Okiem kamyka?

Poznając późne wiersze Herberta, odniosłem wrażenie, że świat oglądany jest w nich okiem caritas, a nie tylko okiem kamyka, że twórca nie tylko stuka w drzwi poezji kołatką z patyka, ale jest skłonny również machnąć różdżką.

01.12.2009

Czyta się kilka minut

Seamus Heaney i Andrzej Franaszek podczas wieczoru poetyckiego poświęconego pamięci Czesława Miłosza. Kraków, kościół św. Katarzyny, 27 sierpnia 2004 r. / fot. Grzegorz Kozakiewicz /
Seamus Heaney i Andrzej Franaszek podczas wieczoru poetyckiego poświęconego pamięci Czesława Miłosza. Kraków, kościół św. Katarzyny, 27 sierpnia 2004 r. / fot. Grzegorz Kozakiewicz /

Poeci czytają Herberta

Powyższy szkic jest częścią trafiającej właśnie do księgarń antologii "Poeci czytają Herberta", przygotowanej przez Andrzeja Franaszka i opublikowanej przez Wydawnictwo a5. W książce tej najważniejsze dla siebie utwory autora "Pana Cogito" wskazują i komentują także: Al Alvarez, Marcin Baran, Wojciech Bonowicz, Tadeusz Dąbrowski, Hans Magnus Enzensberger, Henryk Grynberg, Jacek Gutorow, Julia Hartwig, Edward Hirsch, Jane Hirshfield, Roman Honet, Krzysztof Karasek, Urszula Kozioł, Michael Krüger, Ryszard Krynicki, Bronisław Maj, Jarosław Mikołajewski, Ronny Someck, Andrzej Sosnowski, Janusz Szuber, Wisława Szymborska, Alissa Valles, Tomas Venclova, Bohdan Zadura i Adam Zagajewski.

Oficjalna premiera książki - z udziałem Ryszarda Krynickiego, Adama Poprawy i Andrzeja Franaszka - odbędzie się w niedzielę 6 grudnia, we Wrocławiu, o godz. 12.00 podczas 18. Wrocławskich Promocji Dobrych Książek.

"Tygodnik Powszechny" objął antologię patronatem medialnym. Więcej informacji: www.wydawnictwoa5.pl

Głos rozbrzmiewający w wierszach Zbigniewa Herberta od samego początku jest głosem człowieka żyjącego jakby zgodnie z zasadami sekretnego kodeksu honorowego, członka tajnego bractwa, związanego przysięgą zakonnika. "Dałem słowo" to tytuł późnego wiersza poety, przed którym można by postawić motto z utworu otwierającego jego pierwszy tom: "do końca byli mężni / do końca byli wierni". "Oni", bohaterowie tego pierwszego wiersza, spokrewnieni są z podmiotami innych słynnych wierszy Herberta, takich jak "Kołatka" czy "Potęga smaku", jako że i oni wzgardziliby tymi wzorcami moralnymi i zachowaniami swoich współczesnych, które W. H. Auden określiłby jako "podłe kłamliwe" ("1 września 1939"). Herbert i podmioty mówiące w jego wierszach wyznają cnotę lojalności, wierności i bezinteresowności, okazując przy tym stoicką gotowość, by przyjąć na siebie skutki takiej postawy.

We wcześniejszych tekstach Herberta ową dumną osobność wzmacnia poczucie wybrania, przekonanie, iż mówiący należy do - określmy to tak - Starożytnego Zakonu Kamyka, owego godnego naśladowania kamyka, którego "zapał i chłód / są słuszne i pełne godności". Jego "spokojne bardzo jasne" oko daje poecie lekcję, by nie odwracać wzroku i nie umykać przed świadomością, że w czasie wydarza się wszystko, zarówno czyny pełne poświęcenia i heroizmu, jak i potworności, które budzą wstręt. To właśnie owa Herbertowska odmowa wzdragania się czy zaciemniania obrazu zrodziła utwory, które znalazły się wśród najtrwalszych wierszy ubiegłego stulecia, nie tylko przenikające świadomość Polaków, ale, niczym słoje w pniu drzewa, trwające także w przekładach na język angielski i w pamięci pojedynczych czytelników.

Dziś wiele z tych wierszy anglojęzyczni czytelnicy znają równie dobrze, co klasyczne utwory własnego kanonu. Wobec tego, kiedy ukazał się zbiór "Collected Poems" Herberta w przekładzie Alissy Valles, sam z wielką ciekawością zwróciłem się do późniejszych, nieznanych mi tomów poety. Z zachwytem odnalazłem i w nich ową stałość nieustraszonego głosu, nieugiętą etykę wierności, determinację, by nigdy nie zapomnieć nieludzkiego oblicza czasów, w których przyszło mu żyć, oraz okrutnych prób, jakim w swych dziejach poddana była Polska. Wyczułem w nich jednak także pewien nowy ton, odniosłem wrażenie, że świat oglądany jest w nich okiem caritas, a nie tyko okiem kamyka, że tam, gdzie wcześniej istniała wyłącznie bezlitosna, ironiczna estetyka, teraz znajduje się miejsce także dla impulsu lirycznego, że twórca nie tylko stuka w drzwi poezji kołatką z patyka, ale jest skłonny również machnąć różdżką.

