„Gdy błagałem, by przestali, bili mocniej”. Jak izraelscy żołnierze i osadnicy traktują Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu

Ponad 200 Palestyńczyków zginęło w ostatnich tygodniach na okupowanym Zachodnim Brzegu. Władze izraelskie nakładają kolejne restrykcje, a żydowscy osadnicy czują się coraz bardziej bezkarni.

20.11.2023

Czyta się kilka minut

Izraelscy żołnierze podczas nalotu na obóz uchodźców Balata, na wschód od Nablusu na Zachodnim Brzegu, 19 listopada 2023 r. / JAAFAR ASHTIYEH / AFP / EAST NEWS
Izraelscy żołnierze podczas nalotu na obóz uchodźców Balata, na wschód od Nablusu na Zachodnim Brzegu, 19 listopada 2023 r. / JAAFAR ASHTIYEH / AFP / EAST NEWS

W tamtą sobotę 7 października Issa Amro pracował jak zwykle w biurze swojej organizacji Youth Against Settlements (Młodzi przeciw osiedlom), w centrum Hebronu na Zachodnim Brzegu. Gdy usłyszał o ataku Hamasu na Izrael, myślał, że to kolejna wymiana ognia. – Jesteśmy do tego od lat przyzwyczajeni – mówi mi Palestyńczyk. Jednak wraz z napływem kolejnych tragicznych wiadomości postanowił iść do domu. 

– Po drodze zobaczyłem na ulicy izraelskich osadników ubranych w wojskowe mundury. Niektórzy byli moimi sąsiadami – opowiada. – Oni też mnie poznali, jestem znany z działalności przeciw izraelskiej okupacji. Nalegałem, by mnie przepuścili. Jeden przyłożył mi broń do głowy. Zawróciłem i poszedłem dookoła. Gdy docierałem do domu, grupa żołnierzy, w tym ubrani w mundury osadnicy, podbiegła do mnie. Zaczęli mnie bić. Skuli mi ręce za plecami, zawiązali oczy i zabrali do bazy wojskowej. Tam bili i grozili, że mnie zastrzelą. Ci, którzy przechodził obok, pluli na mnie. Włączyli klimatyzację na najchłodniejszą temperaturę. Grozili, że mnie zgwałcą. Mówili: „Issa, to się z tobą stanie, jeśli będziesz dalej o nas mówił”. Miałem zasłonięte oczy, ale po głosie poznałem niektórych sąsiadów. Śpiewali, słuchali muzyki, robili sobie ze mną zdjęcia.

I dalej: – Gdy błagałem, żeby przestali, bili mocniej. Zemdlałem dwa razy. Byłem zatrzymywany wiele razy, ale to było najgorsze. Myślałem, że nie wyjdę stamtąd żywy. 

 Issa Amro / fot. Katarzyna Malarowska

W cieniu wojny w Gazie

Brutalny atak Hamasu na Izrael 7 października postawił ten kraj w stan najwyższej gotowości. „The Times of Israel” pisze o „największym zagrożeniu dla bezpieczeństwa państwa żydowskiego od pół wieku”. Gdy oczy świata zwrócone są na to, co dzieje się w Strefie Gazy, w tym czasie na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordanu gwałtownie wzrosła przemoc wobec Palestyńczyków ze strony ortodoksyjnych izraelskich osadników i żołnierzy. 

Według ministerstwa zdrowia Autonomii Palestyńskiej w nieco ponad pięć tygodni od wybuchu wojny między Izraelem a Hamasem zabito tam przynajmniej 200 Palestyńczyków; liczba ofiar stale rośnie. Aktywiści palestyńscy i wspierający ich aktywiści izraelscy alarmują, że osadnicy włamują się do domów, używają broni, blokują drogi, odcinają prąd. 

Według B’Tselem, izraelskiej organizacji praw człowieka, szesnaście osad palestyńskich, w których żyło ponad 800 osób, zostało przymusowo wysiedlonych. Wielu rolnikom, dla których październik i listopad to czas zbioru oliwek, ataki osadników uniemożliwiają pracę na polu i pozbawiają szansy na zarobek.

Izraelskie wojsko zaatakowało obóz dla uchodźców w Dżeninie, na północy Zachodniego Brzegu, zabijając przynajmniej 14 osób. W rozrzucanych tam ulotkach, które cytował izraelski dziennik „Haaretz”, pisano: „Działalność IDF [armii Izraela – red.] w obozie ma miejsce w związku z działalnością terrorystyczną, którą wspieracie. IDF pozostanie tutaj i będzie wracać raz za razem, aż terroryzm zostanie ostatecznie wykorzeniony. Trzymaj się z dala od terroryzmu i żyj w pokoju. Zostałeś ostrzeżony”. 

