Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zorganizowane z rozmachem obchody 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, połączone z Trzecim Międzynarodowym Forum Pamięci Ofiar Holocaustu ("Let my people live!" - "Pozwólcie żyć mojemu narodowi!") były wspaniałą manifestacją pamięci. Wypowiedziano wiele ważnych słów, oddano, w milczeniu i modlitwie, cześć tym, którzy tu cierpieli i ginęli, wyrażono mocną nadzieję, że podobna zbrodnia już nigdy się nie powtórzy. A wszystko to w przejmującej scenerii pokrytych śniegiem ogromnych przestrzeni dawnego KL Auschwitz (Stammlager) i KL Birkenau (Auschwitz II). W tym roku dzień 27 stycznia był mroźny i słoneczny. Jedyny tego rodzaju pomnik-mauzoleum, pieczołowicie chroniony przed niszczącym działaniem czasu (14 stycznia 2009 r. powstała Fundacja Auschwitz-Birkenau, której celem jest finansowanie spójnego planu konserwacji budynków i przedmiotów) ma stanowić memento na przyszłość, aby - jak powiedział premier Donald Tusk - zbrodnia, która tam się rozegrała, już nigdy się nie powtórzyła.
Dla ludzi pokolenia, które pamięta tamten czas, dla ludzi, co wędrując po uliczkach dawnego obozu myślą o tych, których znali, którzy tu cierpieli i umierali, cisza tych miejsc zawsze będzie rozdzierającym serce krzykiem.
A dla następnych pokoleń?
We Mszy św., odprawianej 27 stycznia w kościele tuż obok obozu, uczestniczyli byli więźniowie z rodzinami. Były także dzieci, które obchody stulecia wyzwolenia obozu (za lat 35), będą obchodzić jako ludzie koło czterdziestki. Dla nich ta odległość w czasie będzie mniej więcej taka, jak dla mnie odległość od Powstania Styczniowego w jego stulecie 1963 roku. No cóż, wyznaję, że Powstanie Styczniowe wydawało mi się wtedy wydarzeniem z zamierzchłej przeszłości. Słowo "powstanie" kojarzyło się z Powstaniem Warszawskim.
Mam nadzieję, że pozostałości obozu przetrwają te 35 lat do stulecia i dłużej. Niezwykły jest ten pomnik ofiar hitlerowskich zbrodni zachowany ku przestrodze potomnych. Widziałem w okolicach Karagandy w Kazachstanie teren sowieckiego łagru. Byle jak ogrodzona drutem przestrzeń gołej ziemi w stepie, wokół pustka, skromny pomnik, kilka tablic, śnieg i lodowaty wiatr... A w ilu podobnych miejscach nie ma po prostu żadnego znaku pamięci?
Pamięć jest ważna, ale także jest bezsilna. Ile to już razy po Auschwitz dopuszczano się ludobójstwa, celowego wyniszczania narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych. Kambodża: w latach 1975-79, w imię obłąkanej ideologii, zagłodzono blisko 2 mln ludzi, jedną czwartą ludności tego kraju. Ludobójstwo w Rwandzie: masakra Tutsi dokonana przez ekstremistów Hutu. W ciągu około stu dni (od 6 kwietnia do lipca 1994 r.) wymordowano od 800 tys. do 1071 tys. ludzi. Masakry w Srebrenicy, masakry w Darfurze, by przypomnieć tylko niektóre.
Czy konserwowany z pietyzmem dawny KL Auschwitz-Birkenau, czy liczne rwandyjskie "memoriały" - mauzolea, w których eksponuje się kości ofiar rzezi, a czasem ich wysuszone trupy, są w stanie przemienić złowieszczą kulturę wrogości w ogólnoludzką solidarność? Tę kulturę, która zakłada, że wrogiem jest każdy inny człowiek, opiera się na nieufności i wzrasta w klimacie strachu. Kulturę, która się rozwija w klimacie strachu wobec wszystkiego, co zostaje uznane za "obce".
W czasie rocznicowych obchodów wspominano o obojętności świata na cierpienia ofiar Auschwitz i innych hitlerowskich obozów. To straszne. Ale czy nie straszniejsze, że po takim doświadczeniu świat znów patrzył obojętnie, np. na to, co się wydarzyło w Rwandzie? Pomimo wiedzy, jaką udało się zgromadzić przed wybuchem konfliktu i pomimo aktualnych relacji w mediach, gdy ludobójstwo już się rozpoczęło, państwa zachodnie (w szczególności USA, Francja, Belgia i Wielka Brytania) w żaden sposób nie interweniowały, aby temu zapobiec...
W trakcie Forum prezydent Europejskiego Kongresu Żydów Mosche Kantor zaapelował o wsparcie dla idei utworzenia Uniwersytetu Tolerancji i Bezpieczeństwa. Uczelnia ta powinna mieć charakter międzynarodowy i zajmować się tolerancją oraz bezpieczeństwem w skali globu.
Trudno przewidzieć, jakie będą dalsze losy tego projektu. Jeszcze trudniej przewidzieć jego realny wpływ na bieg wydarzeń. Jakkolwiek będzie, należy z uznaniem dostrzec zawarte w nim wezwanie do wyjścia poza zaczarowaną granicę wspomnień, do dostrzeżenia tego, co się w naszym (dość okropnym) świecie dzieje. Bo nie na wiele się zda samo, nawet najbardziej szczere, zaklinanie rzeczywistości krzykiem: "Nigdy więcej!". Zbyt wiele już tego "więcej" się wydarzyło.