Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przypomniał mi się ten przypadek, bo powrócił temat posła z wyrokiem. Można naturalnie się zastanawiać, jakie powinny być granice immunitetu, jakiego typu wyroki powinny być brane pod uwagę, a jakiego - nie. Jednakże jest coś zupełnie absurdalnego w sytuacji, kiedy to pijany zawodowy kierowca traci prawo wykonywania zawodu, księgowa, która się świadomie pomyliła - również, a poseł skazany za oczywiste przestępstwo (nie za nadużycie wolności słowa czy inne przypadki związane z nadgorliwym wykonywaniem mandatu, lecz za kradzież lub oszustwo) może dalej pełnić swoją funkcję.
Rozumiem, że to się ma zmienić, jednak jest to przykład, jak w Polsce układane jest prawo w wielu dziedzinach. Przecież sprawa ta nie jest nowa i wszędzie na świecie reprezentanci ludu kradną i oszukują. W Ameryce był sławny przypadek bardzo wpływowego kongresmana polskiego pochodzenia Dana Rostenkowskiego, który okradł państwo na znaczkach pocztowych i to na 18 tysięcy dolarów, czyli nie tak dużo. W Wielkiej Brytanii niedawno za kłamstwo pod przysięgą poszedł siedzieć Lord Archer, członek Izby Lordów (znany u nas jako autor powieści Jeffrey Archer), który zresztą już wyszedł i napisał bestseller o swoim pobycie w więzieniu.
Inny przypadek polskiej improwizacji to preselekcyjne głosowanie w sprawie raportu komisji badającej aferę Rywina. Eksperci sejmowi, czyli prawnicy, mają zdanie na ten temat, zresztą naturalnie nie jednolite. Ale czy ktokolwiek zapytał ekspertów przed decyzją o takim trybie głosowania, czy w ogóle ten typ głosowania jest dopuszczalny? Konwent Seniorów ani Prezydium Sejmu nie stanowi prawa i w tym przypadku grona te zachowały się idiotycznie, wszystko jedno, na czyje w końcu wyszło. Sejm skompromitował się już przez sam tryb głosowania, a jak dalece było ono finalne lub nie, tego nie wiem i tego nie wie na sto procent nikt.
Z czego to wyniknęło? Ze źle napisanej uchwały o powołaniu komisji śledczej. Znowu polscy politycy zachowali się tak, jakby takich komisji na świecie w innych parlamentach nigdy nie było (są takie europejskie, nie tylko te sławne - amerykańskie) i wymyślili sami kompletną niedoróbkę. Polski parlament i polskie publiczne życie prawne jest zatem urządzane według zasad stosowanych przez Zosię Samosię. Obecnie mamy kolejne zagrożenie: rozmaite kluby chciałyby zmienić niedobrą rzeczywiście ordynację wyborczą i deklarują, że mają znakomite projekty. A może by tak popatrzeć, jak różne ordynacje funkcjonują w różnych demokratycznych krajach i jakie to powoduje konsekwencje? A może by sięgnąć po cudze wzory? Nie wierzę, nasi posłowie muszą wszystko od zera wymyślić sami, bowiem odkrywanie Ameryki jest ich ulubionym zajęciem.