Pragnienie powtórzenia

“Miasto" Konstandinosa Kawafisa towarzyszy mi przy lekturze nowego zbioru Adama Zagajewskiego “Powrót". Cały tom to konsekwentna całość, to cykl poetycki o wyrazistej linii, którego rytm tworzą wiersze z nazwami krakowskich ulic w tytułach.

26.10.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

Powiedziałeś: Pojadę do innej ziemi, nad morze inne.

Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce.

Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia

i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce.

(...)

To miasto pójdzie za tobą. Zawsze w tych samych dzielnicach

będziesz krążył. W tych samych domach włosy ci posiwieją.

Zawsze trafisz do tego miasta. Będziesz chodził po tych samych ulicach.

Konstandinos Kawafis,

przeł. Zygmunt Kubiak

Powrót do miasta młodości oznacza spotkanie - w powtórzeniu - z tym, co minione:

wszystko, co się wydarzyło,

czeka na ciebie

(“Wieczorem")

Powtórzenie ma wiele znaczeń. Sprowadzone do wymiaru przeżycia jednostkowego, wiąże się ze szczególnym doznawaniem czasu minionego i pragnieniem rzutowania go na teraźniejszość i przyszłość. Gdy narrator “Powtórzenia" Sřrena Kierkegaarda przyjeżdża znów do Berlina, w którym przeżył kiedyś szczęśliwe chwile, chce się przekonać, “czy powtórzenie jest możliwe". Odkrywa różnicę: za każdym razem te same miejsca okazują się zupełnie inne. Podmiot wiersza “Gwiazda" mówi:

Już nie jestem studentem

filozofii, poezji i ciekawości,

ani młodym poetą, który napisał

zbyt wiele wierszy

Bohaterowi lirycznemu “Powrotu" towarzyszy marzenie o rozpoczynaniu wszystkiego na nowo - jak we wrześniu, gdy dzieci zaczynają rok szkolny. Ale:

twoja szkoła jeszcze się nie zaczęła,

nauczyciele już odeszli, mistrzowie zostali

(“Karmelicka")

Szansa odrodzenia zostaje dana (i to warunkowo) tylko w jednej, wyjątkowej chwili całkowitego oczyszczenia świata zewnętrznego i wewnętrznego:

Jest niedzielny poranek, wiatr umył umysły,

ulice są puste jak reguła ascetycznego zakonu

(“Poranek")

To krótka chwila nadziei na przemianę, na stwarzanie się na nowo, gdy przeszłość

zgodziła się, żeby nastała najwyższa chwila,

(...)

żebym odżył i zrozumiał, że nadszedł moment,

nadszedł moment - i wkrótce przeminie.

Powtórzenie odgrywa ważną rolę w kompozycji dzieła muzycznego czy literackiego. W “Powrocie" znajdziemy szereg jawnych nawiązań do wcześniejszych wątków poetyckich. Otwierający tom wiersz “Wieczorem" to jakby replika “Widoku Krakowa" - wyraźne są tu reminiscencje tamtego utworu. Bohater liryczny wraca więc: “do kotów, które się chowają / pod samochodami, do sennych ptaków w drzewach" (...) “Królowie drzemią w sarkofagach, / biskupi na portretach, przegrane bitwy / w podręcznikach historii". Od tego, co powtórzone, ważniejsza jest jednak różnica - to, co inne, nowe, to, na co się wciąż czeka.

Szare miasto

“To jest piękne miasto. To miasto nie jest piękne" - pisał Zagajewski w eseistycznym tomie “W cudzym pięknie". Kraków z “Powrotu" to nie ten Kraków dla turystów - poeta wybiera trasy zwykle przez nich pomijane. Wystarczy wymienić ulice, którym poświęcił osobne utwory - to Karmelicka, Urzędnicza, Długa, Kopernika, Piłsudskiego, Szewska (jako miejsce, gdzie zabito “niewinnego studenta"), Stolarska... Tom przypomina album czarno-białych zdjęć miejsc, które z bardzo osobistych powodów są ważne dla autora. Do fotografii zbliża wiersze powracający chwyt znieruchomienia, zatrzymanego czasu (jak w wierszu “Późne popołudnie"). Szarość to kolor przypisany miastu jeszcze w wierszu “Widok Krakowa" - tam widziane z daleka jest “szarą doliną". Zagajewski wyznaje, że kocha je “podejrzliwą miłością" (ale przecież Kraków też nigdy nie kocha inaczej...).

