Podzielony Abraham

Wojna w Gazie zepchnęła w cień to, co dzieje się na Zachodnim Brzegu Jordanu. Trwający tu stan napięcia w każdej chwili może przerodzić się w starcie. Na przykład w Hebronie.

13.01.2009

Czyta się kilka minut

Grobowiec Patriarchy Abrahama w Hebronie przedzielony jest na pół szybą kuloodporną. Tak aby przez malutkie zakratowane okienka - jedno na stronę muzułmańską, drugie na żydowską - nikt nie mógł już nikogo zastrzelić.

Do Abrahama strzelano raz, ale morderczo: 25 lutego 1994 r. do świątyni wszedł mężczyzna z automatem. Zastrzelił 29 modlących się Palestyńczyków, wielu ranił. Nazywał się Baruch Goldstein. Ten żydowski fundamentalista uważał, że każdy sposób jest dobry, by wypędzić Palestyńczyków z Hebronu.

Odtąd wyznawcy religii wywodzących się od Patriarchy Abrahama modlą się oddzielnie. Podzielone jest też miasto, formalnie będące dziś pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej i jej prezydenta Mahmuda Abbasa z ruchu Fatah. Obok 150 tys. Palestyńczyków żyje tu pięciuset żydowskich osadników, w centrum miasta.

Kamienie niezgody

Metalowe barierki mają krzywe nogi, nawet dziecko mogłoby je przewrócić. Granica biegnie środkiem miasta. Izraelscy żołnierze w rozpiętych mundurach puszczają sobie disco z komórek i opalają się w zimowym słońcu. Krajobraz niewinny. Dopóki przez quasi-granicę nie przeleci pierwszy kamień. Wtedy po jednej stronie zbiera się może 30 mężczyzn. Druga strona musi zrównoważyć siły. Żołnierze odkładają okulary przeciwsłoneczne, sięgają po broń. Tak zaczynają się rytualne już walki między Arabami a osadnikami.

Kto rzucił kamień? To palestyńskie dziecko, sięgające ojcu do kolan? Ten żydowski chłopczyk, wracający z modlitwy przy grobie Abrahama? A może uliczny sprzedawca, któremu kamień zaplątał się między jabłka? Nieważne. Napięcie jest tak silne, że starczyłaby garść piasku. Tu chodzi o świętość, a świętości nikt nie odpuszcza.

Przyczyną ostatnich zamieszek stał się nie kamień, ale cały dom. Nazwano go Domem Konfliktu. Podobno cztery lata temu pewien Żyd kupił go od Araba, ale Arab twierdzi, że nie dostał pieniędzy i uznał transakcję za nieważną. Ale osadnicy nie ustąpili. Od marca 2007 r. w czteropiętrowym budynku nielegalnie zamieszkało 150 Żydów. Trwał spór, aż w listopadzie 2008 r. izraelski Sąd Najwyższy wydał nakaz eksmisji. Osadnicy spotkali się na naradzie; rabini radzili stawiać opór urzędnikom realizującym wyrok.

Eksmisję wykonano w grudniu, siłą. Osadników z budynków wyciągali izraelscy żołnierze i policja. Rudowłosa żydowska dziewczyna krzyczała, ciągnięta po kamienistej ścieżce przez żołnierza. Potem na muzułmańskich grobach osadnicy malowali gwiazdy Dawida, na samochody z palestyńskimi rejestracjami leciały kamienie. Na meczecie pojawił się napis "Mohamed to świnia". Świnia, dla muzułmanów zwierzę nieczyste. Taką obelgę można porównać do profanacji krzyża.

Rabin Reuven Hammer zachowanie osadników porównał do neonazistów: "To duplikat obrazów, jakie znamy z Europy i z innych miejsc na świecie, gdzie żydowskie cmentarze były profanowane przez antysemitów i neonazistów. Tylko tu zamiast Żydów ofiarami są Mohamed i Arabowie". Izraelski publicysta z dziennika "Haaretz" Avi Issacharoff pisał: "To pogrom w najgorszym tego słowa znaczeniu".

Techno wśród karabinów

- Dzień dobry. Jesteśmy chrześcijanami.

- Ale mamy tylko dwa wejścia, żydowskie i muzułmańskie - widać, że izraelski żołnierz nie wie, dokąd skierować pytających. Nie ma tu wielu chrześcijan. Tylko garstka przyjeżdża zobaczyć grób Abrahama. - Wejdźcie do części muzułmańskiej, tam jest więcej do zobaczenia - decyduje w końcu żołnierz.

Świątynię podzielono na dwie części. Oddzielone szczelnie: prawa strona nie wie, co robi lewa. Każda ma osobne wejście i osobnych strażników. Wejścia kontrolują izraelscy żołnierze. Innych w Hebronie nie ma. Wchodzimy więc do części muzułmańskiej. Dziewczyna w mundurze sprawdza wszystkich wykrywaczem metalu, poleca otworzyć plecaki.

W środku cisza, na podłodze czerwone dywany. Do Abrahama można zajrzeć przez małe okienko. Grobowiec jest tak wielki, że zmieściłoby się w nim kilku ludzi.

Na dziedzińcu po stronie muzułmańskiej pustawo: pojedynczy modlący się, sprzedawca pamiątek czekający godzinami na klientów, żebrzący niemowa.

