Podręcznik do świata

„Jeżeli coś wydaje Ci się nieinteresujące, po prostu przyjrzyj się bliżej” – pisze autor i zaprasza na wyprawę od galaktyk, przez wulkany, po bakterie.

12.12.2017

Czyta się kilka minut

Z grubsza wszystko wiadomo. Około 14 mld lat temu w jakimś punkcie doszło do Wielkiego Wybuchu, a z powstałych w nim cząstek wyłoniła się materia, budulec galaktyk, które wciąż się od siebie oddalają. Wokół gwiazd zaczęły się tworzyć dyski z galaktycznego pyłu, który w dość dobrze znanym już dziś nauce procesie uformował się w planety, w tym takie olbrzymy jak Jowisz czy Saturn – giganty zbudowane z gazu. Na jednej z tych planet ze związków organicznych powstało życie – i co jak co, ale ten proces nauka ma już precyzyjnie rozpracowany. Zwieńczeniem wciąż się rozgałęziającego drzewa ewolucji jest człowiek. Prawda?

Niezupełnie. Dla wszystkich, którzy mają już za sobą kurs podstawowy, pierwszy popularnonaukowy przejazd przez Wszechświat, obejrzeli już np. znakomite skądinąd seriale z Brianem Coxem czy Neilem deGrassem Tysonem – swoją książkę napisał Łukasz Lamża. Nie książkę właściwie, lecz podręcznik: podręcznik do świata.

Autor – doktor filozofii, kosmolog, astrofizyk, członek Centrum Kopernika, redaktor działu naukowego „Tygodnika”, entuzjasta i smakosz nauki – zabiera czytelnika na tę wyprawę ponownie. Tym razem krok po kroku, ze szczegółami. Przedstawia bardzo, bardzo głęboki zoom: od Wielkiego Wybuchu i Wielkiej Struktury, przez galaktyki, gwiazdy, planety, wulkany i tektonikę płyt, po wilgotne zakamarki ziemskiego regolitu, w których rodzą się bakterie i pierwotniaki. Na każdym etapie tego zoomu ustawia rozmaite kąty kamery: a to pokazuje, co robią gwiazdy z punktu widzenia galaktyki, a to z punktu widzenia protonów. Tłumaczy wpływ wulkanizmu na planetę, by zaraz przejść do jego wpływu na jej chemiczne cegiełki.

Tam, gdzie popularyzatorzy mówią zwykle, że „po wielu cyklach reakcji jądrowych z wodoru i helu powstają w gwieździe wszystkie pierwiastki”, Lamża nie zbywa czytelnika i pokazuje, cóż to za cykle, pierwiastki, i co właściwie się wydarza. „Nie bójmy się naukowego slangu!” – woła przy tym i prowadzi do szturmu na to wszystko w nauce, przed czym lęk zaszczepiła w nas szkoła. A robi to tak, że chce się tylko zakrzyknąć „hura!” i się z tym zmierzyć.

Bo też trudno się bać w kompanii kogoś, kto niejednorodność Wszechświata ilustruje przykładem kawy jako „obszaru przestrzeni, w którym stężenie cząsteczek wody i kofeiny przekracza o parę rzędów wielkości panujące w otaczającym ją powietrzu”. A na koniec i tak okaże się, że od pojęć „nukleosynteza”, „dysk akrecyjny” czy, dajmy na to, „polimeraza RNA”, znacznie trudniejsze są takie pojęcia jak „energia” czy „informacja”. Albo „życie”.

Jakby tego było mało, Lamża sam książkę zilustrował. Zaskakujące to rysunki, wymykające się utartym schematom. Ewolucja grupy galaktyk wygląda nieco jak korzenie czy naczynia wieńcowe: wszystko staje się jasne, gdy pojmiemy, że patrzymy na ów proces uchwycony w całym czasie naraz. A gdy wszyscy rozrysowują Wielki Wybuch na osi czasu, Łukasz Lamża kreśli kulę: taki schemat, w odróżnieniu od osi czasu, nie sugeruje, że było jakieś „gdzieś”, a zwłaszcza „przed” – bo nie da się być głębiej niż w środku kuli. W dodatku rysunki te są ujmująco przyjazne. Gdyby Lamża miał program w BBC jak Brian Cox, byłaby to kreskówka.

I tak: do Wielkiego Wybuchu nie doszło „w jakimś punkcie” – bo nie można patrzeć na Wszechświat, czyli „wszystko, co jest”, z zewnątrz. Dalej: gwiazdy i galaktyki nigdzie nie lecą, to cały Wszechświat się rozszerza (autor zaleca tu pomyśleć o mrówkach na pompowanym baloniku). „Gazowe olbrzymy”? Tere fere, przy tak ogromnych ciśnieniach materia zachowuje się zupełnie inaczej niż gaz. Tego, jak z centymetrowych pyłków powstały zalążki planet, nie wiemy. I co gorsza, nie mamy pojęcia, jak powstało życie. Co nie znaczy, że nie ma na ten temat pasjonujących hipotez (np. takich, że zaczęło się w minerałach – ale już nie przesadzajmy). Ewolucja też się trochę komplikuje, gdy wziąć pod uwagę, że bakterie potrafią przekazywać geny nie tylko potomstwu, ale też znajomym, a w dodatku kilka razy gałęzie drzewa ewolucji nie rozgałęziały się, lecz... splatały. A że człowiek jest koroną stworzenia? Okazują się nią pierwotniaki.

„Jeżeli coś wydaje Ci się nieinteresujące, po prostu przyjrzyj się bliżej” – pisze Łukasz Lamża. Nie dajcie się speszyć słowu „podręcznik”. Gdyby takie były nasze podręczniki, jeździlibyśmy dziś e-polonezami z polskimi bateriami grafenowymi na prąd z perowskitów, a o antyszczepionkowcach opowiadalibyśmy sobie dowcipy podczas spacerów w świeżym powietrzu Krakowa. ©℗

Łukasz Lamża, WSZECHŚWIAT KROK PO KROKU, Copernicus Center Press, Kraków 2017

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2017