Poza ciałem

Spór omoralną ocenę wspomaganej prokreacji sięga samego rdzenia sporu owizję świata iczłowieka. Na pierwszy rzut oka podejście religijne stoi wtym sporze na straconych pozycjach.

04.12.2007

Czyta się kilka minut

rys. MIROSŁAW OWCZAREK /
rys. MIROSŁAW OWCZAREK /

Zapłodnienie metodą in vitro jest nie do przyjęcia. Jest sprzeczne z nauką Kościoła" - powiedział metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, komentując wypowiedzi premiera Donalda Tuska oraz minister zdrowia Ewy Kopacz o możliwości finansowania z budżetu państwa zapłodnienia pozaustrojowego.

Choć od zapowiedzi projektu ustawy do ustawy droga jest daleka, polemika przedstawicieli rządu i arcybiskupa rodzi pytanie o stanowisko Kościoła wobec tej delikatnej kwestii.

Dokumentem określającym to stanowisko wciąż pozostaje "Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania »Donum vitae«", zatwierdzona przez Jana Pawła II i podpisana przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Josepha Ratzingera 22 lutego 1987 r.

Pytany przez katolicki dziennik "L'Avvenire", czy Instrukcja nie przyniesie rozczarowania bezpłodnym małżeństwom, Kardynał odpowiedział: "Zapłodnienie in vitro jest dziś czymś niesłychanie rzadkim, czymś dostępnym tylko dla nielicznych małżeństw. Prawdziwe terapie niepłodności są inne i o wiele bardziej obiecujące. To jest raczej teren eksperymentów naukowych i metoda, za której osiąg­nięcia płaci się zbyt wysoką cenę, cenę ludzkiego życia, a więc metoda przez nas nie do przyjęcia".

Kardynał się mylił. Od wydania Instrukcji upłynęło ponad 20 lat, tymczasem Luisa Brown, pierwsze dziecko poczęte metodą in vitro, ma blisko 30 lat. Pierwsze w Polsce dziecko poczęte w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego ma lat 20, na świecie żyje ponad 1,5 miliona takich dzieci. Wspomagany rozród, choć nadal jest procedurą kosztowną i skomplikowaną, trudno uznać za coś "niesłychanie rzadkiego i dostępnego tylko dla nielicznych".

Naturalne pragnienie

Czy sprzeciw Kościoła jest uzasadniony, zwłaszcza że chodzi tu o cel szlachetny i dobry, którym jest realizacja naturalnej ludzkiej tęsknoty za rodzicielstwem? S. Barbara Chyrowicz (patrz też jej tekst na str. 33) pisała: "Ktokolwiek zetknął się z dramatem rodziców, którzy całymi latami zmagają się z »oporną naturą«, pragnąc przekazać życie, będzie daleki od wydawania zbyt pospiesznych sądów. Prosta odpowiedź typu: »mogą przecież zaadoptować dziecko«, wcale nie jest dla nich taka prosta. Rodzice pragną własnego dziecka w sensie bio­logicznym, ponieważ wyraża się w tym jeszcze głębsze prag­nienie, by dziecko było »ciałem z ich ciała« i »krwią z ich krwi«, by dziedziczyło ich geny, by mogli z radością odkrywać w swoich dzieciach fizyczne i psychiczne podobieństwo tak do siebie, jak i do krewnych. To naturalne pragnienie. I jakkol­wiek świadomi jesteśmy tego, że biologiczne rodzicielstwo to nie wszystko, i wskazać można szereg przykładów, w których biologiczni rodzice nie przekazali dziecku niczego więcej prócz życia, a rodzice adopcyjni wszystko prócz życia, to nie może być to powodem do odrzucania wagi biologicznego rodzicielstwa".

Obiekcji wysuwanych przez Kościół nie można jednak lekceważyć i traktować jako zakazów czysto dyscyplinarnych. Łódzki filozof Andrzej Maciej Kaniowski pisał nie bez ironii: "Oczywiście, w duchu posłuszeństwa nauce Kościoła jako lekarze katoliccy możemy tego [zapładniania in vitro] nie czynić, ale jest to raczej na zasadzie niejedzenia mięsa w piątek. Pościmy, realizując nakaz kościelny, a nie dlatego że jest to szczególnie zdrowe albo że mięso w piątki i w Środę Popielco­wą jest szczególnie szkodliwe dla naszej wątroby".

Rzecz w tym, że będzie nieporozumieniem nakłanianie Kościoła, by swoje moralne nauczanie zmieniał, konstatując jego niepopularność i nieskuteczność. Idąc tą drogą, doszłoby się do modyfikacji zarówno Dekalogu, jak i Kazania na Górze.

