Płatki róży

Kataloński rabin Nahmanides wierzył w transmigrację dusz. Dusza i ciało Hioba zostały pokarane za przewiny jego przodków. W wędrówkę dusz wierzyło dziesiątki mądrych rabinów.

22.10.2012

Czyta się kilka minut

Uważa ją za całkowicie uzasadnioną największy współczesny kodyfikator Talmudu rabin Adin Steinsaltz, który w przepięknym eseju „Trzynaście płatków róży” pisał, że tyle jest pierwotnych dusz żydowskich, ile osób wyszło z Egiptu. A wszystkie dusze stały pod górą Synaj i przyjęły Torę. Mistyk znajduje potwierdzenie swoich przekonań w słowach z Księgi Powtórzonego Prawa: „Nie z wami tylko zawieram to przymierze i składam przysięgę, ale z każdym, który tu stoi z wami dzisiaj w obliczu Pana, Boga naszego i z każdym, kogo tu dzisiaj nie ma między nami” (14-15). Wszystkie żydowskie dusze były świadkami objawienia i wszystkie też wzięły na siebie zobowiązanie, by nakazy wypełniać. Żaden Żyd nie może twierdzić, że nie zna prawa i żaden nie może zwolnić się z odpowiedzialności za swoich współbraci. Bo krzywda, którą innym i sobie czynimy, zostanie wcześniej czy później ukarana. Nie w tym, to w kolejnym wcieleniu duszy. Kiedy największy z uczonych rabin Akiwa był torturowany i uśmiercany przez Rzymian, płacił – wierzono – za zbrodnię dokonaną przez braci Józefa, którzy go sprzedali do Egiptu. Idea reinkarnacji ma swój najgłębszy sens etyczny. Wpisana jest w zasadę solidarności i wzajemnej odpowiedzialności. My, troszcząc się o siebie, żyjąc etycznie, nauczają żydowscy mistycy, w istocie troszczymy się też o innych jeszcze nienarodzonych członków naszej wspólnoty. Związek międzypokoleniowy nie ma charakteru czysto biologicznego czy materialnego, jak to często przypisuje się Żydom, ale duchowy. Dusze spotkały się ze sobą pod pustynną górą i dusze te spotkają się i pojednają u kresu czasu. Doktryna ta pozwala widzieć w Bogu emanację czystej sprawiedliwości. Cierpienia prawego Hioba nie są skutkiem jego osobistych przewin. Trudno je wskazać. Wielu sprawiedliwych strasznie cierpiało, a jeszcze więcej grzeszników triumfowało. Dobrzy ludzie są karani za grzechy popełniane w poprzednich wcieleniach.

Każda z dusz jest inna. Każda ma odrębną misję do spełnienia. Są dusze wesołe, poważne, emocjonalne, intelektualne. One odsłaniają swoje różne twarze w trakcie naszego życia. Musimy je w sobie odnaleźć, czyli odkryć swoje powołanie, a odkryć swoje powołane to tak, jakbyśmy odkryli dane nam przeznaczenie. A przeznaczenie jest wszak najważniejszym z problemów, które Księga Hioba każe nam rozważać.

W mistycznym dziele Zohar (zohar – blask), które pojawiło się w Hiszpanii w XIII wieku i jest podstawą żydowskiej kabały, czytamy: „Wszystkie dusze podlegają transmigracji, a człowiek nie zna dróg Świętego Jedynego, błogosławiony On. Nie wie, że dusze stają przed trybunałem, nim ruszą w świat i po tym, jak go opuszczają. Nie zna wielu transmigracji i tajemnych prób, jakie przechodzą, i nie wie o wielu duszach, które wchodzą w ten świat i nie wracają do pałacu Króla Niebios. Ludzie nie wiedzą, że dusze toczą się jak kamienie wystrzelone z procy. Ale nadejdzie czas, gdy wszystkie te tajemnice zostaną odkryte”. Dusze się wspomagają. XVII-wieczni mistycy wierzyli, że dusze czyste i doskonałe powracają na ziemię, by wspomóc słabsze. Tak było w wypadku Samuela, któremu towarzyszyły w ziemskiej wędrówce dusze Mojżesza i Aarona. Sami twórcy późnej kabały wierzyli, że nie posiedliby swojej wiedzy, gdyby nie otoczyły ich swoją opieką dusze ich zmarłych nauczycieli.

Teoria metempsychozy zrodziła wiarę w dybuka. Pełno było legend o ich istnieniu, ich figlach i szaleństwach. O nim opowiada sztuka Anskiego wystawiana od wielu pokoleń. Przywódca chasydów z Satmar (północna Rumunia) wskazał wiele imion dybuka.

Ja spotkałem się z jedną i to prawdziwą opowieścią. Mój przyjaciel urodził się po wojnie w Paryżu, potem przeniósł się do Nowego Jorku i tam, gdy już był dorosły, wstrząsnął nim płacz nieznanego mu dziecka. Ten płacz wiele razy w nim powracał. Rodzice wtedy mu opowiedzieli swoją historię z warszawskiego getta. Miał małego brata, który pozostał sam. Trwało powstanie. Brat krążył wokół bunkra, w którym, jak rozumiem, skryli się jego rodzice. Strasznie płakał. Słyszeli ten płacz i byli całkowicie bezradni. Skryci w bunkrze inni ludzie nie chcieli wpuścić dziecka, bojąc się, że płaczem zdradzi ich kryjówkę. W pewnym momencie zamilkł. Został zastrzelony. Umarł, ale trwał jego płacz w nieznanym mu przyrodnim bracie urodzonym już po wojnie. Trwa do dzisiaj. Czy można zapomnieć o istnieniu dybuka?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2012