Wizerunek Krakowa (nie tylko u Zagajewskiego) daleki jest od jednoznaczności, jaką podpowiadają emblematyczne hasła innych wielowiekowych siedzib ludzkich. Nie jest “świętym miastem", “miastem niepokonanym" ani “zawsze wiernym". Nie trzeba mówić, że Zagajewski nie poszukuje jednej formuły dla wieloznacznego obrazu. W wierszach odczuwa się jednak cień żalu, że to nie jest miasto, o którym można powiedzieć: semper fidelis. Jak w “Wawelu" Herberta to:

Akropol dla wydziedziczonych

i łaska łaska dla kłamiących.

Według Zagajewskiego miasto “(...) już dawno / sprzedało honor i wierność" (“Tęcza"). Ale skoro, jak u Herberta, a wcześniej u Wyspiańskiego - “tu wszystko jest Polską", nie chodzi o to, by obciążać wyłącznie Kraków odpowiedzialnością za stan moralny społeczeństwa, ale by zobaczyć w nim na zasadzie pars pro toto cząstkę większej wspólnoty.

Ambiwalentne cechy miasta z “Powrotu" nie przestają jednak niepokoić. Zagajewski pisze z ironią:

Wróciłem do miasta słodkich ciastek,

gorzkiej czekolady i pięknych pogrzebów

(kiedyś pochowano tu ziarno marzenia)

(“Stolarska")

Podmiot mówi o Krakowie: “miasto deszczu, szczurów i śmieci" (“Tęcza") ale także “szare i piękne miasto" (“Gwiazda"). Kraków autora “Płótna", jak jego wiersze, “rośnie na sprzeczności" - jest otwarty i zamknięty, bardzo stary i ciągle młody, podejrzanie ładny i interesująco brzydki, mądry i naiwny, słodki i gorzki. Oszukuje (wszystkie miasta łudzą nawet najbardziej wytrawnych eksploratorów) i mówi prawdę o każdym przybyszu. Jest lustrem wędrowca, który porównuje samego siebie sprzed lat z tym obecnym.

Pewność umarłych

Pisarz węgierski urodzony w Koszycach, w czasach, gdy jeszcze nazywały się Kassa, Sandor Márai pisał w swoich “Wyznaniach patrycjusza": “Wkraczam pomiędzy umarłych, muszę więc ściszyć głos. Niektórzy z tych zmarłych umarli i dla mnie, inni znów żyją w moich ruchach, w kształcie mojej głowy, w tym jak palę, jak pieszczę, jak niemal z ich przyzwolenia jadam pewne potrawy. Jest ich wielu. Człowiek może długo czuć się samotny między ludźmi, lecz gdy któregoś dnia znajdzie się w towarzystwie swych zmarłych, spostrzeże ich stałą, taktowną obecność".

Wiersz “Genealogia" dowodzi, że u Zagajewskiego coraz ważniejsza jest stała i dyskretna obecność zmarłych. Prócz tych, których wspomina w miejscach z nimi związanych, pojawiają się ci, których niejako nosi w sobie:

Moi przodkowie, nauczyciele, próbują

uspokoić wzburzony ocean (...).

I myślę, że wtedy, kiedy

i ja zamieniam się w nauczyciela,

oni także patrzą na mnie

i poprawiają moje przejęzyczenia

prostują wszystkie moje pomyłki

z niezachwianą pewnością umarłych.

Miasto, które Zagajewski odwiedza, zaludnione jest przez pamięć tych, którzy odeszli. Właściwie są to, jak w średniowiecznym wyobrażeniu, dwa miasta - żywych i umarłych. Pierwsze jest stale w drodze i pielgrzymuje do drugiego “górnego" miasta. To drugie - niewidzialne - jest znacznie większe niż to pierwsze i nadal stale się powiększa. Tu mieszkają całkiem poza czasem: Tadeusz Kantor z elegii mu poświęconej, Georg Trakl wspomniany w “Poranku", zabity na Szewskiej student - Stanisław Pyjas czy Antoni Kępiński z wiersza “Kopernika", a także anonimowe postacie (znamy je już z esejów), jak pani M., o której wiemy tylko tyle, że dbała o zdrowie. Poecie wciąż asystuje “delegacja umarłych", a ich głos decyduje o tym, co postanowią żywi.

Pokorne ognie

Jeden z ważnych wierszy tomu, “Kościoły Francji", przyzywa w poetyce litanijnej enumeracji szereg świątyń w dwóch znaczeniach - jako budowli i jako form religijności powiązanych z reprezentującymi je ludźmi. Znajdziemy tu więc nie tylko gotyckie katedry i romańskie kaplice, ale też kościół Pascala, Claudela czy współczesnego nam brata Maurice’a, o którego pracy z najuboższymi w Warszawie pisał już kiedyś “Tygodnik Powszechny". Z wyliczenia wyłania się pejzaż duchowy nie tylko francuskiej współczesności, a pustoszejące świątynie okazują się, na przekór wszystkiemu, miejscem, “gdzie błądzi / nieśmiały płomień potężnego światła".

