Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Osierocony stały elektorat SLD, nie najmłodszy przecież wiekiem, może ostatecznie zwątpić w "starych" działaczy, a co za tym idzie w Sojusz, i w ogóle nie pójść do wyborów - tak parlamentarnych, jak prezydenckich.
Wystarczyły cztery lata, aby potężna, zwycięska i tak pewna siebie formacja doprowadziła polską lewicę do katastrofy. A że jakość demokracji zależy również od jakości opozycji (czyli potencjalnej alternatywy dla rządzących), niedobrze się stanie, jeśli po 25 września to LPR i Samoobrona będą jedyną liczącą się opozycją w Sejmie. Tym gorzej będzie, jeśli właśnie Samoobrona przejmie “obowiązki" lewicy w Polsce. Demokracja jest subtelną, w zasadzie zrównoważoną konstrukcją i z trudem znosi zarówno rządy jednopartyjne, jak i wyraźną lukę w wachlarzu ugrupowań. Im więcej ludzi, którzy nie czują się reprezentowani w parlamencie (a także przez prezydenta), tym bliżej jesteśmy autentycznego kryzysu. Na tym tle niepokoi beztroska licznych dziennikarzy uszczęśliwionych tym, że udało im się ,,odstrzelić" jakiegoś znanego polityka, choćby przy użyciu wątpliwych metod. Pokusa skutecznego, jak się okazuje, manipulowania sceną polityczną staje się ważniejsza od roli mediów, polegającej na kontroli i ocenie życia politycznego. Chyba media nie powinny rościć sobie prawa do zastępowania wyborców w ich suwerennej decyzji i to nie one mają kreować lub niszczyć politycznych liderów.