Czynność techniczna

Trudność sporu wokół in vitro polega na różnicy oglądu świata: z jednej strony oglądu metafizyczno-religijnego, z drugiej zsekularyzowanego, postmetafizycznego. Bardzo klarownie ujął to cytowany wyżej prof. Kaniowski, wskazując na trzy problemy traktowane przez strony zaangażowane w debatę całkowicie odmiennie: status zarodka i jego osobowej godności, kwestia metafizyczno-etycznej natury aktu prokreacji oraz kwestia uprawnień osób, które jako dawcy czy też jako biorcy zaangażowane są w praktykę prokreacji wspomaganej.

O ile problem embrionów nadliczbowych, ich zagrożenia, selekcji i niszczenia jest, w kontekście nauki o godności ludzkiej przysługującej osobie od poczęcia do naturalnej śmierci, zrozumiały, a "kwestia uprawnień" jest prawdziwą łamigłówką dla prawodawców, nie mówiąc o etykach, to sprawą najtrudniejszą do zrozumienia, także dla wielu wierzących, jest metafizyczna interpretacja aktu ludzkiego poczęcia.

Wspomniana wyżej Instrukcja ujmuje to w ten sposób: "FIVET [zapłodnienie pozaustrojowe] homologiczny [dotyczący małżeństwa] dokonuje się poza ciałem małżonków za pośrednictwem działania osób trzecich, których kompetencja i dzia­łanie sprawia powodzenie zabiegu.

FIVET powierza więc życie i tożsamość embrionów w ręce władzy lekarzy i biologów oraz ustala panowanie nad pochodzeniem i przeznaczeniem osoby ludzkiej. Tego rodzaju relacja panowania sama w sobie sprzeciwia się godności i równości, które powinny być wspólne rodzicom i dzieciom. Poczęcie w probówce jest wynikiem czynności technicznej, która kieruje zapłodnieniem; nie jest ono ani faktycznie uzyskane, ani pozytywnie chciane jako wyraz i owoc właściwego aktu małżeńskiego. Dlatego w FIVET homologicznym, chociaż dokonuje się ono w kon­tekście stosunków małżeńskich, które faktycznie istnieją, zrodzenie osoby ludzkiej jest obiektywnie pozbawione swojej właściwej dosko­nałości, a mianowicie bycia zwieńczeniem i owocem aktu małżeńskie­go, przez który małżonkowie mogą stać się współpracownikami Boga w przekazywaniu daru życia nowej osobie".

Dla człowieka zsekularyzowanego wywód ten jest niepojęty. Oceny tego, co dobre i złe, nie czerpie on z pochodzącego od Boga porządku świata, ale z porządku ułożonego wedle rozumnej ludzkiej woli. Dla kogoś takiego nie ma żadnej racji, by to, co ewidentnie nikomu nie szkodzi, oceniać jako etycznie negatywne.

Tak więc spór o moralną ocenę wspomaganej prokreacji sięga samego rdzenia sporu o wizję świata i człowieka. Na pierwszy rzut oka w postmetafizycznym świecie podejście religijne stoi na straconych pozycjach. Pozostają jednak pytania - postawione zresztą przez kard. Ratzingera w Instrukcji: czy wiedza i technika mogą się kierować jedynie kryteriami prostej skuteczności, czy też dla dobra człowieka obowiązują je także kryteria moralne, a jeśli takim kryterium jest integralne dobro osoby ludzkiej, w odniesieniu do czego należy to dobro określać? "Wiedza bez sumienia nie może doprowadzić do niczego innego, jak tylko do zniszczenia człowieka" - ostrzegał Sobór Watykański II ("Gaudium et Spes", 35).

***

Czy istnieje szansa na to, by w kwestii wspomaganej prokreacji dwie wizje: religijna i techniczno-naukowa się spotkały? Jeśli tak, do przebycia pozostaje jeszcze długa droga. Bywało, że w miarę rozwoju wiedzy o człowieku Kościół modyfikował pewne zasady, jak choćby w sprawie ważności małżeństwa. Bywało, że wobec stanowiska Kościoła "świat" zaczynał dostrzegać niedoskonałość proponowanych przez siebie rozwiązań, np. uznając realność problemu eksperymentowania na ludzkich embrionach.

W sprawie finansowania z budżetu zapłodnienia in vitro biskupi w Polsce nie muszą zabierać głosu, bo budżet nie jest sprawą Episkopatu. Być może po trzydziestu latach badań, rozwoju nauki i doświadczeń Stolica Apostolska będzie chciała coś dodać do tego, co głosiła przed dwudziestu laty.

Cytowane wypowiedzi zaczerpnąłem z materiałów konferencji zorganizowanej przez Katedrę Etyki Szczegółowej KUL w listopadzie 2005 r., wydanych w tomie "Metody wspomagania prokreacji: sukces czy porażka" pod redakcją s. Barbary Chyrowicz (wyd. Towarzystwo Naukowe KUL).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej