Otwarte drzwi do Kościoła

Przed wizytą Benedykta XVI (26 - 28 września) Czesi przejmują się głównie przedterminowymi wyborami. Pisze się też o tym, jak papamobile trafią z Watykanu do Pragi i Brna oraz gdzie będzie siedział czeski ochroniarz. Ton raczej ciekawostkowo-plotkarski.

22.09.2009

Czyta się kilka minut

Czechy to jeden z najbardziej laickich krajów Europy. Do ateizmu przyznaje się tam prawie 60 proc. mieszkańców (wg spisu ludności w 2001 r.). Wśród osób deklarujących się jako wierzące, katolicy stanowią największą grupę - ponad 26 proc. (pozostali to husyci, ewangelicy, prawosławni, świadkowie Jehowy, którzy w sumie stanowią kilka procent ludności). Jednak stosunek do katolicyzmu w Czechach jest zupełnie inny niż w Polsce. Wpływ na to ma nie tyle dziedzictwo komunizmu, który z religią walczył, co dużo wcześniejsze zaszłości historyczne.

Nowożytna kultura czeska rozwijała się od XIX w. w dużej mierze w opozycji do arcykatolickich Austro-Węgier. Czeski ruch narodowy szybko wypisał na sztandarach hasła antykościelne i taki był też duch powstałej w 1918 r. Czechosłowacji. W czasie towarzyszących jej powstawaniu demonstracji narodowcy dokonali m.in. symbolicznego zburzenia tzw. kolumny maryjnej - obelisku Matki Boskiej, stojącej na Rynku Starego Miasta w Pradze od XVII w. Obelisk postawiono jako wotum dziękczynne po wyniszczającej kraj wojnie trzydziestoletniej. W XIX w. kojarzono go jednak z Habsburgami.

Znakiem tamtego czasu było hasło "Precz z Wiedniem, precz z Rzymem". Nowa ideologia narodowa nawiązywała do husytyzmu - czeskiej reformacji z XV w. Podkreślano akcenty słowiańskie, antygermańskie i antykatolickie tego ruchu, często dopuszczając się uproszczeń i nadużyć. Podobne sympatie były rozpowszechnione wśród elit opiniotwórczych i polityków. W latach 1918-38 w kraju dochodziło do napięć na tle religijnym, m.in. w 1926 r. demonstracyjnie zerwano stosunki dyplomatyczne z Watykanem. Na początku lat 20., jeszcze na fali rewolucji narodowej, z Kościoła oficjalnie wystąpił ponad milion wierzących, w tym wielu księży. W ten sposób powstał Czechosłowacki Kościół Husycki (dziś należy do niego ok. 1 proc. obywateli).

Nastroje niechętne katolicyzmowi nasiliły się jeszcze za tzw. II republiki (między wrześniem 1938 r. a marcem 1939 r., czyli między konferencją w Monachium a rozbiciem Czechosłowacji przez Hitlera). W uzależnionym od faszystów "państwie" katolicy odegrali rolę kolaborantów, jakby brali odwet za lata upokorzeń w republice. Podobnie było za Protektoratu.

Po wojnie stosunek do katolicyzmu był więc jeszcze bardziej wrogi, tym bardziej że do narodowej tradycji nawiązali komuniści, którzy rośli w siłę i w 1948 r. przejęli władzę. Tradycję husycką poddano marksistowskiej obróbce, tak że wkrótce o dziele teologa Jana Husa zaczęto nauczać jako o jakiejś wersji "protoleninizmu".

W tej atmosferze rozprawa z Kościołem była ułatwiona. Zlikwidowano klasztory i zakony, skonfiskowano majątek, duchowieństwo brutalnie prześladowano. Kościół został poddany całkowitej kontroli państwa. Śladem tego jest fakt, że ministerstwo kultury wypłaca księżom pensje. Od 1989 r. toczą się też głośne spory o zwrot majątku kościelnego. Sprawa jest niezwykle skomplikowana prawnie, a nastroje niechętne Kościołowi odgrywają znaczną rolę w czasie kolejnych kampanii wyborczych. Politycy i z prawa, i z lewa bez skrępowania wykorzystują antyklerykalizm do zdobywania punktów w sondażach.

Chociażby w ostatniej kampanii przed wyborami, których termin niedawno odwołano. Konkurenci KDU-ČSL, jedynej w Czechach partii, która opiera się w znacznym stopniu na katolickim elektoracie, kiedy zapadła decyzja o odwołaniu, wyprodukowali banner, na którym widnieje jej szef Cyril Svoboda oraz napis: "Zły dzień to taki, gdy papież przyjeżdża na próżno". Co ma sugerować, że jego partii nie pomoże nawet wizyta Papieża, i dodatkowo ją ośmieszać (KDU-ČSL w niektórych sondażach spadła niepokojąco blisko 5-procentowego progu wyborczego, dlatego najbliższe wybory będą dla niej walką o przetrwanie).

Benedykt XVI przyjeżdża więc do kraju zlaicyzowanego, a dodatkowo obraz katolików obciążony jest historycznymi zaszłościami. Czechy nadal nie uregulowały sytuacji majątkowej Kościoła (Papież weźmie m.in. udział w nabożeństwie w słynnej katedrze św. Wita w Pradze, o którą spór trwa prawie 20 lat...) i nadal nie ratyfikowały umowy międzynarodowej ze Stolicą Apostolską. Watykan podkreśla, że wizyta nie będzie z tymi kwestiami związana, zaplanowano jednak spotkanie Benedykta XVI z prezydentem Klausem.

