Polska faktów, Polska nastrojów

Niesterowność państwa, masowa korupcja, przestępczość to objawy tej samej choroby: głębokiego osłabienia identyfikacji obywateli z państwem demokratycznym. Dalszą konsekwencją tego osłabienia może być rozwój ruchów antydemokratycznych.

09.11.2003

Czyta się kilka minut

---ramka 317680|prawo|1---Zastanawiając się nad stanem umysłów Polaków po 14 latach transformacji, można dostrzec zdumiewające zjawisko. Oto w kategoriach obiektywnych wyniki transformacji są bardzo dobre. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego materialne warunki życia obywateli polepszyły się, wzrosła średnia długość życia ludzi, spadła śmiertelność niemowląt, blisko czterokrotnie wzrosła liczba kształcących się na wyższych uczelniach. Potoczne doświadczenie pokazuje uderzające zmiany w zaopatrzeniu sklepów, dostępności i jakości usług, wyglądzie miast. Fundamentalne przemiany dokonały się w systemie władzy, w sferze wolności obywatelskich i praw człowieka. A wejście Polski do NATO i Unii Europejskiej stwarza Polakom społeczne i ekonomiczne perspektywy.

Jednak mimo tych osiągnięć opinie obywateli o rezultatach transformacji są wysoce krytyczne i w ostatnich 5 latach gwałtownie się pogarszają. Dwa różne badania przeprowadzone na dużych próbach (dr. Cichomskiego w 2002 r. i prof. Czapińskiego w 2003 r.) dały podobne wyniki: większość pytanych stwierdza, że zmiany przyniosły im i krajowi więcej strat niż korzyści.

To nie tylko niezadowolenie z transformacji. To krytycyzm i dystans wobec demokracji. Wiadomo zaś, że równowaga systemu politycznego i trwałość ładu demokratycznego zależy od przekonania obywateli, że demokracja ma przewagę nad innymi rządami. Tymczasem w 2003 r., według CBOS, pogląd taki zadeklarowało tylko 31 proc. obywateli. Zatem być może blisko 60 proc. Polaków deklaruje niski stopień identyfikacji z demokracją i aż 71 proc. wyraża niezadowolenie ze sposobu, w jaki funkcjonuje demokracja w Polsce. Towarzyszy temu negatywna ocena i brak zaufania wobec klasy politycznej.

Choroba dystansu

Te nastroje i postawy wywierają negatywny wpływ na funkcjonowanie demokracji i stwarzają dla niej zagrożenie. Ich bezpośrednią konsekwencją jest dystansowanie się od politycznego uczestnictwa. Zarówno politycy, jak polityczni kibice, ekscytują się comiesięcznymi doniesieniami o poparciu wyborców dla partii. Lecz może bardziej ekscytującym winno być to, że dane na temat poparcia pochodzą od mniejszości uprawnionych do głosowania. Na przykład w maju b.r. w badaniach CBOS tylko 40 proc. pytanych wskazało partię, na którą zamierzaliby głosować. W sierpniu - 30 proc.

Są i inne tego przejawy. Choćby praktyczne kwestionowanie porządku normatywnego państwa: lekceważący stosunek do prawa i gotowość kontestowania większości decyzji podejmowanych przez władze. Widzimy to na każdym kroku: czy chodzi o górników, rolników, lekarzy, pielęgniarki, taksówkarzy, kolejarzy itd. Jeszcze groźniejszym symptomem lekceważącego stosunku do prawa jest korupcja i szara sfera. Ich skrajną formą jest kryminalna przemoc i rozwój przestępczości zorganizowanej.

Paradoks i jego przyczyny

Przyczyny rozbieżności między postępem a niezadowoleniem obywateli są różne. Dwie jednak wydają się szczególnie znamienne.

Pierwszą jest poczucie niepewności losu. Dowodem choćby silny związek oceny sytuacji z bezrobociem. Jeżeli za podstawę weźmiemy wskaźnik optymizmu/pesymizmu społecznego, okazuje się, że w latach 1992-1998 wraz ze spadkiem bezrobocia wzrastał też optymizm (a spadał pesymizm). W 1999 r. tendencja ta się odwróciła.

Co do obecnego poziomu bezrobocia, szacunki są różne: wedle GUS-u sięga ono 18 proc., według danych tzw. “Diagnozy społecznej" prof. Janusza Czapińskiego - wynosi ok. 13 proc. Co najważniejsze: skutki bezrobocia obejmują szersze kręgi ludzi, niż sami bezrobotni. Dotyka ono krewnych i przyjaciół, którzy są w skutek tego materialnie i psychologicznie obciążeni. Nadto wytwarza u coraz większych rzesz poczucie zagrożenia: “mnie to też może spotkać". Sama ta myśl, przy obecnej sytuacji na rynku pracy, ma w sobie coś z widma katastrofy.

