Pochmurno, ale z przejaśnieniami

WŁÓCZYKIJ i POWSINOGA | Nagroda Literacka Gdynia jest z nami już od 15 lat i odegrała kluczową rolę w kształtowaniu polskiej literatury. Dobrze, że powstała książka opisująca ten skomplikowany, a czasem i bolesny proces.

27.07.2020

Czyta się kilka minut

 / WOJCIECH ROJEK
/ WOJCIECH ROJEK

Gdyńska nagroda od samego początku wyraziście zarysowała priorytety, którymi kieruje się, wskazując najciekawsze dzieła wydane w danym roku. W każdej z kategorii – esej, ­poezja, proza i przekład na język polski – już same nominacje pokazywały twórców często nieoczywistych, spoza głównego literackiego i medialnego nurtu, nierzadko pomijanych przez kapituły innych nagród.

Pochwała oryginalności

Oczywiście nie sposób wskazać wspólnego mianownika dla tych kilkuset już pisarzy i pisarek, którzy znaleźli się w gdyńskiej orbicie. Jubileusz skłania jednak, by się pokusić o zarysowanie pewnych tropów, które zdążyły się wyklarować w ostatnich latach. Przede wszystkim byłaby to oryginalność – słowo nadużywane i wyświechtane, które jednak w tym kontekście odzyskało właściwe znaczenie.

Literaturę docenianą przez jurorów gdyńskiej nagrody cechuje autentyczne, niezafałszowane doraźnością i koniunkturami poczucie niedosytu języków dla opisu naszego świata, a także jednostkowych i indywidualnych sposobów jego doświadczania. Stąd różnorakie poszukiwania – od eksperymentów formalnych, przez skrajną intensyfikację istniejących już środków, po kreowanie nowych idiomów językowych.

Te próby nie zawsze kończą się sukcesem, jednak nie w tym rzecz. W Gdyni docenia się przede wszystkim odwagę i rozmach wyobraźni, być może najważniejszą cnotę literatury, bez której popada ona w petryfikujący banał albo konwencjonalną nudę. Przegląd nominowanych we wszystkich kategoriach to co roku doskonała okazja, żeby przyjrzeć się najciekawszym propozycjom literackim, które – z powodu coraz szybszych cykli wydawniczych, podporządkowanych niemal wyłącznie logice marketingowej – potrafią umknąć uwadze nawet zawodowych czytelników (czyli tak zwanych krytyków).

Dobrze więc, że organizatorzy Nagrody wpadli na pomysł wydania niecodziennej książki jubileuszowej. W odróżnieniu bowiem od zwyczajowych publikacji tego typu, „Prognoza niepogody” nie jest albumem wspominkowym ani rocznicowym popisem retorycznym pozbawionym krytycznych pazurów. Redaktorzy książki, wykorzystując doświadczenie dziesiątek osób towarzyszących Nagrodzie od lat, zbudowali coś na kształt raportu o kondycji polskiej literatury – widzianej właśnie z tej gdyńskiej, nieco bocznej i osobnej perspektywy.

I choć zbiór to obszerny, a wiele tekstów wchodzących w jego skład ciąży ku syntezie tego czy innego wycinka pola literackiego, jednak z pewnością nie jest on systematycznym wykładem o tym, „jak jest” (czy też powinno być). Mocne tezy, które padają tu gęsto, należy rozumieć bardziej jako zachętę do dyskusji niż próbę zdominowania czy przejęcia dyskursu – co jest zawsze wartością dodaną w dzisiejszych czasach wojen kulturowych.

Literatura widziana z Gdyni

Jak zatem wygląda literatura widziana z Gdyni? Zdaniem Agaty Bielik-Robson, obecnej przewodniczącej Kapituły, czuje się ona świetnie „w konwencji liryczno-sylwicznej, gdzie na plan pierwszy wysuwa się autorski podmiot”. Bardziej problematyczna okazuje się proza skupiona na fikcji i snuciu opowieści – problem sygnalizowany w polskiej kulturze od przeszło stulecia, a Nobel dla Tokarczuk jest tu raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Deficyt snutych z rozmachem opowieści filozofka tłumaczy zmiennością i płynnością współczesnego świata, do którego przestały pasować długie, rozbudowane formy, wymagające uważności i cierpliwości. Albo też narzędzia, którymi proza fabularna wwierca się pod skórę świata, stały się zbyt anachroniczne, aby na czas reagować na coraz dynamiczniejsze zmiany. Hipoteza frapująca, acz kontrowersyjna – wymagająca zapewne rozwinięcia.

Niemniej wiele głosów dotyczących polskiej prozy wskazuje na swoiste przesilenie.

