Parafianauci

Powstał pierwszy polski katolicki serwis społecznościowy: Twojaparafia.pl. Ma sprawić, że katolicki świat nie zginie w gąszczu sieci. Ale o dyskusje tu trudno.

15.11.2014

Czyta się kilka minut

Witraż w wieżowcu w Hongkongu. Chiny, 2009 r.  / Fot. Castello-Ferbos / CORBIS
Witraż w wieżowcu w Hongkongu. Chiny, 2009 r. / Fot. Castello-Ferbos / CORBIS

Założyłem ten portal z Krzyśkiem Krupą, z myślą o naszych dzieciach, żeby mogły się odnaleźć w świecie internetu w zgodzie z wartościami, które wyznają ich starzy – mówi Artur Sienkiewicz, współtwórca Twojaparafia.pl, absolwent historii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a od 20 lat właściciel agencji reklamowej.

Zaczęło się 16 maja. Podczas mszy w kościele pod wezwaniem bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie dokonano aktu zawierzenia portalu Miłosierdziu Bożemu, co było prawdopodobnie pierwszym tego typu aktem w Polsce. Dzień później ruszyła strona. Nie tylko dla katolików. Także dla poszukujących. Portal jest dostępny dla wszystkich, można się na nim zarejestrować również przy pomocy konta na Facebooku. Żadnych weryfikacji, kontroli administratorów, żadnych ograniczeń. Bo „być katolikiem” to... – Mieć czas dla innych, nie zamykać się w sobie, lubić ludzi – jak mówi Artur Sienkiewicz.

Użytkownicy portalu mogą – jak na Facebooku – publikować i komentować posty, zdjęcia, większe notatki, tworzyć grupy dyskusyjne. Ale także pisać blogi, kreować wirtualne intencje modlitw, wyszukiwać groby bliskich za pośrednictwem e-cmentarzy i publikować informacje o ważnych dla nich wydarzeniach. Do dzisiaj na Twojej Parafii zalogowało się ponad 3 tys. osób.

Ulubiony cytat zamiast gender

Drobny, nieśmiały, w okularach. Często publikuje swoje posty na stronie głównej. – Na Twojej Parafii mogę się tak naprawdę otworzyć na świat, dzielić się tym, co czuję, rozmawiać z innymi o swojej wierze i po prostu o życiu – mówi Dawid, 21-latek z małej wsi Osie w kujawsko-pomorskim. – Mam wrażenie, że publikowanie wpisów i samo to, że się tu znalazłem, zbliżyło mnie do Boga.

Nic dziwnego, że Dawidowi poprawiają humor dyskusje na portalu. W dziale „Rozmowy” zalogowani na Twojej Parafii mogą się spierać o wszystko, ale... nie spierają się prawie w ogóle, bo brakuje im adwersarzy. W przeciwieństwie do Facebooka, który skupia ludzi o różnych poglądach, na Twojej Parafii trudno o inny punkt widzenia niż katolicki.

Temat poświęcony gender nie znalazł dużego zainteresowania wśród komentujących; liczy sobie zaledwie kilka postów, ale za to dość radykalnych („Wdrażanie zorganizowanej instytucjonalnie pedofilii już się dzieje”). Jednymi z najpopularniejszych dyskusji w dziale „Rozmowy” są ciepłe wspomnienia związane z Janem Pawłem II i ulubione cytaty. Dominują te z Pisma Świętego. Tylko Joanna poszerza horyzonty, wklejając bon moty z Konfucjusza („Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych”).

Kilka ostatnich rozmów zeszło na aktualne tematy: marsz niepodległości i wybory samorządowe. Karol pyta, czy Polska nadal jest krajem niepodległym, skoro „Bruksela” nakłada na nas kolejne normy i zakazy. Marek narzeka, że niewielu katolików głosuje zgodnie ze światopoglądem i krytykuje wójta własnej gminy, polityka SLD. Henryk, starszy pan, nazywa partię Janusza Palikota „zgnilizną”.

Na stronie głównej, na której pojawiają się opublikowane zdjęcia, filmy i posty, dominuje ton serdeczny i uroczysty. Użytkownicy składają sobie życzenia, proszą o modlitwę. Zdarzają się prośby o pomoc w rozterce, wątpliwości. Jacek pyta, czy codzienne picie piwa to grzech. Ktoś inny narzeka, że mimo regularnych starań, pozostaje odtrącony przez środowisko. Twoja Parafia nie jest miejscem sporów o kondycję Kościoła. Słowa i gesty papieża Franciszka pozostawione są bez komentarza albo przyjmowane wyłącznie entuzjastycznie, a dyskusji o działalności polskich biskupów próżno szukać. Sporadycznie pojawiają się spory np. o podejście Kościoła do osób homoseksualnych. Ale i wtedy rozmowa kończy się na wymianie dwóch przeciwnych zdań. Dawid apeluje o tolerancję, Maciek uważa, że to grzech śmiertelny – i na tym koniec.

Użytkownicy portalu mogą się też zapisywać do grup tematycznych. Najliczniejsza jest grupa „Stop gender”, która liczy sobie 105 osób, ale już na drugim miejscu znajduje się nieco mniej poważna, za to dużo bardzie pozytywna: „Skaczmy na cześć Pana, do białego rana” (sto osób).