Wielu zwykłym ludziom obecny porządek społeczny przyniósł niepewność losu. Wynika ono nie tylko z lęku o utratę pracy. Nawet jeśli ta utrata ma być jakoś kompensowana, to kojarzy się z załamaniem całego dotychczasowego świata. Niepewność ogarnia także tych, którzy zajmują się działalnością gospodarczą: wskutek wahań koniunktury, zmian polityki państwa bądź sposobu funkcjonowania urzędów mogą utracić wszystko, co dotychczas budowali.

Niepewność dotyczy również innych ważnych sfer życia: przykładowo sytuacji pacjenta. Osobiste doświadczenia, a także alarmujące sygnały mediów wytwarzają lęk, że w sytuacji zagrożenia zdrowia nie będzie można liczyć na właściwą pomoc. Innym źródłem niepewności są zagrożenia bezpieczeństwa osobistego. Wprawdzie, jak dowodzi “Diagnoza", wielu Polaków odczuwa poprawę bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania, to kraj postrzegają jako niebezpieczny.

Drugą przyczyną rozdźwięku między obiektywnym stanem spraw a postawami ludzi jest rozczarowanie przemianami. Na początku transformacji społeczeństwo dużo się po zmianach spodziewało. I to nie tylko dlatego, że reformatorzy składali obietnice na wyrost - także dlatego, że obietnice te zawarte były implicite w głównych ideach transformacji. Demokracja i wolny rynek to kategorie, które opisywały zamożne państwa Zachodu. Można się było spodziewać, że przyniosą one Polsce to samo, co przyniosły tamtym krajom. I w pewnym stopniu przyniosły, lecz rzeczywistość mimo to różni się od wyobrażeń. Różnice te same przez się nie miałyby tak negatywnego wpływu, gdyby obywatele mogli zachować nadzieję, że w miarę reform sprawy będą szły ku lepszemu. Tymczasem po ponad dziesięciu latach rząd zapowiada kolejne ograniczenia, w prawie wszystkich sferach życia społecznego. Więc jakże to: wielkie reformy transformacji miały polepszać życie ludzi, a teraz mają je pogarszać?

Niepewność i rozczarowanie to przyczyny obecnych nastrojów. Uczucia te dotykają nie tylko ludzi, którzy znaleźli się w kategorii przegranych, ale także tych, którzy na transformacji niejedno zyskali.

Cierpliwość czy niewiadoma

Obecna sytuacja w Polsce bywa różnie interpretowana.

Według jednych to, co widzimy, jest naturalne. Jesteśmy krajem, w którym dokonują się zmiany społeczne i ekonomiczne. Przynoszą one wprawdzie wiele dobrego, ale ich owoce są nierówno rozłożone. Trafiają do rąk najbardziej aktywnych i przedsiębiorczych. Ale nie tylko. Korzystają na nich również ludzie sprytni i przebiegli, którzy “potrafią się urządzić". Tego niestety nie da się uniknąć. Nie można też uniknąć niezadowolenia wielu obywateli rozgoryczonych tym, że jeszcze na zmianie nie zyskali lub zyskali mniej niż się spodziewali. Albo zyskali mniej niż inni. Tym nastrojom nie można się dziwić. Owoce zmian trafiać będą stopniowo do coraz szerszych kręgów społeczeństwa i to zmieni nastroje. Trzeba tylko cierpliwości.

Przypomina się tu opowieść zapisana w Wielkiej Księdze, przedstawiającej prototypowe doświadczenia ludzkości: opowieść o wędrówce Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej. W trakcie tej długiej, pełnej trudów wędrówki pojawiały się wśród ludu nastroje niecierpliwości i zwątpienia. Były próby buntu. Ale marsz mógł być kontynuowany, bo przywódcy umieli poradzić sobie z tymi nastrojami. Morałem z tej opowieści jest wezwanie do rządzących elit, aby kontynuowały marsz, nie zrażając się napotykanymi oporami. Oczywiście, przydałby się nam Mojżesz, który by potrafił zapanować nad niezadowoleniem ludu.

Jest wszakże i druga interpretacja. Wychodzi ona z założenia, że nie jesteśmy narodem wybranym i żaden Jahwe nie zobowiązał się, że doprowadzi nas do Ziemi Obiecanej. Takie obietnice składali wprawdzie różni prorocy, ale nie jest pewne, czy byli do tego przez Jahwe upoważnieni. Tak więc to, jaką drogą idziemy i dokąd uda nam się dojść, nie jest zapisane w księgach i nie jest przesądzone. Nie można wykluczyć, że zajdziemy na manowce.