W ostatnich tygodniach w sieci pojawiło się też wiele zdjęć i filmów, na których żołnierze izraelscy znęcają się i poniżają Palestyńczyków zatrzymanych na Zachodnim Brzegu. Na jednym nagraniu widać skutych kajdankami palestyńskich mężczyzn rozebranych do naga lub półnagich. Mają zawiązane oczy i krzyczą z bólu. Jeden z nich jest ciągnięty po ziemi. Na innym żołnierz kopie Palestyńczyka w brzuch i pluje na niego. 

W odpowiedzi na te materiały armia izraelska stwierdziła, że „zachowanie [żołnierzy], które wyłania się z tych scen, jest poważne i niezgodne z wartościami IDF”. Z oświadczenia wynika, że incydenty są badane, a dowódcy będą prowadzić rozmowy ze wszystkimi żołnierzami na froncie. 

Siedem ataków dziennie                      

Riham Jafari, koordynatorka ds. komunikacji ActionAid Palestine, mówi, że prześladowania ze strony osadników nasilały się jeszcze przed atakiem Hamasu z 7 października. „Teraz, gdy wzrok świata jest utkwiony w pogłębiającej się katastrofie w Gazie, Palestyńczycy są wysiedlani z ziem swoich przodków pod groźbą użycia broni przez izraelskich żołnierzy i osadników, a nowe osiedla są budowane z całkowitym naruszeniem prawa międzynarodowego” – dodała Jafari.

Istotnie, od początku 2023 r. przemoc ze strony osadników osiągnęła bezprecedensowy poziom: to średnio trzy ataki dziennie, najwyższa ich liczba od rozpoczęcia dokumentowania ich przez ONZ w 2006 r. Po 7 października wzrosły do średnio siedmiu dziennie. 

Według B’Tselem „przemoc osadników wobec Palestyńczyków stanowi główne nieformalne narzędzie w rękach państwa umożliwiające przejmowanie coraz większej powierzchni ziem na Zachodnim Brzegu”. 

Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, Volker Türk, już w czerwcu apelował o deeskalację przemocy wobec Palestyńczyków napędzanej przez „ostrą retorykę polityczną” oraz ostrzegł, że „Izrael musi pilnie zmienić swoją politykę i działania na okupowanym Zachodnim Brzegu, zgodnie z międzynarodowymi standardami praw człowieka, w tym ochroną i poszanowaniem prawa do życia”.

Strefy kontroli

Zachodni Brzeg, o wielkości połowy województwa świętokrzyskiego, to część terytoriów palestyńskich okupowanych i zarządzanych przez Izrael od 1967 r. Od tamtej pory Izrael zbudował tu ponad 130 osiedli z domami i infrastrukturą dla izraelskich obywateli. Niektóre z dróg łączących osiedla są otwarte tylko dla aut z izraelską rejestracją. 

Według prawa międzynarodowego osiedla te są nielegalne. Jednak obecnie na Zachodnim Brzegu, w tym we Wschodniej Jerozolimie, wśród ok. 2,8 mln Palestyńczyków mieszka ok. 700 tys. żydowskich osadników i stale ich przybywa. 

Rządzący od roku skrajnie prawicowy rząd Izraela premiera Benjamina Netanjahu, orędownika zwiększania obecności Żydów na terytoriach okupowanych, legalizuje powstawanie nowych osiedli, kusząc potencjalnych osadników niższymi cenami domów na tychże terenach.

Organizacja Peace Now, zajmująca się monitorowaniem izraelskiego osadnictwa, poinformowała w sierpniu, że rząd Netanjahu tylko w pierwszym półroczu 2023 r. zatwierdził budowę 12 855 mieszkań – to rekordowa liczba od podpisania porozumień z Oslo z 1993 r. 

Rośnie napięcie także w związku z nałożeniem przez izraelską armię na Palestyńczyków 7 października kolejnych ograniczeń w przemieszczaniu się po Zachodnim Brzegu: wprowadzono godzinę policyjną, zwiększono liczbę punktów kontrolnych, Palestyńczykom nie pozwala się opuszczać domów. 

