Polska dla grzecznych dzieci

Pod wprawnym skalpelem analitycznym Anny Landau-Czajki skromne książeczki dla najmłodszych okazują się wymownymi lustrami odbijającymi i realia, i ideały swych epok.

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Nie potrafię pisać o tej książce inaczej jak z podziwem. Anna Landau-Czajka przeczytała kilkaset elementarzy, abecadlników, wypisów, czytanek, słowem pierwszych książek do nauki dla najmłodszych dzieci od lat 5 do 10, poczynając od wydanego w roku 1785 księdza Onufrego Kopczyńskiego „Elementarza dla szkół parafijalnych narodowych, zawierającego naukę pisania i czytania, katechizm, naukę obyczajową, naukę rachunków”, a kończąc na podręcznikach, które ledwie co opuściły prasę drukarską. Nie interesowała jej przy tym metodyka uczenia dzieci liter i sylabizowania, lecz świat w tych elementarzach i czytan-kach przedstawiony, jego ewolucja przez dwa stulecia z górą.

Świat przede wszystkim codzienny, dziecku najbliższy i odwołujący się do pierwszych jego spostrzeżeń: rodzina, pożywienie, zdrowie, choroba i śmierć najbliższych, praca rodziców i dzieci, szkoła, nauka i odpoczynek. Świat dalszy, mniej znany, więc społeczeństwo, kto komu służyć musi i kto od kogo zależy, role życiowe męskie i żeńskie, syci i głodni, swoi i obcy, policjanci i królowie. I wreszcie pierwiastkowa nauka moralna, co dobre, a co złe, co się komu chwali, a co wstyd przynosi. Splata się więc w tej opowieści świat realny z konwencjonalnym i dydaktycznym, zgodnie ze zmieniającymi się wyobrażeniami pedagogów o tym, jak kształcić charakter dziecka, aby je przysposobić do życia wśród ludzi.

Historycznego bogactwa tej książki nie podobna oddać w krótkiej recenzji. Rozdział o karach i nagrodach jest tu najbardziej syntetycznym obrazem zmian pojęć, ale także trwałości pewnych stereotypów. Mały Adaś ze słynnego kiedyś „Wiązania Helenki” Klementyny z Tańskich Hoffmanowej (1828) „miał to szczęście, jego Mama kochała go bardzo, a nie pieściła wcale”, bo pieszczenie dzieci uchodziło za błąd wychowawczy. Niegrzeczny Pawełek z „Elementarza polskiego” z roku 1866 bawiąc się zapałkami podpalił swoje łóżko i dlatego nie dostanie podarków na gwiazdkę. Błażek z Anczyca „Książeczki dla wiejskich dziatek” (1862) kradł gruszki w cudzym sadzie, złapał go ogrodnik, „zdjął mu wszystko co tylko miał na sobie, a pędząc z ogrodu i siekąc prętem wołał, a ruszaj złodzieju”, co wyszło Błażkowi na dobre, bo się poprawił, a jego kolega, który uciekł i nie dostał lania, został złodziejem i poszedł na całe życie do więzienia. Jankowi („Nauka czytania dla grzecznych dzieci”, 1857), który drażnił zwierzęta, nie pomogło, że go pies pogryzł; dopiero gdy go koń kopnął, poprawił się i od tej pory nie było lepszego chłopca w całej okolicy.

Sakramentalna „Kolęda dla dziatek” przez osiemdziesiąt lat - aż do czasów I wojny światowej - przepisywana była z małymi odmianami z książeczki do książeczki (zachowujemy pisownię oryginału):

Rószczką Duch Święty dziateczki bić radzi,
Rószczka bynajmniej zdrowiu nie zawadzi,
Rószczka popędza rozumu do głowy,
Uczy paciorka, a broni złej mowy.

(■■■)

Rószczką gdy dziecię będzie Matka siekła,
Wybawi pewnie duszę jego z piekła.
Rószczka naucza, jak zarabiać chleba,
Rószczka prowadzi dziateczki do nieba.

(■■■)

Błogosław Boże Mistrza i te Matki,
Które ścinają rószczką małe dziatki.

Trochę się przecież od tamtego wieku zmieniły poglądy na wychowanie, znacznie mniej potoczne zapatrywania na to, jak się lubią bawić chłopcy, jak dziewczynki i od czego w życiu i w domu jest tatuś, a od czego mamusia. Ale nie mniej znamienne są ostatnie rozdziały książki, poświęcone czytankowym obrazom społeczeństwa i władzy.

Przez cały prawie XIX wiek wpajało się dzieciom przekonanie o naturalności i nieodmienności podziałów stanowych - z tym, że każdy winien być kontent z miejsca, w jakim go Pan Bóg umieścił, i szanować zarówno wyższych, jak niższych od siebie, nikomu nie zazdrościć, nad nikogo się nie wynosić i dzielić się śniadaniem z biedniejszymi dziećmi. W końcu stulecia dopiero zaczyna się pobudzanie ambicji awansowych - przez pracę i wykształcenie można dojść do zamożności, ale szczęścia tą drogą się nie osiągnie, bo więcej jest poczciwości i bogobojności w prostym a ubogim stanie.

