Pożądanie nieoryginalności

Gdy pytano współczesnych artystów, kim jest dla nich Wyspiański, najczęściej okazywało się, że nikim ważnym. A przecież niektóre aspekty dzisiejszej sztuki polskiej byłyby mu chyba bliskie.

26.08.2008

Czyta się kilka minut

Wystawa "OK! Wyspiański" - wspólny projekt Muzeum Narodowego w Krakowie i Bunkra Sztuki - zbiera prace jedenastu współczesnych artystów młodego i średniego pokolenia, których Maria Anna Potocka zapytała, kim jest dla nich postać geniusza sprzed stu lat, a także jak artysta może wykorzystywać sztukę innego artysty.

Prezentacja ma dwie odsłony: najpierw pokazano ją w Kamienicy Szołayskich, wśród dzieł samego Wyspiańskiego i pamiątek po nim. Teraz, w salach Bunkra, współczesność musi bronić się sama (choć i tu pojawia się kilka prac zarówno Wyspiańskiego, jak i innych wielkich, którzy wchodzili z nim w dyskusję - Witkacego i Kantora). Brak jakichkolwiek innych założeń wstępnych projektu sprawił, że nabrał on charakteru bardzo interesującego eksperymentu naukowego.

Trzeba się zgodzić z wnioskami, do których doszła kuratorka-"badaczka". W katalogu Maria Anna Potocka pisze bowiem: "Pierwszym [problemem - red.] był aktualny stan świadomości artystów w odniesieniu do nieoryginalności. (...) Wygląda na to, że ciężar modernistycznego obowiązku oryginalności został z artysty zdjęty tak dalece, iż osiągnęli poziom pożądania nieoryginalności".

Najlepszym przykładem jest tu praca Roberta Kuśmirowskiego, który "odkrywa" przed publicznością nieznany szkic portretu autorstwa Stanisława Wyspiańskiego - a także skomplikowaną historię zaginięć i powrotów rysunku należącego do rodziny Marii Osterwy-Czekaj. Innym rodzajem "gestu nieoryginalnego" jest np. kolaż filmowy, na który składają się przyspieszone kadry z "Wesela" w reżyserii Andrzeja Wajdy, uzupełniony o kopię tablicy z napisem: "tu mieszka Stanisław Wyspiański i prosi, aby go nie odwiedzać".

Jeszcze inaczej - drapieżnie, publicystycznie - postulat nieoryginalności realizuje Edward Dwurnik, wpisując między dwa pejzaże Wyspiańskiego własny, naprawdę pięknie malowany obraz, i nadając mu prowokacyjny tytuł "Polski kicz". To mocny i ważny punkt wystawy. A jednak właśnie w przypadku Dwurnika rodzi się jakaś niepewność, może nawet niedosyt. Choć pokazał w Bunkrze wiele obrazów. Mo ze zbyt wiele? Niektóre zdają się przenosić do współczesności jeden z najpopularniejszych w czasach Wyspiańskiego tematów: życie bohemy. Stąd ostra satyra nawiązująca do niedawnego, jakże spektakularnego sporu między znanym krytykiem a znanym literatem. Stąd pastisz z Sasnala pt. "Willi z Tarnowa". Kolejnym wątkiem jest cykl "Warszawianka", do tego jeszcze obrazy z nadrukami pasteli Wyspiańskiego. Jest w nich wszystkich rozmach pędzla, wielość skojarzeń - i jakaś pustka znaczeń. Zresztą Dwurnik mówi wprost, że w malarstwie Wyspiańskiego nie znalazł nic interesującego. I dodaje: "Ale Wyspiański, postać tragiczna, zawsze tworzył dla mnie jakąś całość. To malarstwo zespolone z literaturą, a zwłaszcza z poezją".

Warto przeczytać także inne wypowiedzi zawarte w katalogu: większości artystów Wyspiański wydaje się obcy, nudny, mieszczański, nieznany... Jakby skostniały w szkolnej lekturze.

Dlatego najbardziej przejmująca, zmuszająca do refleksji jest propozycja Jadwigi Sawisckiej: artystka wykorzystała fotografie, wieńce, szarfy żałobne, pozostałe po rocznicowej wystawie poświęconej pogrzebowi Wyspiańskiego. Między nimi stanęły lampiony elektryczne, które zamiast szybek mają fotografie zniczy cmentarnych. Na każdym lampionie powraca ten sam, znany cytat: "Myśmy wszystko zapomnieli". Czyżby było to najbardziej aktualne zdanie z Wyspiańskiego?

A może to, co najbliższe Wyspiańskiemu w naszej sztuce współczesnej, nie musi wcale odnosić się do niego, ani pośrednio, ani bezpośrednio? Przecież kolejne pokolenia działających dziś artystów - od Mirosława Bałki, Katarzyny Kozyry po Wilhelma Sasnala - łączy z nim niejedno, choćby tylko poczucie dwuznaczności symbolu, fascynacja teatrem, docenienie prowincjonalności czy świadomość historii. A przede wszystkim: polskie zmory.

"OK! WYSPIAŃSKI"; Kraków, Bunkier Sztuki; kuratorka: Maria Anna Potocka; wystawa potrwa do 14 września. Wcześniej prezentowana była w Muzeum Stanisława Wyspiańskiego w Kamienicy Szołayskich (oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2008