Reklama

Ładowanie...

Pałac Saski – lepiej późno niż wcale?

Pałac Saski – lepiej późno niż wcale?

12.07.2021
Czyta się kilka minut
Wątpliwości wobec koncepcji odbudowy Pałacu Saskiego zdaje się być więcej niż jej zalet – począwszy od retoryki władz, na wstępie zrażającej wielu do tej idei.
Pałac Saski w Parku Miniatur Województwa Mazowieckiego, wystawa plenerowa w Warszawie, marzec 2019 r. / FOT. Wojtek Laski/East News
N

Na to nakładają się pytania: czy lepiej tworzyć efektowne makiety czy odzwierciedlać architekturą ducha czasów? A jeśli już odbudowywać, to co właściwie? Towarzyszą one stale pomysłom wskrzeszania obiektów, których forma na przestrzeni dziejów ulegała zmianom. Do tego słyszymy argumenty finansowe (skala inwestycji!), a nawet odwołania do woli planistów z powojennego Biura Odbudowy Stolicy, którzy świadomie zostawili resztki kolumnady Pałacu (Grób Nieznanego Żołnierza) jako świadectwo zniszczenia Warszawy. Słowem: argumenty z różnych półek, które spotykają się w sferze symbolicznej, za tło mając politykę od zawsze splecioną z urbanistyką i architekturą.

Gdyby jednak zawiesić na moment emocje i spojrzeć na sprawę tylko przez szkiełko urbanistyki, pojawiają się też argumenty za. Np. skuteczne wypełnienie dziur w tkance miejskiej. Bo cokolwiek by mówić, plac Piłsudskiego jest jedną z nich. Także za sprawą takich dziur pokutuje opinia o stolicy jako mieście brzydkim, niespójnym, gdzie wyspy zwartej zabudowy oddziela pustka lub chaos.

Z podobnym wyzwaniem borykał się Berlin po 1989 r. Odbudowa tamtejszego zamku (jej krytycy pytali, czy demokratyczne Niemcy aby na pewno chcą sprawiać wrażenie odwoływania się do symbolu Prus) pozwoliła skutecznie zszyć jedną z ważniejszych luk w zabudowie berlińskiego centrum. Za sensownością podobnego eksperymentu w Warszawie przemawiałoby i to, że nie ma on sprowadzać się do rekonstrukcji pałacowej bryły, lecz ma zagospodarować całą pierzeję placu.

Fascynujące w całej sprawie wydaje się to, że prawie 80 lat po II wojnie światowej wraca dyskusja toczona tuż po niej, gdy architekci i konserwatorzy, a wraz z nimi władze, głowili się, czy i jak odbudować stolicę, by stała się przyjaźniejsza dla mieszkańców. Można tylko żałować, że dzieje się to dopiero po arbitralnym wyborze przedmiotu pierwszej takiej interwencji. Z drugiej strony, może lepiej późno niż wcale? ©

Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:

Autor artykułu

Pisarka, dziennikarka, założycielka Stacji Muranów. Kontakt z autorką: chomatowska@tygodnik.com.pl

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]