„Z sieci wyjmujemy świeże szproty i śledzie, ale czytająca publiczność ma apetyt na grubą rybę” – Eliza Kącka, jurorka Nagrody, w tekście o znamiennym podtytule „Grube ryby odpłynęły” sięga po marynistyczną metaforę. To ciekawa obserwacja, zwłaszcza jeżeli przełożymy ją na twarde dane o nagradzanych książkach prozatorskich. Pięć pierwszych kostek-statuetek w tej kategorii otrzymały „pełnokrwiste” powieści, potem prym zaczęły wieść formy mniejsze, bardziej kameralne, w których epicki rozmach ustępuje raczej językowej inwencji i ekspresji autorskiego „ja”. Ocena tego trendu zależy oczywiście od przyjętych wcześniej założeń na temat istoty czy też roli literatury, niemniej za samą możliwość jego obserwacji powinniśmy być Nagrodzie wdzięczni.

Z kolei co do eseju – rzadko docenianej w innych nagrodach formy literackiej – panuje powszechna zgoda: ma się świetnie. Być może dlatego, że tego gatunku nie da się zdefiniować nawet w sporym przybliżeniu. I bardzo dobrze – w ten sposób powstaje wyjątkowa przestrzeń literacko-filozoficzno-reporterskiej komunikacji, w której swoje miejsce mogą znaleźć rzeczy zbyt osobne, aby zaistnieć gdzie indziej.

Amorficzność i hybrydowość to dla wielu autorów możliwość swobodnego uchwycenia rzeczywistości. Dochodzi tu więc do ciekawego odwrócenia, na które również zwraca uwagę Bielik-Robson – w tym zestawieniu to proza okazuje się wylatującą o zmierzchu (o ile nie jeszcze później) sową Minerwy, a eseistyka, klasycznie rozumiana jako medium refleksji i namysłu, pełni funkcję sił pierwszego reagowania, próbujących uchwycić (oczywiście z różnym efektem) rzeczywistość in statu nascendi.

Okna i laboratorium

Przekład na język polski – kategoria dołączona w roku 2014 – również nie budzi kontrowersji. Gdyńska nagroda ma swój znaczący wkład w ze wszech miar chwalebne zjawisko (obserwowane już od paru ładnych lat) przywracania tłumaczom ich należnego miejsca w przestrzeni literatury. Jak słusznie zauważa Magda Heydel, bez tłumaczy – ludzi, którzy otwierają nam okna na niezliczone literackie światy – skazani bylibyśmy wyłącznie na zaduch swojskości. Dziś trudno sobie wyobrazić pominięcie nazwiska autora przekładu na stronie tytułowej, a coraz częściej trafia ono na okładkę książki.

Piszący o tej właśnie dyscyplinie wskazują na dwa równoległe trendy. Wśród laureatów pojawiają się – co oczywiste – autorzy brawurowych przekładów książek współczesnych (lub tych nadrabiających istotne zaległości), ale również, co już mniej oczywiste, tłumacze, którzy porywają się na trudne i niewdzięczne zadanie ponownej translacji dzieł klasycznych, obecnych w naszej literaturze od dekad, jeśli nie stuleci. Ten drugi przypadek jest szczególnie interesujący, gdyż z całą mocą pokazuje znaczenie przekładu dla naszego obcowania z tekstem. Doprecyzowanie, odświeżanie, wprowadzanie nowych kontekstów – to ciężka i zbyt rzadko doceniana robota, która pobudza nasz literacki krwiobieg.

Na koniec poezja – zjawisko niszowe w obrębie literatury, bez której jednak trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek szersze spojrzenie na przestrzeń językowej twórczości. Zapewne dlatego, że poezja, mimo że znacząco odsunęła się od pierwszej linii sporów politycznych, ideologicznych czy społecznych (choć zapewne wielu poetów i poetek się z tym nie zgodzi), to jednak wciąż pozostaje ważnym laboratorium, gdzie powstaje językowy grunt naszych prywatnych i publicznych światów. Nic więc dziwnego, że to właśnie wokół poezji toczone są najbardziej zażarte i fundamentalne spory.

Dzisiejsza poezja, pisze Piotr Śliwiński, przypomina stan hiperwentylacji, „nadmiaru oddechu, ataku bodźców, prowadzącego do duszności i parestezji, czyli rozmaitych zaburzeń odczuwania”, co idealnie streszcza sens poezji docenianej przez gdyńskie jury. To najczulszy ze zmysłów literatury, boleśnie nadwrażliwa tkanka, która wciąż upewnia nas, że my – czytelnicy, pisarze, tłumacze i krytycy – wciąż, tu i teraz, pozostajemy wśród żywych. ©℗

Czytaj pozostałe teksty dodatku Włóczykij i Powsinoga >>>

PROGNOZA NIEPOGODY. LITERATURA POLSKA W XXI WIEKU red. Maciej Jakubowiak, Szymon Kloska. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020

NAGRODA LITERACKA GDYNIA zostanie wręczona podczas gali finałowej 28 SIERPNIA. Nagrodzie towarzyszy FESTIWAL MIASTO SŁOWA (24-30 sierpnia).

Program imprezy i inne informacje na stronie nagrodaliterackagdynia.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Włóczykij i Powsinoga