Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kanadyjskie media ujawniły, że wśród duchownych oskarżonych w zbiorowym pozwie przeciw diecezji Québec o niewłaściwe zachowania seksualne znalazł się m.in. obecny prefekt Kongregacji ds. Biskupów, kard. Marc Ouellet. Jego oskarżycielką jest kobieta, która pracowała dla archidiecezji w latach 2008-2010, gdy kard. Ouellet był ordynariuszem. Kanadyjski hierarcha miał bez jej zgody dotykać jej z wyraźnym podtekstem seksualnym.
Na początku 2019 r. napisała w tej sprawie do papieża. Franciszek wyznaczył jezuitę, Jacques’a Servais, by zbadał sprawę. Kobieta twierdzi, że jak do tej pory nie dostała żadnej informacji na temat postępowania. W czwartek 18 sierpnia dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni przekazał jednak oświadczenie papieża, że – jak ustalił ks. Servais – nie ma wystarczających elementów, aby wszcząć kanoniczne śledztwo w sprawie molestowania seksualnego przez kardynała, zaś on sam publicznie wszystkiemu zaprzeczył.
Sprawa należy do takich, które są trudne do rozstrzygnięcia, ale trzeba przyznać, że sposób, w jaki papież potraktował oskarżenie jednego ze swoich bliskich współpracowników, budzi wątpliwości. Po pierwsze, ksiądz wyznaczony do zbadania oskarżeń jest specjalistą od teologii Hansa Ursa von Balthasara, nie ma kompetencji śledczych i prawnych. Co więcej: jest dyrektorem instytucji, w której ważną rolę pełni kard. Ouellet. Ks. Servais nie wydaje się być właściwym człowiekiem do zbadania tak delikatnej sprawy, a z watykańskiego oświadczenia wynika, że rozstrzygnął ją po przeczytaniu pisemnego świadectwa kobiety i jednej rozmowie z nią przez Zooma.
Pomimo tylu wychodzących na jaw faktów – zarówno krzywd seksualnych doznanych od przedstawicieli kościelnych instytucji, jak i niewłaściwych reakcji tych instytucji, niestety nie można uznać działań Watykanu za klarowny i bezdyskusyjny wzór właściwego postępowania. ©℗