Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I oto znów czuć fetor obłudy, bo strach wraca - przed utratą pracy czy otwarciem ust. Tak, jak prawie bezboleśnie wkroczyliśmy na prostą, tak teraz prawie niezauważalnie zapadamy się w ruchome piaski. Znowu opanowuje nas bezsilność wobec tego, co zgotowali nowi nawiedzeni władcy i niektórzy bezduszni przewodnicy duchowni, głusi na Jezusowe słowa o miłosierdziu. Nowi demagodzy zamieniają w perzynę wszystko, cośmy budowali, nie tylko złe, ale i dobre. Gdy zabrakło stanowczego, donośnego głosu Wielkiego Papieża, gdy wszelkie opinie wykształconych humanistów, gesty dobra, miłosierdzia i rozsądku tłumi się bezkarnym stekiem wyzwisk i zastraszaniem, podsycającym w ludziach najniższe instynkty - szybko marnieją ludzkie charaktery. A na ich odbudowanie potrzeba będzie pokoleń. Na nic się zdały wieki nauczania, że nikt z nas nie jest bez grzechu, a największą zaletą jest zdolność do bycia lepszym. Na co nam przykłady świętych, a niegdyś grzeszników: Franciszka, Ignacego Loyoli, Augustyna, skoro nie umiemy ich odczytać? Żal ogarnia, że nie można powtórzyć za Pismem: "A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego" (Dz 9, 31).
ALEKSANDRA KURCZAB, tłumaczka na język włoski poezji Jana Pawła II