Prawo a przeszłość

Prawo jako system norm i instytucji jest mechanizmem systematycznego pamiętania i zapominania. Ta jego cecha ma kluczowe znaczenie m.in. w przypadku rozliczeń zbrodni reżimów autorytarnych czy totalitarnych - pisze w IUS ET LEX (2) dr Adam Czarnota z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney.

W ciągu dwóch tysięcy lat historii zachodniej tradycji prawnej wypracowano imponujący arsenał technik służących pamiętaniu, ale i zapominaniu: przepisy o przedawnieniu, regułę nullum crimen, nulla poena sine lege, zasady prawa naturalnego lub ideę rządów prawa. Co ważne: jako że prawo ma autorytet, więc zarówno pamiętanie, jak zapominanie jest usankcjonowane autorytetem prawa. Oznacza to, że jednostki i grupy mogą pamiętać i nie wybaczać, ale nie mogą wszczynać nowych kroków prawnych.

Po zmianie reżimów - niezależnie czy nastąpiła ona w wyniku przegranych wojen, czy w rezultacie rokowań - nowe elity zawsze stawały przed problemem: co robić z krzywdami wyrządzonymi w przeszłości? Gdy reżimy załamują się w wyniku rewolucji lub porażki zadanej przez obce mocarstwo, kwestia ta nie jest jednak zbyt dramatyczna: wynikiem jest zawsze potępienie przeszłości i narzucenie woli zwycięzców. Zazwyczaj do wykazania przestępczego charakteru dawnego reżimu wykorzystywane jest prawo karne, a procesy pokazowe odgrywają rolę edukacyjną dla nowych wspólnot społecznych i politycznych.

Większe problemy pojawiają się, gdy do zmiany reżimów dochodzi w drodze rokowań. Z jednej strony, dawna władza jest uznawana za partnera i zwykle jest zainteresowana uzyskaniem amnestii, obejmującej krzywdy wyrządzone przez nią w przeszłości. Z drugiej, masy społeczne i niektóre odłamy nowych elit politycznych naciskają na sprawiedliwość, a często domagają się odwetu. Równocześnie obok postulatu “sprawiedliwości karzącej" (procesów karnych, lustracji, dekomunizacji) występuje zwykle żądanie “sprawiedliwości przywracającej" (reprywatyzacji, rehabilitacji ofiar).

Kłopot też w tym, że choć oczywiście sprawcy zbrodni z okresu dawnych reżimów powinni stanąć przed obliczem sprawiedliwości i ponieść karę, to prawo karne nie może spełniać roli głosiciela prawdy i pojednania. Karne procesy pokazowe (nie w sensie stalinowskim, lecz zgodnie z przepisami prawa przy odpowiednim rozgłosie) mogą wprawdzie przyczynić się do zaszczepiania w społeczeństwie wartości liberalnych, w szczególności dotyczących przestrzegania praw człowieka, lecz równocześnie zawsze niosą groźbę nadużyć.

Zdumiewa nadto, że nie pojawiła się żadna strategia polityczna i prawna “zmierzająca do wywołania publicznej dyskusji na temat mechanizmów działania reżimów komunistycznych oraz zaangażowania wszystkich i każdego z osobna w podtrzymywanie takiego reżimu". Inaczej mówiąc: skupieniu się “nie na odwecie czy stygmatyzacji, lecz na publicznym mówieniu prawdy i pojednaniu - prawdziwym pogodzeniu się z przeszłością przez całe społeczeństwo".

Dowodem są zwłaszcza strategie prawne, jakie przyjęły poszczególne państwa pokomunistyczne odnośnie akt tajnych policji i ich współpracowników. Najbardziej radykalną przyjęto w dawnej NRD: w Niemczech każdy ma prawo dostępu do swoich akt z niezatartymi nazwiskami tajnych współpracowników. Jednym z efektów są osobiste tragedie: kiedy ktoś dowiaduje się, że donosił na niego brat czy współmałżonek. Może i taka strategia oczyszcza atmosferę, ale raczej nie pobudza publicznej dyskusji na temat mechanizmów przeszłości i zaangażowania samych obywateli w podtrzymywanie reżimu. Ma ona wciąż charakter prywatny, bo to prywatny obywatel ma dostęp do swej teczki przez tzw. komisję Gaucka. Choć może to zapobiec wykorzystywaniu teczek w walkach politycznych, to nie ma potencjału ozdrowieńczego dla całego społeczeństwa.

Inne kraje, m.in. Polska, obrały drogę pośrednią. Archiwa tajnych służb umieszczono w instytucjach typu IPN. Każdy obywatel ma prawo zwrócić się o dostęp do swych akt, ale decyzję podejmie ktoś inny. Lecz i tu charakter prywatny rozliczenia dominuje, co ogranicza szanse na ogólnonarodową debatę.

Inne strategie prawne, takie jak dekomunizacja i lustracja, także odgrywają ograniczoną rolę w odnoszeniu się do przeszłości. Można zrozumieć względy bezpieczeństwa związane z lustracją urzędników państwowych, ale generalnie proces lustracji wszędzie poniósł fiasko. Posługiwano się nim głównie w walkach politycznych. Więcej: lustracja i dekomunizacja przyczyniają się do ograniczenia debaty na temat działania systemu komunistycznego. “Oczywiście stopień odpowiedzialności członków Politbiura był wyższy niż szeregowych członków partii komunistycznej, ale jeśli myślimy o stawieniu czoła trudnej przeszłości, to wszystkie szczeble odpowiedzialności i działania w systemie muszą być przedmiotem społecznej dyskusji". Pytanie, czy jest to możliwe.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2003