Bez słit foci

– Dzisiaj żyjemy w kulturze obnażania się – mówi Michał, 27-latek, pracownik agencji reklamowej. – Czym jest ta cała oś czasu, jak nie obnażeniem swojego życiorysu przed obcymi ludźmi? Informujemy świat o zjedzonych posiłkach, wypitych alkoholach i odwiedzonych miejscach, bo stajemy się coraz bardziej samotni i coraz bardziej potrzebujemy potwierdzenia, że tam, gdzieś jest ktoś, kto wie, że właśnie spędzamy kolejną ciężką noc w hotelu w obcym mieście. Nie wspominam już o tym, jak z tych naszych informacji o nas korzysta wielki, informatyczny biznes. Na Twojej Parafii czegoś takiego nie ma.

Rzeczywiście – kogoś, kto zagląda tu po raz pierwszy, może zdziwić właśnie brak ujawniania prywatności. W przeciwieństwie do Facebooka Twoja Parafia nie może być np. narzędziem do sprawdzenia przyszłego pracownika przez pracodawcę, co w nowoczesnym procesie rekrutacji jest coraz częstszą praktyką. Na Twojej Parafii nie ma osi czasu. Chociaż publikowane zdjęcia od razu trafiają do działu, do którego dostęp ma każdy, nie znajdziemy wśród nich fotografii ze ślubów czy wycieczek. Jeśli już, to raczej z pielgrzymek. – Po prostu rozmawiamy o istotnych dla nas sprawach – sprawach wiary, kościoła, parafii – nie wywalając przed innymi bebechów – mówi Michał. – Ktoś wrzuca zdjęcia swojego kościoła, ktoś wkleja fragment Ewangelii. Słit foci o poranku tutaj nie znajdziesz.

Michał przyznaje, że oprócz Twojej Parafii jest również użytkownikiem Facebooka. Takim jak wszyscy. Publikuje posty na osi czasu, prywatne zdjęcia, zwierza się niczym w osobistym pamiętniku. – Ale na Twoją Parafię wchodzę, żeby odetchnąć. Żeby odmulić mózg z całego śmiecia, który mnie zalewa w internecie – mówi. Dlaczego więc tam, wśród internetowego „śmiecia”, nie manifestuje swojej wiary? Dlaczego zamyka się w enklawie jak w katechetycznej salce? – To nie jest żadna enklawa – twierdzi. – Zauważ, że do Twojej Parafii można się zalogować przez Facebooka, używać tego samego profilowego zdjęcia, tych samych danych. I większość ludzi tak robi. Może to błahostka, ale dla mnie jednak symboliczna. Twoja Parafia jest raczej poszerzeniem naszego życia w internecie, wzbogaceniem. Nasz przekaz, przekaz katolików, zginąłby w morzu informacji, jak ciekawostka, news o narodzinach pandy w chińskim zoo. A tutaj mamy swoje miejsce, w którym „nasz” świat nigdy nie ginie.

Dla lubiących czystość

Dla kogo jest Twoja Parafia? Odpowie Daria (25 lat), kosmetyczka. Ale najpierw opowie o swoich dwóch światach. – Zupełnie zmieniłam tryb życia, zmieniłam znajomych, zmieniłam pracę, więc tak naprawdę zaczęłam wszystko od nowa – mówi. – Wychowałam się w Warszawie. W pozornie normalnej rodzinie. Ojciec pracował w fabryce, mama czekała w domu i gotowała mu obiady. Nawet jak wracał nawalony do domu, czekał na niego garnek zupy. Nad drzwiami do mojego pokoju wisiał fluorescencyjny krzyżyk. W dzień wyglądał jak zabawka, a w nocy świecił. Nie lubiłam go. Im częściej matka zrywała mnie w niedzielę do kościoła, tym bardziej nie chciałam tam chodzić. W gimnazjum upiłam się pierwszy raz, oczywiście na przekór rodzicom. Imprezować przestałam na dwa tygodnie po tym, jak ojciec umarł na raka płuc. Ale szybko do tego wróciłam. Zadawałam się z typami z ławki pod moim blokiem. Jeśli wiesz, o co mi chodzi, kiedy mówię „zadawałam się”.

Skończyła technikum fryzjerskie, zaczęła pracować. Miała własne pieniądze, więc zerwała kontakt z matką. – Ale to ona znalazła młodego księdza, salezjanina, który któregoś dnia przyszedł, w bluzie z kapturem, dwudniowym zarostem, i powiedział, żebym się ogarnęła, bo szkoda życia – mówi Daria. – Potrafił mi wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi, taki prostymi, moimi słowami. Mocno mnie przestraszył. Czym? A tym, że jak umrze matka, to zostanę zupełnie sama i nikt mi nie pomoże. Poszłam do niej, przepłakałyśmy całą noc. Przestałam imprezować. Wróciłam do Kościoła. Skończyłam studium kosmetyczne. Pracuję w fajnym salonie. Bardzo lubię to miejsce, bo jest tutaj tak czysto jak w pudełeczku. Bardzo polubiłam czystość. To są te moje drugie narodziny.

– Na Twojej Parafii jestem codziennie, właściwie to zaczynam od niej dzień – mówi dalej. – Rzadko piszę na głównej stronie, ale koresponduję z kilkoma osobami. Z jedną dziewczyną mamy podobne życiorysy, wymieniamy się doświadczeniami, ale chociaż jest ode mnie młodsza, staram się jej nie pouczać. Ludzie tutaj są życzliwi, nikogo nie starają się nawracać, potępiać. Trafiłam tu po jakimś artykule w internecie. Autor się nabijał, że Twoja Parafia to Facebook dla katoli. W słowie „katol” jest coś negatywnego. Może „katole” to tacy zamknięci, nieufni ludzie, którzy nienawidzą, zamiast kochać bliźniego? Więc może to po prostu strona dla tych, którzy lubią czystość?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2014