Pragnienie tego, co metafizyczne przeplata się z pragnieniem piękna - w całym tomie, jak w tytule zamykającego go wiersza, poezja jest traktowana jako “poszukiwanie blasku". Ceną za odnajdywanie go są chwile zwątpienia, chłodu i samotności:

dni rozpaczliwego szukania ciebie

i znajdowania zaledwie obrazu, metafory,

dni Koheleta i dni Psalmisty

(“Stolarska")

Do Niego prowadzić mogą “pierwsze próby prawdziwej modlitwy" z młodości (“Urzędnicza") i dzisiejsza “niedoskonała modlitwa", jak w wierszu “Kościół Bożego Ciała". Kończąca nieco ironiczną elegię “Kino Potęga" pointa: “Wydaje się, że w niektóre niedziele / Bóg był blisko" przywodzi na myśl słowa Hölderlina:

Blisko

Lecz trudno uchwytny jest Bóg.

Poezja Zagajewskiego nie szafuje “nadaremno" słowem Bóg. Dlatego nie zawsze możemy być pewni, kim jest przywoływane w nich Ty - najbliższą osobą, poezją i chwilą natchnienia czy Bogiem właśnie.

Mit powrotu do początków ma oczywiście swój “raj utracony" - są nim i Planty, i Ogród Botaniczny, u wejścia do którego rośnie miłorząb. Drugi stoi na Plantach w pobliżu kościoła Franciszkanów. Drzewa (one nie podróżują) pozostały na swoim miejscu przez lata nieobecności wędrowca i dlatego nadają się do roli strażników pamięci i osobistych tajemnic bohatera cyklu. W krakowskich wierszach Zagajewskiego wyraźniej niż to było dawniej pojawiają się ślady osobistych wspomnień. Dyskretne i wyciszone, tworzą pamiętnik uczuć tak przezroczystych, że prawie niewidzialnych.

Powrót - podróż

Badacze tej poezji, wśród nich Jarosław Klejnocki i Bożena Shalcross, nazywają od dawna bohatera wierszy Zagajewskiego tyleż Baudelaiere’owskim, co Benjaminowskim terminem flâneur. Walter Benjamin pisał o paryskich, Zagajewski szkicuje teraz, w eseju i poezji, krakowskie pasaże.

Jednak spod nowoczesnej maski flâneura przeziera znacznie starszy wizerunek wiecznego wędrowca. To uderzające, że tom poświecony powrotowi zawiera aż tyle “wierszy z podróży", takich jak cykl miniatur poetyckich zatytułowany “W drodze", który trochę przypomina (nawet poprzez swoje włoskie reminiscencje) lapidarne “Bilety tramwajowe" Jarosława Iwaszkiewicza. Atmosfera podróżowania udziela się także pozornie już osiadłym, krakowskim wierszom. Utwory o ulicach Krakowa przywodzą na myśl również “Divertimento litewskie" Josifa Brodskiego, który w Wilnie był przecież tylko turystą.

W poezji Zagajewskiego nadal trwa wędrówka, która nie kończy się w żadnym mieście: “niepokój, który pędzi wędrowców", “niekończące się poszukiwanie". Ten powrót to przecież naprawdę podróż, a zarazem autoportret, w którym miasto jest lustrem poetyckiego “ja". Wciąż, jakby na przekór Różewiczowskiemu napomnieniu, by nie opisywać Krakowa ani Lwowa, Zagajewski czyni to w wierszach, które, paradoksalnie, są odbiciami jego twarzy.

Zagajewski jest poetą powtórzenia w tym samym znaczeniu, jakim posługuje się Marek Zaleski, gdy mówi o Miłoszu, notabene autorze wiersza “Powrót". Mówiąc słowami Miłosza, “poeta żyje powtórzeniem", ale poezja rodzi się właśnie z gry różnicy i powtórzenia, znanego i nieznanego, która toczy się w każdej linijce.

Powtórzenie w najbardziej intymnym, osobistym sensie to obietnica niemożliwego spełnienia. Zygmunt Mycielski zapisał w swoim dzienniku: “Powtórzyć coś. (...) Szczęście jest z pewnością powtórzeniem, ale powtórzenie nie istnieje".

ADAM ZAGAJEWSKI, “POWRÓT". Kraków 2003, Wydawnictwo Znak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (43/2003)