Piękny letni dzień

Przed kilkoma laty z rąk uzbrojonych prawicowych ekstremistów zginęło na Węgrzech sześciu Romów, a kilkudziesięciu zostało rannych. „To tylko wiatr” odnosi się do tamtych wydarzeń.

10.12.2012

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „To tylko wiatr” / Fot. Materiały prasowe
Kadr z filmu „To tylko wiatr” / Fot. Materiały prasowe

Romowie stanowią dla kina przede wszystkim barwny folklor. Przyzwyczaiły nas do tego „eksportowe” filmy Emira Kusturicy, przesiąknięte realizmem magicznym i muzyką etno aranżowaną przez Bregovicia. U Tony’ego Gatlifa, francuskiego Roma pochodzącego z Algierii, efekt jest podobny: społecznie zaangażowane, ale i pełne ekstatycznej miłości spojrzenie na współbraci z Andaluzji czy Transylwanii przesuwa bohaterów na plan egzotyczny, a więc bezpiecznie oddalony od potocznych doświadczeń. Tymczasem miarą naszej wrażliwości na sprawę Romów czy jakiejkolwiek zmarginalizowanej mniejszości jest ich realna obecność obok nas. W węgierskim filmie „To tylko wiatr”, który niedawno wszedł na nasze ekrany, jest ona bardziej namacalna i bezpośrednia niż gdziekolwiek indziej.



WEJŚĆ W SKÓRĘ


Przed kilkoma laty z rąk uzbrojonych prawicowych ekstremistów zginęło na Węgrzech 6 Romów, a 55 fizycznie ucierpiało w wyniku podpaleń czy napaści. „To tylko wiatr” odnosi się do tamtych wydarzeń i zdążył już zdobyć ponad 20 nagród na najbardziej prestiżowych festiwalach, na czele z Berlinem. Obecnie kandyduje do nominacji Oscarowej i chwała naszym bratankom, że odważyli się, by reprezentował ich tytuł tak krytyczny wobec rodzimego społeczeństwa, które pod rządami Viktora Orbána niebezpiecznie zradykalizowało nastroje. Benedek Fliegauf, młody reżyser, który zdążył już zaistnieć na Zachodzie (nakręcił m.in. „Łono” z Evą Green), powrócił do rodzinnego kraju z tematem co najmniej niewygodnym, choć potraktowanym bez publicystycznego tonu. Film ma fakturę szorstką, wręcz dokumentalną, jest czymś na kształt wyobrażonej rekonstrukcji zdarzeń, które miały miejsce w węgierskiej wiosce, lecz zdarzyć się mogły wszędzie tam, gdzie w dotychczasowych sąsiadach zobaczono nagle niewygodnych obcych.


Akcja ograniczona do jednego letniego dnia, od świtu do zmierzchu, toczy się bez pośpiechu, skupiona na mikroobserwacjach. Przed nami uboga rodzina, jakich wiele: matka, nastoletnia córka, młodszy syn, schorowany dziadek, ojciec na saksach w Kanadzie, dokąd reszta rodziny zamierza wkrótce wyemigrować. Mari pracuje przy zieleni miejskiej i dorabia sprzątaniem, dzieci chodzą do szkoły, choć z różnym skutkiem: kiedy Anna siedzi nad książkami, jej brat Rió włóczy się po lesie, gdzie po cichu urządza podziemny bunkier. To nie jedyny znak, że w powietrzu wisi coś groźnego. Słyszymy, jak Mari i jej dzieci rozpamiętują niedawną zbrodnię dokonaną na znajomej rodzinie. Niby wrośnięci w lokalną tkankę społeczną, bohaterowie próbują być niewidoczni, jakby przemykali przez życie chyłkiem.


Pewnego pięknego letniego dnia atmosfera wokół nich jeszcze bardziej się zagęszcza. Widz dzieli z nimi poczucie zagrożenia: kamera niemal organicznie zrośnięta jest z romskimi bohaterami, z ich najbliższym otoczeniem i sposobem patrzenia. Rejestruje nie tylko strach, ale i zmysłową wrażliwość Mari, Anny, Rió. Otwiera przed nami cały kosmos ich doznań: dotykowych, zapachowych, dźwiękowych. Osiąga to Fliegauf minimalnymi środkami, czyli w tym wypadku ogromną samodyscypliną, która nakazuje maksymalnie skupić się na bohaterze, całkowicie wejść w jego skórę.



SKROMNIE DO BÓLU


Ten zgrzebny minimalizm jest wartością, ale pewnie i problemem filmu Fliegaufa, który wymaga od widza przestrojenia percepcji. Zasięg filmów tak rozmyślnie nieefektownych, przypominających bardziej dokument obserwacyjny niż kino fabularne, bywa zwykle ograniczony, podczas gdy przekaz zawarty w „To tylko wiatr” powinien się nieść możliwie szeroką falą. Może trzeba do niego języka, jakiego użył niedawno Władysław Pasikowski w „Pokłosiu”, pełnego wielkich liter, wykrzykników, efektownych figur stylistycznych i myślowych uproszczeń?


Jednak nie. W węgierskim filmie właśnie ta zdawkowość i oschły ton działają najmocniej, a w finale wręcz mrożą krew w żyłach. W jednej ze scen w spalonym romskim domu schowany pod łóżkiem chłopiec słyszy rozmowę cynicznych policjantów, którzy krytykują oprawców za niewłaściwie rozegranie aktu zbrodni. „Można było zrobić to lepiej”. Mordercy powinni byli raczej zabrać się za jakichś romskich łobuzów – wymordowanie porządnej rodziny „zatarło przekaz”.


Węgierski reżyser w swoim filmie robi dokładnie na odwrót: niewinność ofiar, ich niefilmowa zwyczajność jeszcze bardziej wyostrzają przekaz. To właśnie ci porządni i niepozorni przeszkadzali komuś najbardziej. Podobnie działa surowa forma filmu, pozbawiona retuszujących czy przesadnie wyostrzających filtrów i przez to pozwalająca na głębsze, bardziej intymne utożsamienie z postaciami Romów. Choćby dlatego warto się z nią zmierzyć.  



„To tylko wiatr” – scen. i reż. Benedek Fliegauf, zdj. Zoltán Lovasi, wyst.: Katalin Toldi, Gyöngyi Lendvai, Lajos Sárkány, Györgi Toldi i inni. Prod. Węgry / Niemcy / Francja 2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2012