Wchodzimy ponownie, tym razem od strony żydowskiej. Znów kontrola, wykrywacz i pytania: co tu robimy, po co przyszliśmy. Żydowska część świątyni jest pełna ludzi. Przyjeżdżają autokary pełne dzieci w wieku szkolnym, mają oglądać grób Praojca. Jest też kilku młodych ultraortodoksów i znudzeni opiekunowie młodzieży podpierającej ściany.

Na dziedzińcu po stronie żydowskiej leci techno ze słowami psalmów, a w jego rytm tańczą ubrani na biało chasydzi bracławscy. Jest ich wielu, rabini każą im osiedlać się w Świętym Mieście. Żyją na modłę hipisowską, wielbiąc Boga tańcem i śpiewem. Roi się od karabinów. Cały ich stos leży na środku placu. Należą do żołnierzy, którzy stoją z boku i palą papierosy.

O prawo pierwszeństwa

Jehuda Bar Szalom jest wykładowcą Uniwersytetu w Tel Awiwie. - Osadnictwo na Zachodnim Brzegu to kwestia religijna, większość osadników do ultraortodoksi, najczęściej młodzi ludzie, podjudzani do walki o ziemię przez religijnych przywódców - mówi.

Ultraortodoksi dzielą się na dwie grupy: chasydów i litwaków. Obie początek mają w XVIII w. w Rzeczypospolitej. Noszą długie czarne płaszcze i brody, w święta wkładają futrzane czapy nawet przy 40 stopniach. Większość nie pracuje, liczne rodziny utrzymując z zasiłków. Ultraortodoksi w wyborach głosują jednomyślnie, jak każą ich rabini.

Niektórzy rabini namawiają też do zasiedlania Hebronu. Mówią, że tak zaczęła się budowa państwa Izrael. Na początku XX w. grupy osadników przyjeżdżały z Europy i zajmowały małe tereny należące wcześniej do Palestyńczyków. Nie wspominają tylko o jednym: że sto lat temu Żydzi kupowali ziemię od Palestyńczyków, którzy godzili się na jej sprzedawanie. Dziś nikt nikogo nie pyta o zgodę.

Młody osadnik w anonimowym wywiadzie dla "Haaretza" mówi: "Nasz praojciec Abraham kupił ziemię na swój grób za wysoką cenę. Musimy robić tu zamieszki, żeby ludzie odpowiedzialni za decyzje nie mogli nas z tej ziemi wyrzucić".

Według tradycji żydowskiej Hebron jest jednym ze świętych miast Izraela. Osadnicy walkę o obecność tutaj traktują jako religijny nakaz odzyskiwania świętej ziemi przodków. To tu pochowany jest Abraham oraz jego syn Izaak i wnuk Jakub. To tu na króla koronował się Dawid, który Hebron wybrał jako stolicę swego królestwa. Ważniejsza od Hebronu jest tylko Jerozolima.

Hebron podzielony

Centrum opustoszałe, nie ma nawet kotów, które masowo opanowały inne miasta Izraela i Zachodniego Brzegu. W centrum Hebronu znajdują się żydowskie osiedla. Hamse, były sprzedawca pamiątek: - Żołnierze izraelscy kazali nam zamknąć sklepy, bo znajdowały się za blisko żydowskich domów.

Palestyńscy mężczyźni siedzą przed nieczynnymi sklepami, palą, popijają miętową herbatę ze szklanek w kształcie tulipanów.  Nie mają wstępu na teren osadników, a osadnicy nie zaglądają na palestyńskie uliczki. Tak jest i będzie.

Ahmed, Palestyńczyk z Hebronu: - Osadnictwo to rodzaj religii. W Izraelu są dwie religie: judaizm i syjonizm. Wyznawcy judaizmu wierzą w Boga. Syjoniści, czyli osadnicy, wierzą w ziemię. Wyznawcy judaizmu słuchają nakazów boskich, a osadnicy swoich przywódców. Nie ma dla nich świętości. Chcą mieć dla siebie jak najwięcej ziemi, dlatego zajmują coraz więcej domów w Hebronie i zabijają naszych ludzi.

Amir, izraelski student z Jerozolimy: - Rząd pozwala na ich obecność, potrzebuje poparcia ultraprawicowych partii. Nie można liczyć na porozumienie, bo hebrońscy Palestyńczycy spotykają tylko żydowskich ekstremistów ogarniętych żądzą odbierania im ziemi. Ziemi, która należy się Palestyńczykom, bo leży na terenie Autonomii. Izrael nie pozwala im wjeżdżać na swe terytorium, więc Palestyńczycy myślą, że wszyscy Żydzi są jak osadnicy.

Chaja, psycholożka z Tel Awiwu: - Jest mi wstyd, że religia oznacza w Hebronie nienawiść. Rabini nie głoszą tu Dziesięciu Przykazań, ale ich przeciwieństwo. Wierzę w innego Boga niż oni. Młodzi Żydzi w Hebronie krzyczą: "Hańba nazistom", a zachowują się jak oni. Jak to możliwe, że żydowscy osadnicy, których dziadkowie przeżyli Holokaust, potrafią strzelać do palestyńskich rodzin?

Przynajmniej Abrahamem podzielili się z Palestyńczykami. On jest święty i dla jednych, i dla drugich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2009