Dlatego też w zbiorze "Elegia na odejście" z roku 1990 tarnina "rozpoczyna solowy koncert / w zimnej pustej sali", nawet jeśli kwiecie opada z niej "jak piękni młodzi ochotnicy / którzy giną w pierwszym dniu wojny w nowiutkich mundurach": u poety świadomość wojennych doświadczeń własnego kraju jest niewątpliwie równie silna co zawsze, ale przywołany przez niego tradycyjny obraz kwiecia - choćby już opadłe leżało "wśród kałuż i rudych chwastów" - w pewien sposób łagodzi ową tragiczną świadomość. Podobnie w absolutnie urzekającym wierszu "Elegia na odejście pióra atramentu lampy", czułość i żartobliwy ton nie będą wprawdzie w stanie wziąć góry nad kończącym utwór przekonaniem, "że będzie / ciemno", a teatr świata jest "skłębiony / zły / okrutny", tym niemniej wiersz jako całość w zachwycie odtwarza arkadię dzieciństwa.

Najdziwniejszy jednak, a zarazem najprostszy efekt tworzy w tym tomie wiersz "Wóz", dla mnie tajemniczy w swej prostocie i tajemniczy po prostu. Kiedy przeczytałem go po raz pierwszy, przypomniałem sobie, jak Czesław Miłosz opisywał cel, który przyświecał mu przy pisaniu "Świata". Mówił mianowicie, że chciał uzyskać efekt "kaligraficzny", co miało, jak sądzę, znaczyć, iż chce stworzyć raczej wolutę niż kronikę wydarzeń, bardziej haiku niż horror, że ma być zasadniczo inny niż opisane w "Wozie"

bezwstydnie mokre

pełne tryumfalnego wycia

twory nowoczesnych

Przypomniały mi się jednak także (i zastanawiałem się, czy przypadkiem Herbert również nie miał ich w pamięci) wersy z "Traktatu poetyckiego", gdzie Miłosz stwierdza: "Bo więcej waży jedna dobra strofa / Niż ciężar wielu pracowitych stronic".

W wierszu Herberta cesarz Hirohito, człowiek z pozycji boga strącony w szeregi pokonanych, dla własnej i Herberta satysfakcji pisze taką właśnie "dobrą strofę". Hirohito, inaczej niż owi młodzi ochotnicy z "Tarniny", przeżył, ale też przygasł, osiągając prawdę, zawartą w zakończeniu wiersza: "tak tarnino / kilka czystych taktów / to bardzo dużo / to wszystko".

Elegijny ton wiersza cesarza do pewnego stopnia ujawnia caritas, a jednak jego tanka, jak i wszystko, co jej doświadczony autor postrzega "okiem spokojnym bardzo jasnym", naznaczone jest pełną godności kamycznością. Tanka Hirohito przypomina tym sposobem polski wiersz, w którym się pojawia, bowiem "Wóz" także wyraża wiedzę o upadku na planie jednostki i na planie historii; stanowi on zarazem ćwiczenie dla powściągliwości, tak osobistej, jak i artystycznej; rozpoznaje - "ze ściśniętym sercem" - nie dającą się przekroczyć przepaść pomiędzy jednością tego, co uczynione, a przynależną czasowi mocą niszczenia wszystkiego.

Shakespeare na własne pytanie "Jak tej niszczącej sile może ujść uroda" ("Sonet 65") odpowiedział, tworząc sonety, w których to pytanie się pojawia. Herbert podobnie, uśmierza własny niepokój o losy tradycyjnej poezji, pisząc utwór na klasyczny temat lacrimae rerum, w którym równocześnie prezentuje przykład trwałości japońskiej tradycji klasycznej, jednej z najczcigodniejszych na świecie. A pochwałę, jaką wygłasza na cześć dzieła cesarza, sam z pewnością chciałby usłyszeć pod adresem własnej twórczości:

wiersz

z pozoru zgrzebny

o wstrzymanym oddechu

bez sztucznych rumieńców

Z angielskiego przełożyła Magda Heydel

Seamus Heaney (ur. 1939) - irlandzki poeta, laureat Nagrody Nobla (1995), dramatopisarz, krytyk, tłumacz, autor m.in. przekładu poematu "Beowulf" oraz (wraz ze Stanisławem Barańczakiem) "Trenów" Jana Kochanowskiego. Ostatnio w języku polskim ukazał się wybór jego poezji "Przejrzysta pogoda" (2009). Jak wyjaśnia tłumacz szkicu, użyte przez Heaneya odwołanie do "Traktatu poetyckiego" Czesława Miłosza oparte jest na zbieżności angielskiego tytułu omawianego wiersza Herberta ("Wagon") z przekładem zacytowanych wersów Miłosza: "One clear stanza can take more weight / Than a whole wagon of elaborate prose". Fragment wiersza "1 września 1939" Audena oraz fragment Sonetu 65 "Skoro ni spiż, ni granit, ni ląd, ni mórz woda" Shakespeare’a - w przekładzie Stanisława Barańczaka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2009

Podobne artykuły