuować. Zdaniem ekonomistów, przedłużająca się niepewność co do wyborów parlamentarnych może też źle wpłynąć na kurs korony oraz pozycję Czech w międzynarodowych rankingach. Niektóre z zagranicznych inwestycji Czesi mogą nawet stracić.

Sam Trybunał stara się działać jak najszybciej - złożonym przez Melčáka wnioskiem o wycofanie ustawy w sprawie skrócenia kadencji parlamentu zajmie się już 10 września na jawnym posiedzeniu. Nie wiadomo jednak, czy od razu wygłosi werdykt, a jak się okazuje, tego dnia powinno się już zamknąć listy wyborcze. Wydaje się więc, że październikowy termin wyborów jest już nie do uratowania, bez względu na wysiłki prezydenta i politycznych przywódców.

Sumienie posła

Z pewnością wielu było już posłów, którzy z ciężkim sercem przyjmowali skrócenie kadencji. Być może niektórym trudno się było rozstać z wszystkimi przywilejami i niezłą pensją, inni polubili to przyjemne uczucie, że decyduje się o losach kraju. Jednak nigdy nikt nie wpadł na taki pomysł jak Melčák. Znany jest on zresztą w Czechach z nieszablonowych zachowań. Do parlamentu trafił jako członek partii socjaldemokratycznej (ČSSD), ale jesienią 2006 r. zaczął straszyć swoim odejściem z partii. Trzeba przy tym pamiętać, że niemal idealna równowaga sił w czeskim parlamencie jest jego prawdziwym przekleństwem i zdarzyło się już, że między lewicą a prawicą była różnica jednego, ale jakże ważnego mandatu. Na groźbach Melčák nie skończył: rzeczywiście wystąpił z klubu poselskiego socjaldemokratów (którzy usunęli go wkrótce z partii) i... swoim głosem umożliwił powstanie prawicowego rządu Mirka Topolanka, wobec którego ČSSD było i jest w opozycji. Potem z kolei poparł reelekcję prezydenta Vaclava Klausa, wywodzącego się z prawicowej ODS.

Przez cały ten czas Melčák był oskarżany o sprzedajność, jednak on sam twierdził, że działa w zgodzie z własnym sumieniem i nie ma mowy o żadnych profitach. W czasie gdy poparł rząd Topolanka, stał się nawet obiektem pogróżek, tak, że minister spraw wewnętrznych  przydzielił mu ochronę. Kiedy poparł Klausa, ktoś przysłał mu z kolei w kopercie łuskę po naboju.

Teraz Melčák też odrzuca z oburzeniem zarzuty, że swoją skargą do Trybunały broni ciepłej, parlamentarnej posady. Jak mówi, chodzi o przyszłość konstytucyjnego porządku demokratycznego ustroju prawnego w Czechach. Trudno powiedzieć, jak sprawa zakończy się dla Czech, ale dla posła chyba kiepsko - jeśli będą wybory, żadna partia na listę i tak go już nie wpisze. Jeśli ich nie będzie, to czeka go pewnie kilka miesięcy, może rok posłowania w mało przyjemnej atmosferze. W każdym przypadku jako polityk pozostaje straszliwie osamotniony i chyba skończony.

***

A można by przecież spojrzeć też na tę sprawę inaczej niż na wysiłki jednego pana, który nie chce stracić pracy. Może rzeczywiście popierając w 2007 r. rząd Topolanka wbrew swojej własnej partii uważał, że tak będzie lepiej dla kraju potrzebującego stabilizacji po wielomiesięcznych przepychankach i targach w parlamencie i jego kuluarach? Może mówił o odejściu z socjaldemokracji, bo rzeczywiście nie mógł się pogodzić ze stylem szefa partii Jiřego Paroubka? Może i teraz chodzi mu tylko o respektowanie konstytucji? Tego nikt się jednak nie dowie, choć w czeskiej prasie coraz więcej spekulacji o tym, że Melčák nie działa sam, że ktoś jego działaniami kieruje, lub go wykorzystuje.

W każdym razie fakty na razie są takie: jeden poseł wstrzymał cały aparat polityczny państwa. Ocena tego będzie zależeć od skutków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej