Podróż, ciało, śmierć

Olga Tokarczuk: BIEGUNI - jej książki ("Prawiek i inne czasy", "Dom dzienny, dom nocny", "Gra na wielu bębenkach") trzykrotnie trafiały do finału Nagrody Literackiej Nike i trzykrotnie zwyciężały w plebiscycie czytelników "Gazety Wyborczej". Tym razem wybór czytelników okazał się zgodny z werdyktem jury i w niedzielny wieczór 5 października Olga Tokarczuk odebrała także statuetkę Nike oraz czek.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

"To nagroda w uznaniu kunsztu, z jakim autorka przez poszarpaną narrację swojej powieści potrafiła oddać nieciągły i pospieszny styl współczesnego życia, splatając niezależne od siebie wątki wspólnym motywem podróży, pośpiechu, biegu" - mówiła w laudacji przewodnicząca jury Małgorzata Szpakowska. Ten wątek - podróży jako formy życia, która zdaje się dziś zastępować bytowanie osiadłe - jest w "Biegunach" oczywisty.

Tytuł odsyła nas do wierzeń odłamu rosyjskich starowierów, wedle których antychryst, władca tego świata, nie zdoła nas dopaść jedynie wtedy, gdy znajdować się będziemy w nieustannym ruchu. "Kto się zatrzyma - skamienieje, kto przystanie, zostanie przyszpilony jak owad, jego serce przebije drewniana igła, jego ręce i stopy będą przedziurawione i przybite do progu i powały... Błogosławiony, który idzie" - to zdania z fragmentu powieści zatytułowanego "Co mówiła zakutana biegunka", puentującego historię Annuszki. Młoda mieszkanka Moskwy, udręczona opieką nad niepełnosprawnym synkiem, wybiera ucieczkę, bezdomność w metrze i tam poznaje Galinę - współczesną wyznawczynię bieguńskiej herezji. Dodajmy też, że jednym z patronów książki Olgi Tokarczuk jest Herman Melville i jego "Moby Dick"; bo w "Biegunach" nie chodzi tylko o diagnozę współczesności, o lekko ironiczny portret sfragmentaryzowanego, a zarazem zhomogenizowanego świata, w którym zacierają się granice, hotel staje się domem, a dom hotelem. Także, a może bardziej, o metafizyczny horyzont człowieczej kondycji.

"Książka ta w pewnym sensie jest nie do zniesienia, jest książką totalną" - pisał w "Tygodniku" Dariusz Nowacki (jeden z obecnych jurorów Nike), podsumowując swoją bardzo pochwalną, choć nie bez zastrzeżeń, recenzję z "Biegunów". Rzeczywiście, bogactwo materii jest tu niezwykłe, podobnie jak zróżnicowanie form, jakie przybierają poszczególne elementy powieściowej układanki. Mamy tu więc świetnie skonstruowane opowiadania, które mogłyby z powodzeniem pędzić samodzielny żywot: o panu Kunickim i tajemnicy zaginięcia jego żony i synka na chorwackiej wysepce; o emigrantce, która przyjeżdża do kraju, by pomóc umrzeć swej niegdysiejszej miłości; o ostatnim rejsie starego profesora, hellenisty, i jego o dwadzieścia lat młodszej żony po greckim archipelagu. Mamy też strzępy autobiografii, reportażowy niemal opis "republiki lotniskowej" i obyczajów w niej panujących, traktat o psychologii podróży... Wszystko to jednak układa się w całość, złączoną nie tylko tematem przewodnim, ale też ukrytymi nićmi i powracającymi motywami.

"Pociąga mnie wszystko, co popsute, niedoskonałe, ułomne, pęknięte - mówi narratorka. - Interesują mnie formy byle jakie, pomyłki w dziele stworzenia, ślepe zaułki". I prowadzi nas przez gabinety osobliwości, muzea medyczne, kolekcje przyszpitalne, gdzie oglądać można patologiczne płody i zdeformowane narządy. Podziwiamy wraz z nią rozwój sztuki przygotowywania coraz doskonalszych preparatów anatomicznych. Bohaterem jednego z opowiadań jest Holender Philip Verheyen, odkrywca ścięgna Achillesa i bólu fantomowego, preparujący własną amputowaną nogę; w innym jesteśmy świadkami śmierci Chopina, a potem wędrówki jego serca do kraju.

"Musimy badać nasz ból" - mówi Verheyen. Ale podróż w głąb ciała jest przygodą nie tylko czysto poznawczą. Dotknięcie bólu, dotknięcie śmierci, przekroczenie granicy - to przecież także temat "Biegunów". "Stewardesy, piękne jak anioły, sprawdzają nasze kompetencje do podróży i łagodnym ruchem ręki pozwalają nam zanurzyć się w miękkich, wyłożonych dywanem krągłościach tunelu...". O jaką właściwie podróż tu chodzi? (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, ss. 456.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008