Ograniczanie swobody poruszania się  od lat podlega tu ścisłej kontroli wojska. Zachodni Brzeg otoczony jest tzw. murem bezpieczeństwa, którego budowę rozpoczęto w 2002 r. w odpowiedzi na terrorystyczne ataki samobójcze Palestyńczyków w Izraelu. Cały Zachodni Brzeg podzielony jest na strefy A, B i C – to jeszcze w wyniku porozumień z Oslo. Władze palestyńskie mają wyłączną kontrolę tylko nad strefą A (około 18 procent całego Zachodniego Brzegu), do której należą większe miasta Zachodniego Brzegu, a obywatele Izraela mają tam zakaz wstępu. W strefie B (ok. 25 procent powierzchni) za bezpieczeństwo odpowiadają razem siły palestyńskie i izraelskie. Natomiast strefa C, stanowiąca ok. 60 procent Zachodniego Brzegu, pozostaje pod pełną kontrolą Izraela.

Każda osoba posiadająca dowód osobisty wydany przez władze palestyńskie musi posiadać pozwolenie na wjazd na terytorium Izraela, do Wschodniej Jerozolimy i na teren osiedli izraelskich na Zachodnim Brzegu.

„Żołnierze robią, co chcą”

Z Issą Amro łączę się na wideorozmowę. Ma zachrypnięty głos. – Wciąż dochodzę do siebie po zatrzymaniu – mówi. Po 10 godzinach spędzonych w bazie wojskowej, relacjonuje Issa, Izraelczycy wypuścili go bez wyjaśnienia. Następnie przez tydzień nie pozwolili mu opuszczać domu w Hebronie, największym palestyńskim mieście na Zachodnim Brzegu. 

– Żołnierze robią, co chcą, bo są bezkarni – mówi Issa Amro i tłumaczy, że Palestyńczyków w strefie C na Zachodnim Brzegu obowiązuje prawo militarne i za przestępstwa stają przed sądem wojskowym. Natomiast osadnicy podlegają izraelskiemu prawu cywilnemu, a porządku pilnuje wśród nich policja.

Jak informuje B’Tselem, po ataku Hamasu wojsko wprowadziło godzinę policyjną w jedenastu dzielnicach obszaru H2 w Hebronie. „Sklepy i firmy zostały zamknięte, a tysiące ludzi, w tym około 750 rodzin, jest przetrzymywanych w domach” – podała B’Tselem. 

41-letnia mieszkanka dzielnicy a-Ras relacjonowała przedstawicielom B’Tselem: „W sobotę 7 października obudził nas wojskowy megafon ogłaszający w mieście godzinę policyjną. Wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy dziesiątki żołnierzy na ulicy, atakujących każdego, kogo spotkali. Mój mąż i chłopcy szybko wyszli do pracy, zanim dzielnica została zamknięta. Okazało się jednak, że wiele wejść jest już zamkniętych i postanowili wrócić. Wieczorem oglądaliśmy wiadomości w telewizji, gdy usłyszeliśmy strzały na ulicy. Wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy żołnierzy biegających za dziećmi, które były jeszcze na zewnątrz. Gdy żołnierze nas zobaczyli, krzyczeli, żebyśmy zamknęli okna i wycelowali w nas broń. Odkąd zaczęła się godzina policyjna, co jakiś czas żołnierze wspinają się w nocy na nasz dach, krzyczą i nas budzą. Kilka razy próbowali wyważyć drzwi”.

Podzieleni

Od 1997 r. Hebron podzielony jest na strefy H1 i H2. W pierwszej mieszka większość Palestyńczyków i jest przez nich kontrolowana. Strefa H2, do której należy m.in. stare miasto, i w której mieszka Issa razem z 34 tysiącami Palestyńczyków, jest pod kontrolą Izraela. Po 1967 r. Hebron był jednym z pierwszych miast, w którym powstały izraelskie osiedla. Dziś w zamkniętych enklawach strzeżonych przez wojsko mieszka tu ok. 700 osadników.  

Issa, jako mieszkaniec H2, też podlega restrykcjom: – Przez dwa tygodnie nie mogliśmy nawet wyjrzeć przez okno, podlać roślin w ogródku albo rozwiesić prania na dachu. Pilnowało nas wojsko. Zakazano nam poruszania się po ulicach, przyjmowania gości. Wiele osób pobito tylko dlatego, że przebywali na swoim podwórku przed domem. Do tej pory ludzie nie pracują, nie chodzą do szkoły, na uniwersytety, boją się wychodzić. Zdarza się, że żołnierze wpadają do domów i grożą mieszkańcom, że ich zabiją – opowiada Issa. 

Po dwóch tygodniach wojsko zezwoliło Palestyńczykom na opuszczanie domów, ale wyłącznie w niedziele, wtorki i czwartki między 7 a 8 rano, a potem między 19 a 20. 