Dopiero w Polsce niepodległej ubóstwo i bezrobocie stają się same przez się tematami czytanek, przeważnie nadal z wezwaniem do dobroczynności. W Polsce Ludowej zaś nędza przeniesie się w głąb historii albo za ocean: „W podręczniku z 1953 r. uderza ogromna ilość czytanek o niedoli chłopów w dawnej Polsce, biedzie, pańszczyźnie, licytacjach i głodzie. Równie nieszczęśliwi są Murzyni w Stanach Zjednoczonych, którym nie wolno jeździć tymi samymi tramwajami, co białym”. U nas tymczasem dawny fornal może teraz awansować nawet na traktorzystę w PGRze.

Polityki niewiele było w książeczkach dla najmłodszych. Pod zaborami trzeba było siłą rzeczy unikać deklaracji patriotycznych, więc też i zaborcy raczej się nie pojawiali na kartach elementarzy. Trudno orzec, na ile wymuszone bywały oracje wiernopod-dańcze, jak choćby ta z roku 1890:

Monarcha jest Ojcem swojego ludu,
Najwyższą władzę sam Bóg mu udzielił,
Więc miłuj Jego, bo to odblask cudu,
Którym Duch Boży w człowieka się wcielił.

Jednym z ciekawszych spostrzeżeń Anny Landau-Czajki jest natomiast stwierdzenie zdumiewających podobieństw stylowych między kultem prezydenta Mościckiego z lat 30. a kultem Bieruta z lat 50.: obaj równie wytrwale pracowali dla Polski, tak samo kochali dzieci i tak samo dzieci były szczęśliwe mogąc Pana Prezydenta oglądać z bliska na Zamku albo w Belwederze.

Długo można by tak wymieniać i trwałe, i zmienne elementy konstrukcji fabularnych i szablonów dydaktycznych z podręczników do pierwszych klas. Pod wprawnym skalpelem analitycznym autorki te skromne książeczki okazują się wymownymi lustrami odbijającymi i realia, i ideały swych epok - zawsze jednak z opóźnieniem wynikającym z dość opieszałego trybu wymiany tych naukowych pomocy, z których niektóre - jak nieśmiertelne elementarze Promyka lub Falskiego - miały długi żywot, poddawane cząstkowym tylko modyfikacjom; dlatego - pisze autorka - „dzieci otrzymują obraz świata »przesunięty« o kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat w przeszłość, realia świata dzieciństwa własnych dziadków, wymieszane, w dość przypadkowy sposób i w przypadkowych proporcjach, ze światem współczesnym. (...) Treści ukryte pochodzą często z innej epoki lub niosą inne przesłania moralne niż te, które przyświecały autorom podręczników”. Dziś dopiero, jak się zdaje, rotacja nabiera tempa, z czego także zresztą wynika dostrzeżona przez autorkę niespójność aksjologiczna najnowszych wypisów i czytanek: bo z jednej strony entuzjazm dla samolotów i komputerów, a z drugiej niechęć do wstrętnych miast:

Kiedy będziemy duzi,
Nie będzie tych smutnych bloków,
rano dzieci wybiegną na trawę
wykąpią się w czystym potoku.

(■■■)

Będą miały konia, kota i psa
i siekierkę, i taczkę zieloną,
i nawiozą na wieczór drwa

(■■■)

I nie będzie pękać hukiem odrzutowiec
Nad spokojnym snem dzieci.

Anna Landau-Czajka nie jest debiutantką. Pierwszą jej książką była rzetelna, odważna, na rozległej kwerendzie oparta i niezbyt jak dotąd zauważona monografia „W jednym stali domu... Koncepcje rozwiązania kwestii żydowskiej w publicystyce polskiej lat 1933-1939” (Wyd. Neriton i Instytut Historii PAN, Warszawa 1998). Autorka jest docentem w kierowanej przez profesora Janusza Zarnowskiego pracowni przemian społecznych XIX i XX wieku w IH PAN, a równocześnie nauczycielką historii w warszawskich szkołach, z dużym doświadczeniem pedagogicznym.

Książka napisana została żywym i przystępnym językiem, bez modnych dziś manieryzmów, a zarazem mieści się w tym nurcie najnowszej historii kultury, który poprzez źródła pozornie banalne stara się docierać do głębokich, na poły tylko uświadomionych pokładów zbiorowej mentalności, pojęć etycznych, orientacji obyczajowych. Dwa wydawnictwa dołożyły starań, aby tę świetną książkę wydać z pieczołowitością, na jaką zasłużyła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003