Plemienna wiara

Chrystus nie był zainteresowany walką o wyzwolenie narodowe. W Kościele tożsamość narodowa przestała mieć religijne znaczenie.

28.09.2010

Czyta się kilka minut

Uczestnicy demonstracji na Krakowskim Przedmieściu domagali się intronizacji Chrystusa na króla Polski. Miałby to być jedyny ratunek dla narodu polskiego przed inaczej nieuchronnym - bądź już się dokonującym - upadkiem: politycznym, społecznym, moralnym. Nie mogę się uwolnić od jednej uporczywej myśli: że wszystkich tak myślących ludzi czeka zawód podobny do tego, jaki najprawdopodobniej przeżywali palestyńscy Żydzi wobec zupełnej obojętności Jezusa na kwestie narodowowyzwoleńcze (z jedną różnicą: oni faktycznie byli okupowani).

Innym zostawiam analizę społeczno-polityczną tych wydarzeń. Mnie interesuje ich teologiczne tło. Jestem przekonany, że w ostatnich miesiącach w Polsce ujawnia się konflikt dwóch koncepcji zbawienia, dwóch niedających się ze sobą pogodzić soteriologii. Konflikt to w istocie stary jak Jezus - bo to Jego osoba i nauczanie rozpaliło ów spór po raz pierwszy.

Symbioza

Zgodnie z tym, na ile umiemy dziś odtworzyć wyobrażenia o zbawieniu rozpowszechnione wśród palestyńskich Żydów za czasów Jezusa, wiemy, że były one związane z doczesnym bytem narodu. Wokół tego krążyła zresztą cała teologia Izraela. Bóg był ich Bogiem także, a może nawet przede wszystkim w tym sensie, że nie był Bogiem innych narodów - w epoce proroków dojrzało przekonanie, że "tamci" bogowie nie są w ogóle bogami. Przynosił Izraelowi pomyślność - także kosztem innych.

Dzieje narodu były historią zbawienia w takim znaczeniu, że stanowiły drogę, którą Bóg prowadzi lud ku pełni doczesnej pomyślności. Jeśli zdarzały się nieszczęścia, jak wojny czy okresy niewoli, to były odczytywane albo jako zbiorowa kara za grzechy, albo jako próba wierności. W ramach takiego obrazu historii, jeśli narody ościenne nie znikały z drogi Izraela, to dlatego, że Bóg nimi się posługiwał dla dobra swego ludu - choćby jako narzędziami kary... Nienawiść do wrogów nie była niczym nagannym. Przeciwnie: "szczęśliwy, kto schwyci i rozbije o skałę" dzieci Babilonu - czytamy w Psalmie 137.

Ten rodzaj soteriologii pociągał oczywiście całkowitą symbiozę (aż po utożsamienie) tożsamości narodowej i religijnej. Bóg Izraela był Bogiem Abrahama, Izaaka, Jakuba: Bogiem, który przechodzi z ojca na syna wraz z całym dziedzictwem, zresztą jako stróż i gwarant tego dziedzictwa. Kult Jahwe był osią, wokół której organizowało się życie ludu, czego namacalnym wyrazem było z jednej strony jedyne legalne miejsce ofiarniczego kultu w Jerozolimie, z drugiej - nadane bezpośrednio przez Boga prawo, które organizowało większość aspektów życia, od tych bezpośrednio związanych z kultem aż po "świeckie" kwestie, jak reguły handlu czy prawo karne. Bycie Żydem oznaczało zatem praktykowanie wiary w Jahwe i vice versa.

Ten typ narodowej soteriologii nie był bynajmniej oryginalnym wynalazkiem Izraela (zdecydowana większość kultów starożytnych miała plemienny charakter). I dość wcześnie zorientowano się, że można jej używać jako narzędzia wzmacniającego jedność imperiów. Lista bardziej czy mniej świadomych prób jednoczenia ludów poprzez wspólny kult byłaby dość długa, przy czym nie zabrakłoby na niej takich, w którym jednoczącą religią miało być chrześcijaństwo - wystarczy pomyśleć o polityce Konstantyna czy projekcie józefińskim.

Jezus i naród

Powróćmy do Izraela. Już u niektórych proroków zaczęły się pojawiać elementy krytyki tradycyjnej, plemiennej soteriologii, prowadzące na przykład do odrzucenia idei odpowiedzialności zbiorowej czy też do zwrócenia uwagi na rolę wewnętrznego przylgnięcia do Boga jako kryterium prawdziwej religijności.

Jezus pogłębił te wątki i zradykalizował krytykę tradycyjnego modelu. Kilka elementów jego nauczania możemy uznać za filary nowej soteriologii. Po pierwsze, chodzi o rewolucyjny obraz Boga jako Ojca radującego się bardziej z nawrócenia grzesznika (któremu przebaczenie ofiarowane jest bez związku z karą) niż z wierności sprawiedliwych. Po drugie - Jezus odrzuca przyczynową zależność między grzechem indywidualnym czy dziedziczonym a doczesną pomyślnością, zdrowiem etc. Po trzecie - to odpuszczenie grzechów i przemiana serca jest właściwym zbawieniem, znacznie istotniejszym niż zdrowie czy bogactwo. Po czwarte - wartość kultu i prawa zostają zrelatywizowane na rzecz wiary i dobra, które rozpoznaje człowiecze sumienie.