Jest zatem sprawą otwartą, czy procesy uruchomione w rezultacie transformacji, rzeczywiście będą pomnażać ogólną pomyślności, czy też przeciwnie: doprowadzą do trwałego podziału na mniejszość tych, którzy korzystać będą z wszelkich dobrodziejstw wolności politycznej i ekonomicznej oraz większość, która do dobrodziejstw takich nie będzie mieć dostępu.

Rzeczywistość współczesnego świata dowodzi, że taki scenariusz nie jest nieprawdopodobny. Są kraje, które wprowadziły demokrację, ale nie zapewniły pokoju społecznego. Obserwacja współczesnego świata wskazuje także, że kapitalizm zapewnił wielu krajom szybki rozwój cywilizacyjny, a większości ich obywatelom pomyślność. Jest jednakże niemało takich państw, w których mimo kapitalizmu nędza jest zjawiskiem endemicznym, a konflikty klasowe doprowadzają do zbrojnych konfrontacji.

Niezależnie, która z interpretacji bliższa jest prawdy, obydwie stawiają na porządku dziennym problem przywództwa. Od niego zależy, czy uda nam się uporać z nastrojami niepewności i rozczarowania oraz czy uda nam się znaleźć lepszą drogę.

Znaczenie przywództwa

Może stwierdzenie o ważności przywództwa brzmi anachronicznie, bo idea taka kojarzy się z porządkiem autorytarnym. Czyż w demokracji główny potencjał naprawy nie kryje się w społeczeństwie? Przypomnieć jednak warto rolę, jaką w krajach demokratycznych odegrali tacy przywódcy jak Franklin D. Roosvelt, Konrad Adenauer, Charles de Gaulle, Margaret Thatcher. Dzisiaj w USA prowadzi się poważne dyskusje nad przywództwem Georga W. Busha.

Przykłady te akcentują rolę pojedynczych osób. Ale w demokracjach rzeczywiste przywództwo sprawowane jest przez szersze kręgi. Ponadto o rezultatach decydują nie tylko elity rządzące, ale także ugrupowania opozycyjne. Elegancka formuła używana w Anglii w odniesieniu do opozycji - Opozycja Jej Królewskiej Mości - nie jest jedynie gestem uprzejmości. Wyraża fakt, że i partia rządząca, i opozycja są częścią tej samej całości i w trosce o nią muszą ze sobą współdziałać.

Odpowiedzialność za przywództwo spoczywa na politykach, ale się do nich nie ogranicza. Obejmuje też dziennikarzy, którzy silnie wpływają na formowanie się obrazu kraju w umysłach obywateli i oddziałują na kierunek prowadzonej polityki. Obejmuje organizatorów życia gospodarczego, którzy współkształtują rzeczywistość ekonomiczną i społeczną państwa. Obejmuje autorytety z dziedziny prawa, bo od nich zależy funkcjonowanie instytucji wymiaru sprawiedliwości.

Warunkiem skutecznego przywództwa jest: 1/ sformułowanie celów, które odpowiedzą na potrzeby społeczne, są prorozwojowe i realistyczne; 2/ przekonanie społeczeństwa do tych celów i do działań, których wymagać będzie ich realizacja oraz do ich kosztów; 3/ konsekwentna realizacja celów i radzenie sobie z przeszkodami, na jakie się nieuchronnie napotka.

Cele programowe mogą się powieść jeżeli uzyskają poparcie różnych sił. Program musi być więc czymś więcej, niż prezentacją wąskiej partyjnej perspektywy. Cele programowe muszą być efektywnie komunikowane społeczeństwu i w kontakcie z nim realizowane. Dlatego konieczne jest współdziałanie z liderami opinii publicznej, a przede wszystkim z mediami, bowiem one wywierają wpływ, na to, czy i jakie przedsięwzięcia polityczne mogą się udać.

Programu nie da się zrealizować, jeżeli nie zbierze się dostatecznie dużego grona kompetentnych ludzi, gotowych poświęcić mu energię i inteligencję. Którzy nie będą rozgrywać własnych gier. Jeżeli ekipa realizatorów dobierana będzie według innych kryteriów, to całe przedsięwzięcie czeka klęska.

W III Rzeczypospolitej są przykłady skutecznego przywództwa. Jest nim choćby pierwszy okres rządów Tadeusza Mazowieckiego - do czasu wojny na górze. Jest nim także wielkie przedsięwzięcie wprowadzenia Polski do Unii Europejskiej. Są i inne. Dlatego nasz kraj stać na skuteczne przywództwo.

Tekst jest skróconą wersją wykładu wygłoszonego 30 października podczas zorganizowanej przez Prezydenta RP konferencji nt stanu państwa i społeczeństwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2003