– W tym czasie Izraelczycy prowadzą niezakłócone życie, mogą się przemieszczać, ich dzieci mogą się bawić na ulicy, dochodzą nas odgłosy imprez, śpiewów – mówi Issa. 

20 października do Issy przyjechał australijski dziennikarz, aby przeprowadzić z nim wywiad. Razem z dziennikarzem zjawił się Jehuda Szaul, Izraelczyk, przyjaciel Issy i weteran armii izraelskiej, który służył w Hebronie, a następnie założył organizację Breaking the Silence (Przerwać milczenie). Organizacja skupia byłych żołnierzy izraelskich, którzy zdecydowali się opowiedzieć, jak wygląda codzienność na Zachodnim Brzegu. 

Po krótkim czasie do domu Issy wtargnęli żołnierze i zmusili dziennikarza i Jehudę do opuszczenia go. Issie dali kilka minut na zabranie rzeczy i zabronili wracać do domu. 

– Wówczas w głowie miałem Nakbę z 1948 r., gdy Izraelczycy zmusili 700 tys. Palestyńczyków do opuszczenia domów, do których nigdy już nie mogli wrócić – mówi. 

Mieszkał jakiś czas u przyjaciół i relacjonował w mediach społecznościowych swoją sytuację. Dzięki temu, że jest znany, jego sytuację opisały media. Wstawili się za nim dziennikarze i dyplomaci.

Po dwóch tygodniach pozwolono mu wrócić do domu. – Ten lockdown trwa do dziś. Nie mogę przyjmować gości – mówi Issa, gdy rozmawiamy 10 listopada. – Izraelczycy stosują zbiorową karę. Uprzykrzają nam życie, prześladują, zastraszają. Najchętniej przesiedliliby nas wszystkich do Jordanii albo Egiptu. 

„Walczę, ale bez przemocy”

Issa Amro został aktywistą w 2003 r., gdy miał 22 lata i był studentem Politechniki Palestyńskiej. Był to czas drugiej intifady, palestyńskiego powstania, gdy nasiliła się fala palestyńskich samobójczych ataków na Izraelczyków, a w walkę włączyły się radykalne ugrupowania, jak Hamas i Islamski Dżihad.

Pewnego dnia Issa poszedł jak zwykle na zajęcia i dowiedział się, że na rozkaz izraelskiego wojska uniwersytet został nagle zamknięty. – Wojsko podejrzewało, że na uniwersytecie studenci się organizują, aby włączyć się w opór. Nie chcieli, żebyśmy się widywali. To była dla nich dobra wymówka – wspomina. 

Issa Amro zmobilizował studentów i zorganizowali protesty przeciwko zamknięciu uczelni. – Zdecydowaliśmy się na walkę bez przemocy. Tę ideę oporu stosuję do dzisiaj. 

Kilka miesięcy później uczelnię otwarto, a Issa mógł dokończyć studia. 

W 2007 r. założył Youth Against Settlements, organizację sprzeciwiającą się izraelskiej okupacji Palestyny przy pomocy działań pokojowych, jak obywatelskie nieposłuszeństwo. Jej członkowie organizują protesty, dokumentują łamanie praw człowieka, prowadzą wycieczki po Hebronie dla tych, którzy chcą zobaczyć, jak wygląda życie pod okupacją.

Pytam Issę, czy po tym, co się wydarzyło 7 października, możliwe jest pokojowe rozwiązanie tej sytuacji. – W ciągu ostatniego roku nastąpiły głębokie podziały między nami – przyznaje. – Ale pokój zawsze jest możliwy. Zawieszenie broni również. Co musi się wydarzyć? Wszystkie zachodnie kraje, w tym Polska, powinny naciskać na Izrael, tak jak na Rosję w sprawie Ukrainy, aby zaprzestał działań wojskowych. Izrael może je kontynuować tylko przy międzynarodowym wsparciu i przyzwoleniu. 

– Następne pokolenia będą kontynuować walkę za wolność Palestyny – uważa Issa Amro. – Będziemy dalej dokumentować łamanie praw człowieka, nigdy się nie poddamy. To nienaturalne, żeby zaakceptować bycie obywatelami drugiej kategorii. Chcemy być traktowani jak naród, który zasługuje na wolność, sprawiedliwość i równe traktowanie.

Autorka w latach 2018–2021 mieszkała w Kairze, pracowała tam w Ambasadzie RP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: „Gdy błagałem, bili jeszcze mocniej”