Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na początku nie wiadomo było, czy chłopiec będzie świadkiem, czy jedynie towarzyszy matce - w każdym razie po tzw. odebraniu personaliów (potwierdzeniu danych osobowych ofiar i oskarżonych), został na wniosek sądu wyprowadzony do pokoju świadków. Przewodnicząca wydziału karnego powiedziała, że dziecko nie dostało wezwania na rozprawę, a jego widok u boku matki przyprawił ją o konsternację.
Dziecko w sądzie to nie nowość, ale zgodnie z prawem winno być przesłuchiwane w warunkach "zbliżonych do naturalnych". W Polsce kontrowersje wokół tej kwestii wybuchły zaraz po tym, gdy w 2005 r. łódzki sąd przesłuchał dzieci w obecności pedofila. W komendach i sądach miały powstać tzw. niebieskie pokoje; problem w tym, że w całym kraju jest ich zaledwie kilka. A przecież austriacki casus pokazał, że ofiary i nieletnich można przesłuchać poza salą sądową, bez świadków, a co najważniejsze: nie na oczach sprawcy.
Synek Krzysztofa B. jako pośrednia ofiara rozgrywającego się pod wspólnym dachem dramatu musiał być przesłuchany, ale w trakcie postępowania wstępnego. I to tylko raz - tak nakazuje prawo. Kolejną - niepotrzebną - konfrontację, tym razem w blasku fleszy i przy akompaniamencie tłumu wołającego: "potwór! wykastrować go! zabić!", zafundowała mu, niestety, własna matka.