Jakie miejsce w nowej soteriologii zajmuje przynależność narodowa, idee wybrania i przymierza? Na ile jesteśmy w stanie stwierdzić na podstawie prób historycznych rekonstrukcji przebiegu nauczania Jezusa, w pierwszej fazie ograniczał się on do misji wśród Żydów. Jednak już wtedy brakowało jednego zasadniczego wątku tradycyjnej soteriologii: Rabbi z Nazaretu najwyraźniej nie był zainteresowany walką o wyzwolenie narodowe. Postawa ta stała w radykalnym kontraście z oczekiwaniami mesjańskimi Izraela i była jedną z głównych przyczyn niezrozumienia, jakie Go spotykało także ze strony najbliższych uczniów. Trudności zaczęły się pogłębiać w późniejszym okresie misji, kiedy w postępowaniu i nauczaniu Jezusa pojawią się wątki wyraźnie już uniwersalistyczne, rozszerzające strumień zbawczego działania Boga także na pogan.

Trzeba jednak było doświadczeń śmierci i zmartwychwstania Jezusa oraz daru Ducha Świętego, by w umysłach i sercach uczniów nowa soteriologia mogła - nie bez trudności - dojrzeć i wydać owoce. Do elementów pochodzących z nauczania dochodzą zatem wątki paschalne: pojednanie z Bogiem dokonuje się w śmierci Chrystusa, dzięki zmartwychwstaniu otrzymujemy w Duchu Świętym nowe życie, będące zadatkiem ostatecznej rzeczywistości, która nadchodzi. W zbawieniu nie idzie już o doczesną pomyślność czy byt narodu, ale o jakość relacji człowieka z Ojcem przez Chrystusa w Duchu Świętym. Zerwanie ze starą soteriologią przypieczętuje ostatecznie pełne otwarcie chrześcijańskiej wspólnoty na nie-Żydów i uznanie, że wszelkie ludzkie podziały - etniczne, społeczne, polityczne - nie mają znaczenia przed Bogiem.

Oczywiście nowa, uniwersalistyczna soteriologia nie mogła współistnieć z plemienną, m.in. dlatego że w Kościele tożsamość narodowa przestała mieć jakiekolwiek (religijne) znaczenie. W efekcie Izrael usunął chrześcijan ze wspólnoty, postrzegając ich już pod koniec I wieku jako nie tylko obcych, ale wręcz zagrażających narodowo-religijnej integralności. W optyce "starej" soteriologii Jezus nie mógł być Mesjaszem: jego przyjście nie doprowadziło do ostatecznego tryumfu narodu wybranego...

Ale chrześcijaństwo nie zanegowało całkowicie wartości tożsamości narodowej czy wspólnoty państwowej. Raczej zrelatywizowało ich znaczenie poprzez wykluczenie ze sfery religijnej. Nastąpiła ich desakralizacja, sprowadzenie do kategorii naturalnych rzeczywistości, które znacznie później zaczęto określać jako "narzędzia" realizacji dobra wspólnego. Historyczno-kulturowe dziedzictwo narodu niewątpliwie jest wartością. Tyle że nie decyduje o zbawieniu...

Wiarygodność

Ostatnie uwagi mają spore znaczenie: niekiedy członkowie Kościoła, ze względu na dobro wspólne, powinni się angażować w obronę takich wartości jak państwowość czy tożsamość narodowa. I to jest moment, w którym może się pojawić pokusa sięgnięcia przynajmniej po niektóre elementy "soteriologii plemiennej". W jej bowiem ramach można wykazać, że Bóg jest po naszej stronie, a przeciwnicy naszej koncepcji dobra wspólnego są Jego wrogami, którzy prędzej czy później poniosą klęskę. Można też łatwo wskazać winnych ściągnięcia na naród nieszczęścia postrzeganego w kategoriach kary Bożej (oni się muszą nawrócić!).

I wreszcie - co może wydawać najstraszniejsze owoce - można wykorzystać związane z wiarą emocje i siłę motywującą. W kontekście niewoli soteriologia plemienna może się wydawać skuteczniejsza od chrześcijańskiej. Tyle że nie prowadzi do zbawienia.

W ciągu ostatnich dwóch wieków dobro, którym jest polska wspólnota narodowa, nader często wymagało obrony. Angażowali się w nią zarówno katolicy indywidualnie, jak i polski Kościół instytucjonalny. I słusznie. Jednak to zaangażowanie pociągało za sobą wyżej opisaną pokusę. Tu i tam chrześcijańska soteriologia bywała wypierana przez jej "plemienną" reinterpretację. Intencje autorów takich reinterpretacji pewnie były jak najbardziej szlachetne. Błąd jednak pozostaje błędem.

Zatem Kościół w Polsce powinien jak najszybciej przyjrzeć się krytycznie własnej soteriologicznej świadomości, bowiem "plemienna soteriologia" zdaje się wyzierać z niej z siłą, która zagraża wiarygodności chrześcijańskiej wspólnoty. Nie jestem w stanie ocenić, na ile zdominowała ona głoszenie Ewangelii w polskich kościołach - do tego potrzebne byłyby badania socjologiczne. Z niejednej ambony łatwiej jednak chyba dziś usłyszeć nawoływania do obrony narodowo-religijnej tożsamości (charakterystyczne jest samo to utożsamienie) niż do miłości nieprzyjaciół; do rozliczenia i ukarania winnych niż do przebaczenia.

Rachunek sumienia z modelu zbawienia, jaki w polskim Kościele się głosi, jest najpilniejszym wyzwaniem, przed którym stoimy. Bo jeśli - co nie daj Boże - przestaliśmy głosić zbawienie w takim kształcie, w jakim przyniósł je Jezus, to wszelkie wysiłki duszpasterskie pójdą na marne. Jedyną racją istnienia Kościoła jest głoszenie Chrystusowej dobrej nowiny o zbawieniu. O Chrystusowym zbawieniu.

Ks. Grzegorz Strzelczyk jest doktorem teologii, zajmuje się dogmatyką, zwłaszcza chrystologią. Na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego pełni funkcję prodziekana.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2010