Pean rowelucyjny

Początki roweru giną w mrokach dziejów, natomiast dni, w których w kolejnych polskich miastach ruszają wypożyczalnie rowerów, zapiszą się złotymi zgłoskami w (bolesnej i turbulentnej, skądinąd) historii cywilizacji na ziemiach polskich.

24.09.2012

Czyta się kilka minut

Być może w Warszawie trzeba było zalania tunelu, żeby sobie uświadomić oczywistości, zresztą nawet jeśli ów nieszczęsny podwodny od końca do końca tunel to cena – z pewnością warto było zapłacić, zwłaszcza że i tak nie ma wyjścia, więc przynajmniej można się pocieszać. Nie wiem, jaki uprzedni kataklizm skłonił władze Krakowa czy Wrocławia do wprowadzenia systemu miejskich wypożyczalni bicykli – ale chwała im za to. Fakt ów opiewać będą poeci, a niejeden bard wykona wielce liryczny cykl, ku uciesze tłumnie przybyłej publiczności, zrelaksowanej miłym, punktualnym, łatwym, szykownym i przyjemnym dojazdem bez smrodu i hałasu.

Na dystansach miejskich rower jest najszybszym środkiem transportu. Wszak już nasi dziadowie wiedzieli, że: „Jadąc bicyklem po dobrej drodze szosowej z prędkością 12 km na godzinę nie doznajemy zmęczenia większego, aniżeli przy chodzie zwykłym, prędkość zaś 12 km na godzinę stanowi już bieg gimnastyczny, który powoduje zadyszenie już znaczne. Cyklista wtedy dopiero, gdy przebiega 24 do 25 km na godzinę, doznaje zmęczenia takiego, jak piechur biegnący krokiem gimnastycznym. Przy biegu bowiem pieszym, który składa się z szeregu podskoków, trzeba dosyć znacznego nakładu pracy”.

Z kolei w stojącym w permanentnym korku samochodzie „zadyszenie” kierowcy nie występuje wcale, o kroku gimnastycznym też nie ma mowy, ale właśnie na tym polega problem, gdyż pojazd po prostu stoi i emituje. Emituje syf, niestety. 6000 litrów tlenu na godzinę obrócone w spaliny, którymi oddycha pan, pani – społeczeństwo. A rower to okazja do zapoznania się z nieomal perpetuum mobile, to najbardziej ekonomiczny sposób przemierzania przestrzeni. Nawet łosoś musi zadowolić się drugą pozycją, potrzebując aż trzy razy więcej energii na przetransportowanie 1 kg swej masy na odległość 1 km.

Podsumowując: lepszy niż łosoś, szybszy niż ferrari, a na dodatek darmowy (pierwsze 20 min., później za złotówkę). Rower miejski, który wypożyczyłem wczoraj pod mostem Poniatowskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2012