Ks. Grzegorz Czerny mieszka w Czechach już 10 lat. W tej chwili pracuje w Litvínovie, koło granicy z Niemcami. To diecezja litomierzycka - o najmniejszej liczbie katolików i księży. Na milion trzysta tysięcy obywateli katolików jest 162 tysiące. Księży... 115. Za to kościołów i kaplic ponad tysiąc. Stoją puste, niszczeją, czasem służą celom niesakralnym. Kiedyś wypełniali je mieszkający w tym rejonie niemieccy katolicy.

Litvínov posiada 27 tys. mieszkańców.

Ks. Czerny ma pod opieką stu parafian. - Parafia jest mała, ale dzięki temu możliwe jest indywidualne podejście do parafian. - To czeska specyfika - zauważa. - Ci, którzy są, poważnie podchodzą do wiary - chcą ją pogłębiać, chodzą do kościoła. Trzeba ich podziwiać, bo w tym morzu niewierzących potrafią iść za Chrystusem i żyć po chrześcijańsku.

Księży z Polski jest w Czechach wielu - rodzime powołania wciąż są rzadkie, a przetrzebione przez komunistów duchowieństwo nie zdołało odbudować przedwojennej liczebności. Niedawno w dzienniku "Lidove Noviny"

ks. Tomáš Halík zauważył: "Niektórzy z polskich księży są bardzo dobrzy, mają nowe pomysły, świeżość, a przede wszystkim wrodzoną dumę z faktu, że są proboszczami. Tymczasem część czeskich księży czuje, że społeczeństwo na nich patrzy jak na jakichś cudaków czy szamanów (...) i dlatego zazwyczaj trzymają się z boku, nie prowokują i nie drażnią, polscy księża takiego problemu nie mają: są naturalnymi partnerami starostów. Niektórzy jednak nie rozumieją innego kontekstu działalności kościelnej, innej mentalności, no i, oczywiście, nie jest proste doskonale opanować język".

Ks. Czerny potwierdza, że w Czechach pracuje się inaczej. - Specyfiką jest to, że do sakramentów przystępują dorośli ludzie. Do Kościoła trafiają też ci, którzy właśnie przeszli na emeryturę. Skończyli pracę i teraz odkrywają wiarę. Mam takich parafian, których chrzciłem jako dorosłych ludzi, a teraz przychodzą do mnie po chrzest dla swoich dzieci. Widać, że im na tym zależy. To cieszy - opowiada.

W małej parafii łatwo dociera się do każdego z parafian. To jednak również niewielkie możliwości duszpasterskie i konieczność pracy misyjnej oraz otwartości na nowe środowiska. W takich warunkach od dwóch lat pracuje o. Marek Žukowski, proboszcz w miejscowości Malá Morávka. Opiekuje się 100 parafianami w pięciu miejscowościach. Postawił przede wszystkim na kontakt z dziećmi i młodzieżą. Organizuje obozy, ostatnio zaczął prowadzić pozalekcyjne zajęcia w szkołach.

- Zaproponowałem kółko religijne. W jednej ze szkół jest 16 uczniów. Na początku przychodziło kilkoro, a pod koniec roku już trzynaścioro. W innej szkole prowadzę kółko informatyczne. To nie są dzieci katolickie, myślę, że nie są nawet ochrzczone, ale chcę im po prostu coś zaproponować - opowiada o. Žukowski.

Proboszcz z uśmiechem przyznaje, że na brak pracy narzekać nie może. Wierzy jednak w sens tego, co robi. - Zostawiam ludziom otwarte drzwi do Kościoła. Możliwe, że za kilka, kilkanaście lat, któreś z tych dzieci przypomni sobie o wierze - o tym, że kiedyś znało jakiegoś księdza, zajrzało na chwilkę do kościoła - zastanawia się.

Tradycyjnykatolicyzm w Czechach powoli odchodzi z najstarszą generacją. Nie znaczy to, że wiernych nie będzie przybywać. Będą się jednak prawdopodobnie wywodzić z innych środowisk. Zwraca na to uwagę ks. Halik: "Studenci, naukowcy, artyści, akademicy, lekarze, a także pewna część menedżerów i przedsiębiorców. Jest wśród nich dość ludzi, których interesują wartości duchowe; są też często świadomi wagi społecznej i kulturowej roli Kościoła i są wdzięczni każdemu z kościelnego świata, który potrafi się z nimi komunikować".

Już jakiś czas temu o. Žukowski zamówił papieskie flagi i powiesił je na pięciu kościołach w parafii. - Ludzie pytali, dlaczego to robię i co to znaczy. Mogłem opowiedzieć im o przyjeździe Papieża. Myślę, że ta pielgrzymka pobudzi Kościół w Czechach - mówi. Z parafii ks. Czernego na papieską Mszę w Starej Boleslavi wybiera się ośmiu parafian. - Wszyscy jednak są dumni, że Papież przyjeżdża do Czech i to na zaproszenie prezydenta - podsumowuje ks. Czerny.

- Wizyta Benedykta XVI może wzudzić zainteresowanie niewierzących - mówi Aleš Pištora, rzecznik prasowy metropolii praskiej. - Zależy to również od postawy, jaką przyjmą wierzący.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2009